Rowery dla Umysłu

Rowery dla Umysłu Trailer Bonus Episode 2 Season 1

MTB dla początkujących: Jak przygotować się do jazdy po górach?

MTB dla początkujących: Jak przygotować się do jazdy po górach?MTB dla początkujących: Jak przygotować się do jazdy po górach?

00:00
Witajcie w drugim odcinku podcastu Rowery dla Umysłu, gdzie rower to coś więcej niż środek transportu – to sposób na życie, pasję i odkrywanie świata. 🚲 

Tym razem ponownie rozmawiam z Agnieszką Jurewicz z Fundacji POMBA, instruktorką kolarstwa górskiego i projektantką tras MTB. Razem odkrywamy tajniki rowerowej przygody i dzielimy się praktycznymi poradami dla początkujących, którzy chcą zacząć swoją przygodę z kolarstwem górskim.

Rozmawialiśmy o: 
  • 🚵‍♂️📈 Jak wyglądał rozwój mojej pasji do MTB przez ostatnie lata.  
  • 🪱 Singletrackach – czym są i jak zmieniają krajobraz kolarstwa górskiego w Polsce.  
  • 🆕 Jak zacząć przygodę z MTB – od wyboru tras po pierwsze szkolenia.  
  • ⛰️ Dlaczego współczesne rowery górskie to przepustka do wolności i odkrywania nowych miejsc.  
Niezależnie od tego, czy dopiero zaczynasz, czy masz już pierwsze doświadczenia na trasach MTB – znajdziesz tu coś dla siebie! 

🎧 Posłuchaj odcinka już teraz i zanurz się w świat dwóch kółek.

🗒️ Notatki i linki do odcinka:
Partnerem podcastu jest Fundacja POMBA, wspierająca zrównoważone kolarstwo górskie w Polsce.

🫶 Rozwój podcastu

Jeśli chcesz pomóc w rozwoju podcastu zostaw proszę recenzję lub ocenę Rowerów dla Umysłu w Apple Podcasts i Spotify oraz na YouTube.

Będę wdzięczny za polecenie podcastu znajomym 🙏

  • (00:00) - 🎶 Intro
  • (01:13) - 🚃 Anakin
  • (03:17) - 📈 Historia Rafała po 2021
  • (03:57) - 🛤️ Single Tracki
  • (08:28) - 🚵 Współczesne rowery MTB
  • (09:48) - 🚶‍♂️🚆🚲 Żyćko Bez Auta
  • (11:36) - 🪛 Serwisowanie Roweru
  • (13:51) - 🛣️ Infrastruktura
  • (17:52) - 🧙 Odczarowanie MTB
  • (19:32) - 🆕 Jak zacząć
  • (28:21) - 🎓 Szkolenie: Poznaj Swoj Rower
  • (30:25) - 🎓 Szkolenia: Wjedz w Teren
  • (37:01) - 🚵 Wypożyczanie Roweru
  • (39:33) - 👟 Buty pod MTB
  • (43:29) - 💸 Kupno roweru MTB
  • (01:05:25) - 👋 Outro
  • (01:06:30) - 😂🤣😂 Bloopersy

Zostaw nam feedback - formularz kontaktowy

Creators & Guests

Host
Rafał Sobolewski
Pasjonat rowerów, dobrej urbanistyki i transportu szynowego. Przez lata tworzyłem podcasty technologiczne Bo Czemu Nie? i Nie Ma Biura, ale dziś wiem już, że prawdziwy “Rower dla Umysłu” to coś więcej niż kolejny gadżet technologiczny.
Guest
Agnieszka Jurewicz
Na rowerze na poważnie od: 2009 | Instruktorem jest od: 2011 (certyfikat EO-MTBing) | Uwielbia: non-stop shredding z pięknymi widokami | Nie znosi: tłoku, marnowania przewyższenia nudnymi trasami | Trolluje: lekkością przetaczania po kamieniach | Trzyma się zasady: żeby jeździć trzeba jeździć

What is Rowery dla Umysłu?

Odkrywaj rowerową Polskę - aktywna mobilność, turystyka, technika jazdy i infrastruktura.
Podcast o rowerowej rewolucji, która zmienia nasze miasta i regiony oraz sposób myślenia.
Rafał Sobolewski oraz eksperci pokazują rower jako klucz do zrównoważonej, inteligentnej przestrzeni. Odkryj nowe perspektywy – dosłownie i w przenośni – dzięki podróżom na dwóch kółkach.

Cześć, z tej strony mikrofonu Rafał Sobolewski, a to jest podcast Rowery dla Umysłu, w którym rower to coś więcej niż najbardziej efektywny środek transportu.

Zapraszam Was już na kolejną ścieżkę rowerowo-dźwiękową, czyli do wysłuchania następnego odcinka Rowerów dla Umysłu.

Partnerem tego podcastu jest Fundacja POMBA, która wspiera i propaguje rozwój zrównoważonego kolarstwa górskiego w Polsce oraz prowadzi szkolenia techniki jazdy na rowerze MTB.

W drugim odcinku podcastu ponownie rozmawiam z Agnieszką Jurewicz z Fundacji POMBA.

Agnieszka jest instruktorką kolarstwa górskiego od 2011 roku oraz projektanką m.in. singletracka nr 14 w Szklarskiej Polębie.

Na rozgrzewkę w tym odcinku powiedziałem o tym, jak dzięki MTB przez ostatnie 3 lata rozkwitła

we mnie pasja do rowerów, nie tylko górskich.

Potem przeszliśmy już do omawiania porad dla osób, które chciałyby zacząć swoją przygodę z kolasrtwem górskim

lub sprawdzić, czy ten typ aktywności jest dla nich.

Zapraszam do wysłuchania drugiego odcinka podcastu Rower dla Umysłu.

Cześć Agnieszka.

Cześć Rafał.

W poprzednim odcinku opowiedziałaś nam w pytaniu rozgrywkowym o tym, ile macie roweru w swoim gospodarstwie domowym

i w sumie opowiedziałaś o tych, które nie są Twoje.

A Twój główny rower troszkę pominęliśmy, więc może opowiedz troszkę więcej, na jakim rowerze tak na co dzień jeździsz.

Tak, powiedziałam, że właśnie mam jeden taki rower, który najczęściej używam, ale nie opowiedziałam o nim za dużo.

A w skrócie jest to rower na takie trasy, które najbardziej lubię, czyli te trasy, które już mają dużo nierówności technicznych.

Więc na takie trasy najlepszy jest rower Enduro, bo też lubię podjeżdżać.

Więc aż rower downhillowy nie jest mi potrzebny.

Właściwie by pewnie przeszkadzał na podjazdach.

Więc mój rower to jest rower francuskiej marki Cavalerie.

Model to jest Anakin i ma z przodu 178 mm skoku, a z tyłu 160.

Tak, to strasznie dużo, ale rzeczywiście na trasy Enduro.

To strasznie dużo.

Nie jest to aż tyle.

W skali wszechświata, że tak powiem.

Ale jest to po prostu taka bardzo dobra ilość na te trasy, po których jeżdżę.

Pewnie jakbym miała pieniądze na dużo rowerów, to na przykład miałabym jakiś z mniejszą ilością skoku na łatwiejsze trasy, po których jeżdżę.

Bo nie wszystkie są takie trudne, jak przed chwilą powiedziałam.

No ale już na kilka rowerów.

Nie mam finansów.

Więc w skrócie jeżdżę po tych łatwiejszych, na tym, który da się zabrać na hardkorowe rzeczy.

No i to nie jest rower elektryczny, mimo że z tego co widziałem, to ma pantograf.

Tak, ma pantograf, ma skrzynię biegów, ma pasek, więc ma dużo różnych nietypowych rozwiązań.

Ale może nie jest teraz czas na to, żeby o nich opowiedzieć, bo by pewnie nam zeszło cały odcinek.

No tak, a w odcinku mamy jeszcze troszeczkę do dokończenia.

Z pierwszego odcinka, czyli chciałbym podsumować te ostatnie trzy lata, czyli od 2021 roku, kiedy nasze ścieżki rowerowe się skrzyżowały na tym szkoleniu, na zlocie słuchaczy podcastu MacGadka.

Co przez ten czas u mnie się zmieniło, jak ta pasja do rowerów ewoluowała w to, że aż tutaj nagrywamy taki podcast.

No a potem spróbujemy podsumować dla Was, zrobić jakiś taki mini poradnik, jak możecie.

Zacząć przygodę z kolastwem górskim.

Miał, to zacznij od dokończenia swojej historii.

To szkolenie odczarowało MTB Świat Kolastwa Górskiego.

Pokazało mi, jakie fajne mamy trasy tutaj w górach na Dolnym Śląsku, szczególnie w Świeradowie Zdrój.

Wtedy jakby to były pierwsze trasy takie właśnie typu singletrack, czyli wąska ścieżka taka na szerokość jednego roweru, wijąca się po lesie.

No i ja do tej pory właśnie nie wiedziałem, że w ogóle kojarzyłem, że może...

Może są takie trasy, ale nie miałem świadomości, że mamy ich tak dużo na Dolnym Śląsku i ciągle powstają nowe.

No to, że mnie kojarzyłeś, to nie jest jakieś dziwne, bo tych tras przed 2009 rokiem w Polsce nie było.

Tak naprawdę pierwsze trasy typu singletrack, takie zbudowane z myślą o rowerzystach.

No bo trzeba zaznaczyć, że te rowery górskie tak naprawdę powstały gdzieś w latach osiemdziesiątych pierwsze i po prostu jeździło się tymi rowerami po ścieżkach,

w lesie czy w górach, czyli te ścieżki najczęściej były wąskie i z jakimiś tam mniejszymi lub większymi nierównościami.

Natomiast na takich trasach trudno jest zacząć jeździć, więc w pewnym momencie...

No i nie wszędzie są, więc w pewnym momencie ekipa z Walii stwierdziła, że zaczną budować trasy specjalnie pod rowery.

I te trasy są na różnych poziomach, ale właśnie włączy je to, że są wąskie, czyli w tor i jeden rower się na nich mieści.

Nie mogą się dwa rowery minąć.

Dodatkowo ich bieg jest tak prowadzony, żeby nie zbierały wody, czyli żeby tam gdzieś ta woda schodziła z tras.

Skąd ten pomysł? No w Walii, jak możesz się domyślić, wody nie brakuje.

Więc problemem było to, że istniejące na przykład jakieś ścieżki, jak nie miały specjalnych zrobionych odpływów, to po prostu zbierało wszystko wodę.

Więc dlatego te ścieżki tak się wiją góra-dół, bo i w tych dołkach mają takie jeszcze obniżenie obok,

żeby ta woda jak najszybciej schodziła z trasy i trasa była w miarę sucha.

I tu chcę tylko zaznaczyć, że te singletracki mają różne poziomy trudności, czyli takie najłatwiejsze są po prostu w miarę gładka nawierzchnia,

tylko po prostu usztywniony żwir.

Natomiast też singletrackiem można nazwać właściwie te górskie ścieżki, które może nawet nie zostały zbudowane z myślą o rowerzystach,

z pełną ilością nierówności i tak dalej.

Bo tak naprawdę definicją singletracku to jest to, że po prostu jeden rower się mieści na trasie.

Okej.

Ale te trasy, które zaczęły powstawać od 2009 roku w Czechach i w Polsce, zazwyczaj wszyscy zaczynają budować takie sieci od właśnie tych najprostszych tras.

Dopiero później dodają trudniejsze.

No tak, ma to sens, bo najpierw ludzie muszą się też nauczyć.

Trochę tak, a może to trochę...

Z czego innego wynika, tak na dobrą sprawę, najbardziej brakowało tych takich ciekawych, ale łatwych tras.

Czyli były szutry, były te szlaki piesze, ale przeskok pomiędzy jazdą po szerokim szutrze na właśnie już trasę z nierównościami jest duży.

Trzeba zrobić duży skok umiejętności technicznych, żeby się dobrze czuć na tej trudniejszej trasie.

Więc często zaczyna się budowa od tych takich tras już wąskich, ale jeszcze prostych.

Prostych, bo one wtedy dobrze uzupełniają istniejącą w danym miejscu infrastrukturę.

Moim zdaniem słuszne podejście, że od tych tras należy zaczynać, żeby przyciągnąć ludzi, którzy chcą spróbować na takich wąskich singletrackach pojeździć,

a niekoniecznie jeszcze takich, które mają duże nachylenie, duże nierówności.

A druga rzecz, że tak naprawdę dodatkowo można sobie regulować poziom trudności na tych singletrackach w bardzo prosty sposób.

Im szybciej jedziesz, tym ta trasa będzie trudniejsza.

Jak się jedzie powoli, to nawet jak jest jakiś zakręt, to łatwo jest go pokonać.

Jak się jedzie już bardzo szybko, to trzeba już mieć większe umiejętności techniczne i więcej doświadczenia, żeby dało się go pokonać płynnie i gdzieś tam z niego nie wypaść.

O tak, to jest rzeczywiście fajna obserwacja.

To nawet ja widzę po tych trzech i pół roku, gdzie powiedzmy mam stopniowy, powolny wzrost umiejętności, to ja dalej świetnie się bawię na tych najłatwiejszych teoretycznie.

Trasach typu singletrack.

Poza tym, że dowiedziałem się, zobaczyłem na tym szkoleniu, jakie fajne to są trasy, jak fajnie się po nich jeździ, no to druga rzecz, no to na czym się jeździ.

To współczesne rowery górskie rzeczywiście są świetne i nawet jakieś nierówności typu małe kamienie, korzonki, to bardzo przyjemnie przejeżdża się przez nie na współczesnych rowerach.

Jazda na takim rowerze otwiera duże możliwości zwiedzania i odkrywania nowych miejsc.

Ten rower pozwala praktycznie wjechać w bardzo wiele miejsc, które do tej pory były niedostępne.

Między innego typu roweru, aktywność fizyczna i połączenie z odkrywaniem nowych miejsc, to są generalnie bardzo super rzeczy dla mojej głowy i podejrzewam też, że dla większości ludzi to również może być świetna rzecz.

Ja to tylko specyzuję, jak ty mówisz o współczesnych rowerach, to z tego co pamiętam, to właśnie na tych szkoleniach pożyczyłeś Fula, czyli to chyba pierwszy raz jechałeś na rowerze z pełnym zawieszeniem, czyli z przodu i z tyłu.

Tak, zgadza się.

I to właśnie dlatego może tak się otwierać.

Łatwiej mogą te horyzonty się tak otwierać, no bo ten rower wybacza więcej błędów, czyli łatwiej jest na nim jechać po właśnie nierównościach.

Tak, zgadzam się. To był pierwszy raz na fullu, no i od tej pory nie jeździłem w górach na nie fullu.

Na Pomorzu Zachodnim jeszcze na rowerze trekkingowym trochę pośmigałem po tym szkoleniu.

Póki nie miałem swojego Fula, to też się skończyło rozwaleniem pedału.

No ale to już inna historia.

A wracając do tego.

Co było po szkoleniu, no to ta zajawka rowerem po tym czasie jakby utwierdziła mnie w przekonaniu, które już dojrzewało we mnie, w zasadzie w nas, we mnie i w mojej partnerce, że trzeba pozbyć się samochodu.

Bo w sumie nie jest nam do niczego potrzebny, a tylko nas to zdleniwia.

Ja sprawię, że każde najmniej, żeby podjechać na przykład na zakupy do dyskontu, no to zamiast pójść na piechotę albo pojechać rowerem, to często wsiadaliśmy w samochód po prostu, bo był.

Ciekawy wniosek po szkoleniach. Nie jest to typowy.

Nie jest to typowy wniosek ze szkoły.

To tak kiełkowało w naszej głowie, a szkolenie jakby przyspieszyło to, bo otworzyło mi oczy, że okej, no to ja chcę porządnego Fula mieć i rozwijać te umiejętności i jeździć więcej, no to sprzedaż auta pozwoli trochę jakby od razu zapewnić budżet na ten rower.

No trudno się z tym kłócić.

Ta sprzedaż auta się wydarzyła następnego roku na wiosnę.

To też zaowocowało tym, że więcej kilometrów co roku na rowerze pokonywałem, no bo teraz rower stał się takim naszym...

Standardowym środkiem transportu po mieście, po osiedlu.

Plus też wyjazdy gdzieś, wszelkie podróże to często kończyło się tym, że po prostu zabierałem rower do pociągu i z pociągu dojeżdżałem do miejsca docelowego tym rowerem, a często bagaż wtedy paczkomatem sobie wysyłałem.

No to dobre triki.

To jest mój ulubiony sposób podróżowania, zresztą na szkolenia tak dojeżdżam.

Teraz już kolej w sumie dojeżdża do Świeradowa, ale i tak wolę dojeżdżać do...

Do Szklarskiej Poręby, bo jest bezpośrednio z Wrocławia i zelektryfikowana linia, więc większy pociąg.

No i ze Szklarskiej do Świeradowa jest fajna malownicza traska.

Zawsze trzeba wpaść na naleśniki do chatki górzystów po drodze.

Każdy pretekst jest dobry, żeby wpaść na naleśniki do chatki górzystów.

Tak, polecamy.

Ja zawsze miałem jakby dwie lewe ręce do wszelkich napraw, sprzętu i tego typu podobnych rzeczy, ale mimo to w końcu nauczyłem się przez te ostatnie lata zmieniać rędkę, nawet łatać rędkę.

Wylegulować przerzutki czy klocki hamulcowe.

Oczywiście jak to robię, to zostawiam wokół siebie wielki bałagan, ale się udaje.

Ale się udaje, nawet na trasie udało mi się już kilka razy wymienić dętkę, raz nawet załatać dętkę kuzynowi w czasie rajdu, kiedy też zaczął padać jakimś dwudziestoletnim pożyczonym klejem i dojechaliśmy.

Coś, co nie myślałem, że kiedykolwiek będę robić, a jakoś teraz już to nie wydaje mi się przerażające.

Jeszcze tylko, żebym lepszej organizacji w czasie robienia tego się nauczył, bo często jest taki bałagan, że potem nie wiem, co gdzie odłożyłem i boję się, że coś na przykład na trasie zostawię, jakieś narzędzie, które gdzieś tam będzie leżało w trawie.

A to przychodzi z praktyką. Jak będziesz musiał się kiedyś wrócić, bo coś zostawisz, to się...

Więcej kapci muszę łapać, żeby poćwiczyć.

Nie, po prostu więcej jeździć. Te kapcie po prostu, no nie da się ich uniknąć.

Więc z czasem po prostu będzie ta wymiana szła łatwiej.

Zresztą pamiętam, że to chyba jeden z pierwszych wymian robiłeś właśnie na szkoleniach u mnie, ze mną, to ci tam dałam parę tipów, które pomagają właśnie w tym, żeby to szybciej zrobić.

Tak, to była w sumie pierwsza wymiana w moim rowerze.

Wcześniej to jeszcze z kolegą wymienialiśmy, jak jemu poszło.

No i jak zawsze jest prawo martwiego, w momencie, kiedy trafiasz kapcia, to w tym momencie zaczyna padać deszcz.

Tak, to czasem bywa.

U mnie to tak się sprawdziło w sumie trzy na trzy razy.

Okej, co jeszcze jest fajne, że te wszystkie umiejętności, które po tych szkoleniach, jakby co roku robiłem kolejne szkolenie, zauważyłem, że wykorzystuję je też nawet jeżdżąc zwykłym rowerem po mieście, czy też właśnie turystycznie.

Na takich długodystansowych szlakach turystycznych.

Więc to jest mega fajne, bo czuję się pewnie zarówno w mieście, jak i poza miastem nawet na zwykłym rowerze dzięki tym umiejętnościom, które...

które na szkoleniach nabyłem.

No i moja pasja też urbanistyki i interesowania się infrastrukturą rowerową też wywołowała dzięki temu, bo nie interesuję się tylko tym, co się dzieje w mieście, ale też właśnie tymi długodystansowymi szlakami rowerowymi, czy też singletrackami, które powstają u nas w Polsce.

No a także na Dolnym Śląsku przez ostatnie dwa lata powstaje mnóstwo rowerowych parków umiejętności, czyli takie bardzo fajne miejsca, gdzie też zawsze gdzieś jest jakaś...

jakiś krótki singletrack, ale oprócz tego są zbudowane różnego typu przeszkody, elementy, na których można szlifować bardzo wiele aspektów jazdy na rowerze górskim.

Tak samo pumptracki, czyli takie asfaltowe tory, po których można... może te asfaltowe tory już pod rower górski nie są aż tak dobre, bo tam jednak lepiej się sprawdzają BMX-y, czy rowery, jak one się nazywają te?

I tak, dirtówki. Te rowery są po prostu... zarówno BMX-y, jak i dirtówki.

Dirtówki po prostu mają mniejsze ramy, też mniejsze koła, więc po prostu jak pumptrack jest dedykowany pod takie rowery, to większy rower górski, trochę bardziej się trzeba namęczyć, żeby na tym pumptracku też się dało jechać.

No i akurat na pumptracku zawieszenie przeszkadza, czyli to jest jedna z tych nielicznych sytuacji, gdzie posiadanie fula nie pomaga.

Tak, zgadzam się. No a jeśli chodzi właśnie o pumptracki, no to są takie tory asfaltowe, których...

Mamy po prostu góra-dół, góra-dół i tym, że manewrując swoją masą ciała nad rowerem, po prostu przejeżdżamy je bez pedałowania.

No i rzeczywiście te rowery, które mają mniejszą odległość między kołami i mniejsze koła, lepiej się do tego nadają, no bo te pumptracki też są przystosowane pod hulajnogi, deskolorki, żeby były jak najbardziej dostępne do jak największej liczby użytkowników.

Specyzuję tylko, że niekoniecznie muszą być asfaltowe. Niektóre pumptracki są ziemne.

Niektóre są betonowe. Niektóre są po prostu zrobione z drewna, czyli nie są nasypami jakimiś, tylko właśnie są konstrukcją drewnianą.

A, no tak, rzeczywiście też takie widziałem. No a to chyba w parkach umiejętności takie występują.

I często na przykład jak jest jakiś festiwal rowerowy, to po prostu przywożą taki tymczasowy. Jakoś tam go kotwią do ziemi i można się po prostu w miejscu, gdzie wcześniej pumptracka nie było przejechać,

właśnie na pumptracku.

No tak. No i ta infrastruktura powstaje tutaj. Takie typowo pod MTB, czy te pumptracki to w całej Polsce powstają. Rowerowe parki umiejętności, no to tutaj Dolna Śląska jest zdecydowanym liderem.

Tak więc mamy naprawdę dużo tego. Szkoda jeszcze, że żaden we Wrocławiu nie powstał.

Natomiast właśnie ta infrastruktura, jakby ja w tym momencie teraz często za mnie, jak czasem się łapiesz na tym, znaczy ja tak niestety mam, że nagle tak impulsywnie

zaczynam przeglądać jakieś media społecznościowe. Tak bez zastanowienia nagle się łapię, że przez 15 minut teraz w zasadzie co ja robiłem ze swoim życiem. Tak teraz czasami się łapię na tym, że po prostu odpalam OpenStreetMap z warstwą rowerową, szlaków rowerowych i sobie po prostu patrzę po mapie i szukam nowych rzeczy.

Mapie się fajnie ogląda.

To myślę byłoby w sumie na tyle, jeśli chodzi o takie domknięcie mojej historii.

W skrócie wciągnęłeś się w rowery jak mało kto.

Nie tylko jakby w jeden rodzaj kolarstwa, tylko tak dość szeroko.

I tak dogłębnie, bo jak cię aż sama infrastruktura też zainteresowała, to widać, że cię to zajarało.

Po prostu widzę, że rower to jest najbardziej efektywna rzecz nie tylko jako środek transportu, ale też bardzo dobrze mi robi na głowę.

No i może jest dobrym rozwiązaniem na bardzo wiele problemów współczesnego świata.

Szczególnie w miastach.

To przejdźmy może do tego, jak byśmy polecali osobom zainteresowanym tematem, jak byśmy im powiedzieli, co powinni zrobić, jeśli chcą sprawdzić bądź zacząć przygodę z kolarstwem górskim.

Przede wszystkim chciałabym zacząć od tego, co już wspomniałeś, od takiego odczarowania MTB, bo kolarstwo górskie w mediach nie do końca pokrywa się z tym, co tak naprawdę większość osób,

uprawiających kolarstwo górskie robi. Czyli te górale w mediach to najczęściej są przedstawiane najtrudniejsze trasy, najbardziej hardkorowe, czyli taki rowerzysta w mediach to najczęściej ma full face'a, czyli pełny kask, taki jak na motor trzeba mieć, pełną zbroję, ochraniaczy w pełno i jeździ po takich rzeczach, gdzie wszyscy się łapią za głowę.

Dlaczego on tam w ogóle, czy tam ona, dlaczego oni się w ogóle tam znaleźli?

Ogólnie nie wiem do końca, dlaczego tylko takie obrazy rowerów w mediach są. Podejrzewam, że to może wynikać z kilku rzeczy. Wiadomo, że te osoby, które jeżdżą po tych trasach to już jest szczyt mistrzostwa, jeśli chodzi o technikę jazdy i po prostu psychikę pancerną powiedzmy, więc jest to imponujące, co oni robią.

Tak, zawsze jest. Czemu on przyspiesza skoro jedzie po płaskim? Tak wygląda na wideo.

Tak, zawsze jest. Nic tam się nie dzieje i w ogóle jedziesz powoli. Więc często to jest tak, że te filmiki dopiero trafiają w momencie, kiedy faktycznie widać, że ktoś jedzie szybko, co oznacza w skrócie, że jedzie z prędkością naprawdę nadświetlną oraz widać, że jest stromo, gdzie w skrócie oznacza to, że to jest tak stromo, że z buta się tam ciężko chodzi, a co dopiero jedzie na rowerze.

No ale podejrzewam, że to są takie właśnie te główne przyczyny, dla których właśnie to MTB...

Tak, tak.

Nie, te rzeczy, to większość rzeczy w mediach powinna być z łatwych tras, gdzie tak naprawdę sobie jedziemy i oglądamy widoki, nic hardkorowego zbytnio się nie dzieje, tylko po prostu jest to świetna metoda na to, żeby oczyścić głowę w otoczeniu natury.

No zgadza się. Też mam podobne przemyślenia.

Więc tak, wychodząc z tego na przykład założenia, to jak miałabym robić poradnik, jak dzisiaj zacząć przygodę z MTB?

To pewnie na początku właśnie przypomniałabym, że trasy mogą być prostsze i w skrócie najprościej sprawdzić, czy to jest dla Ciebie, próbując swoich sił na tych trasach.

Plus tych tras właśnie singletracków jest taki, że jak to była infrastruktura budowana z myślą o rowerach, zazwyczaj w każdym z tych miejsc, gdzie ta infrastruktura jest, są też wypożyczalnie rowerowe.

Więc najprościej jest po prostu, czy to w ramach urlopu...

Czy to mieszkając w górach, ten rower w takiej wypożyczalni wypożyczyć i po prostu spróbować pojechać po najprostszej trasie w danej sieci tras.

Najczęściej te trasy są opisywane kolorystycznie, gdzie najprostsza jest to zielona, niebieska, później czerwona, czarna i tam podwójny diament albo różne takie.

Więc w momencie, kiedy się ograniczy te pierwsze próby do najprostszych tras, to w miarę dobry obraz tego, czy Wam się to podoba.

Można sobie stworzyć.

Pamiętając, że tak jak już też wspominałam, że im szybciej idziemy po tych trasach, tym one są trudniejsze, więc najlepiej jak się próbuje, po prostu nie przesadzać z prędkością.

Tu jak najbardziej.

Można też spróbować, jeśli nie chcecie jechać aż w góry, powiedzmy z punktu widzenia Wrocławia, no to wokół Wrocławia mamy te rowerowe parki umiejętności, gdzie też tam jakby ich elementem jest jakiś taki półtora...

...do dwóch kilometrów singletracka dość łatwego.

Na przykład w Brzegu Dolnym taki jest.

Tam jest dobry dojazd pociągiem z Wrocławia.

W Siechnicach też ciekawy singletrack.

Tfu.

Park umiejętności powstał, chociaż tam jest on dość, że tak powiem, mało jest takich elementów pod MTB, bo w ramach jego budżetu jeszcze był zrobiony skyde park i asfaltowy pump track.

No i jest zrobiony na zupełnie płaskim terenie, więc tam sztucznie.

Tam usypane są tylko trzy takie górki, z których się rozpędzamy na różne właśnie elementy pod MTB.

Bardzo ciekawy powstał w Sobótce.

Tam rzeczywiście są dwie takie główne trasy, ale na dole są też bardzo takie przystępne dla początkujących fragmenty.

I tam chyba też gmina Sobótka i tam jeden z twórców tych singletracków rzucali bardzo fajne jakby tutoriale, jak z nich korzystać.

Nawet z...

Z dokładnym rozpisaniem, w którym miejscu najlepiej hamować.

Mhm.

To dosyć szczegółowe.

Tak.

No to bardzo fajne.

Zresztą ten park umiejętności w Sobótce chyba był otwarty w październiku tego roku, czyli 2024, jak to nagrywamy.

No i od początku przyciągał tłumy.

W weekendy tam po prostu było mnóstwo ludzi.

W Obornikach Śląskich też powstaje, chociaż ten wydaje mi się, że może być bardziej...

Tam mogą być większe nachylenia, bo powstaje w takim terenie.

Gdzie te nachylenia już są.

Tak więc zobaczymy, jak to zrobią.

No i wokół Wrocławia mamy jeszcze, na zachodzie Wrocławia, miękkińskie trasy rowerowe, które też mogą być taką symulacją trochę tego, co można spotkać w górach.

Może nie są to singletracki, ale też są fragmenty takie, że się jedzie węższą ścieżką niż taką, na którą mogą wjechać samochody.

I też czas...

Gdzieś tam się jedzie troszeczkę po małych korzonkach.

I są to bardzo fajnie oznaczone trasy.

Takie na początek niebieska.

Zielona.

Polecam, a niebieska się zaczyna na dworcu w Miękini.

Zielona również, chociaż zielona można zacząć bliżej Wrocławia od przypałacu na wodzie w Wojnowicach.

I tam w sumie jest 15 kilometrów zachodnich osiedli Wrocławia przez las Mokrzański, więc można nawet rowerem podjechać.

A takie pierwsze singletracki powiedzmy w górach, które są najbliżej Wrocławia, to strzelińskie singletracki.

Są bardzo fajne, przystępne dla początkujących z bardzo małym nachylem.

No i tam jest dobry dojazd również koleją.

Teraz zresztą tą linię kolejową trochę podlasowali, więc bardzo szybko jesteśmy w stanie się tam z Wrocławia dostać.

To w sumie wyszedł nawet szczegółowy przewodnik dla kogoś z Wrocławia.

Tak, i bardzo fajnie.

Jak już spróbujecie i zobaczycie, że chcecie to robić, to ja bym na przykład w tym momencie próbował zapisać się na szkolenie.

Jak zaczniecie jeździć sami, bez szkolenia, no to jest duże ryzyko, że utrwalicie.

Jakieś złe nawyki, które was potem będą blokować, żeby na przykład pójść dalej, albo sprawią, że będziecie coś robić w mniej bezpieczny sposób.

W skrócie tak, ogólnie wzięcie udziału w szkoleniach, czy to pomby, czy jakichkolwiek innych, po prostu przyspieszy ten proces uczenia się.

Ale drugą rzeczą jest to, że te trasy zbudowane pod rowery górskie jednak mają inny charakter niż trasy asfaltowe, na których się normalnie człowiek uczy jeździć.

Czyli większość ludzi, to nie jest tak, że na tych szkoleniach...

W szkoleniach uczymy, jak się jedzie na rowerze.

Większość ludzi gdzieś tam w dzieciństwie się nauczyło jeździć.

Zdawała na kartę rowerową, to tam umieli wsiąść na rower, wsiąść z roweru, pojechać gdzieś asfaltem, zrobić jakiś zakręt asfaltowy.

No i gdzieś tam chyba były jakieś przepisy ruchu drogowego, coś takiego.

Nie pamiętam dokładnie, co to było na karty rowerowe.

Ja wiem, co ciekawe, ja nie mam karty rowerowej.

Jak był egzamin w szkole, to byłem chory, a nie powtarzali dla tych, co byli nieubywalni.

No ale w każdym bądź razie te umiejętności, owszem, one są i tak niezbędne, żeby później wjechać na trasy te węższe i bardziej kręte.

Ale po prostu, jak się umie skręcać na asfalcie, to niekoniecznie się będzie umiało skręcić na trasie typu singletrack,

bo ten zakręt na tych singletrackach jest po prostu dużo ostrzejszy i dużo łatwiej z niego wypaść.

Dlatego mimo wszystko jednak...

Tak, zupełnie inne umiejętności się okazują na nich niezbędne.

Większość z tych technik, która jest wykorzystywana na trasie nie jest oczywista, czyli naprawdę trudno by było do nich dojść samemu.

Nie chcę wchodzić w szczegóły, ale rzeczywiście tak, jak teraz sobie retrospektywnie patrzę na te pierwsze szkolenia, to nie wyobrażam sobie, że wpadłbym sam na to, żeby tak się ustawiać na rowerze, szczególnie przy tych skrętach.

Trzeba by było pewnie zgłębić literaturę i tak dalej, bo to tak mówię, że samemu dojść, ale nie samemu dojść na zasadzie dosłownie wymyślić.

Ale można by było to robić w teorii bez instruktora, czyli oglądając tam szereg filmików, trochę właśnie literatury.

I gdzie tu problem się pojawia taki, że często nie wszystkie źródła się zgadzają ze sobą, jak to często bywa z internetem.

Więc drugie, że trzeba by było dojść do tego, które informacje mają pokrycie w realiach, a które jednak są trochę naciągane.

Czyli jak ktoś już sprawdził, czy to mu sprawia frajdę jazda po takich trasach na tego typu rowerze i chce podszkolić swoje umiejętności, to na przykład jakby miał zacząć u Was skorzystać z Waszej oferty szkoleń i wchodzić sobie na stronę POMBA.pl,

no to na jakie szkolenia powinien zróżnicować?

W naszej ofercie są trzy szkolenia, od których można zacząć przygodę ze szkoleniami POMBA.

Jest to Poznaj swój rower, dwudniowe szkolenie, Wieć w teren, czyli trzydniowe szkolenie oraz Wieć w teren plus, które już trwa sześć dni.

Jak się patrzy na długość trwania, to najprościej pewnie jest zacząć od tego, które zajmie najmniej czasu, od Poznaj swój rower.

Dodatkowym plusem tego, że zajmuje mało czasu.

Jest to, że nie wymaga dużej ilości kondycji, więc to jest zwłaszcza istotne dla osób, które dopiero próbują swoich sił z MTB.

Na tym szkoleniu mówimy o tematach technicznych, czyli przede wszystkim wprowadzamy rzeczy niezbędne do jazdy po takich wąskich trasach,

czyli pozycje na rowerze oraz hamowanie oraz poruszamy też tematy sprzętowe.

Więc można trochę się bardziej oswoić z tym rowerem, na którym się przyjechało.

Czyli to jest dla takich zupełnych początkujących, którzy jeszcze albo bardzo mało jeździli na tego typu rowerze, albo w ogóle jeszcze nie jeździli,

ale są zainteresowani i chcą zacząć od szkolenia.

My to nazywamy prawdziwymi początkującymi, czyli faktycznie takimi osobami, które pierwszy raz są w górach, pierwszy raz są w górach na rowerze górskim

i są to osoby, które wiedzą chociażby z innych sportów, że wolą wszystko bardzo powoli po kolei robić,

czyli powoli dodawać sobie nowych umiejętności, żeby nie było za dużo informacji naraz.

Okej, no to pewnie te kolejne szkolenia, czyli wieć w teren i wieć w teren plus są już do troszeczkę innej docelowej grupy.

W skrócie tak, każde z wieć w teren są tak naprawdę bardziej kondycyjne.

Już trochę wymagają lepszej koordynacji ruchowej i obycia z terenem.

A najważniejsze, że zawierają całą wiedzę z Poznaj Swój Rower już w sobie,

a może też zakładają, że część z rzeczy, które wspominamy na Poznaj Swój Rower już się wie.

Czyli na Poznaj Swój Rower jeszcze trochę więcej opowiadamy o tym, jak zmieniać biegi,

chociażby więcej się skupiamy na różnych sposobach wchodzenia i schodzenia z roweru.

Czyli na przykład wchodzenie z roweru, czyli na przykład wchodzenie z roweru,

a są dłuższe tylko jeden dzień, więc po prostu te trzydniowe to jest takie bardzo upakowane kompendium wiedzy niezbędne

do poruszania się po singletrackach albo najprostszych tasach terenowych.

Tak, no ja tu mogę ze swojego doświadczenia powiedzieć, no bo de facto przeszedłem szkolenie i Poznaj Swój Rower

i to trzydniowe rok później wieć w teren, to tak z pamięci jakbym miał powiedzieć,

to to wszystko, co było na Poznaj Swój Rower było zrozumiałe.

Zrealizowane potem pierwszego dnia szkolenia wieć w teren.

W skrócie tak. Ciekawą propozycją jest sześciodniowa wersja szkolenia wieć w teren, czyli wieć w teren plus,

bo tak naprawdę znowu zawiera całą wiedzę, która jest wprowadzana na wieć w teren,

ale dzięki temu, że jest sześć dni, można to bardziej rozłożyć w czasie.

Czyli krzywa nauki jest łagodniejsza i tak naprawdę to trochę bardziej przypomina tempo wprowadzania nowych elementów.

Na czym polega różnica? Chociażby na tych sześciodniowym wieć w teren plus.

Dziennie staramy się wprowadzić tylko jeden nowy wątek, czyli jak pierwszego dnia wprowadzamy pozycję,

to skupiamy się tylko i wyłącznie na pozycji, no tam może jeszcze coś o hamowaniu mówimy.

Ale już na przykład pompowanie i skręcanie nie musimy tego wprowadzać jednego dnia,

jak na trzydniowych wieć w teren, tylko możemy poświęcić cały jeden dzień tylko i wyłącznie

na to. Dzięki temu ten wątek można wprowadzić trochę wolniej i głowa się nie przeładowuje.

Nie następuje taki moment, że dostaje uczestnik za dużo informacji i po prostu łatwiej sobie to w głowę poukładać.

Przez sześciu dniach jest więcej nocy, przez które człowiek śpi i to właśnie wtedy ładnie się tam w mózgu zapisuje.

Tak, tak. No bo jest po prostu więcej powtórzeń.

A na tych sześciodniowych?

W tych szkoleniach jest też po prostu dodatkowych więcej dni, ma dodatkowe utrwalenie, czyli my się śmiejemy, że po prostu

sześciodniowe wieć w teren to jest jednocześnie szkolenie plus trzydniowy wyjazd na utrwalenie tego szkolenia.

Czyli tylko w jednym, bo cały czas masz tak naprawdę, jesteś pod okiem instruktora, który jest w stanie jeszcze

sprawniej wyeliminować jakieś ewentualne błędy, które się pojawiają.

Tak. No i ja tutaj na przykład zalecałbym, jeśli jest taka sytuacja, że nie pasuje wam termin, w którym jest realizowane szkolenie sześciodniowe i pasuje wam tylko na to trzydniowe, a chcielibyście jednak mieć sześciodniowe, no to zapiszcie się na te trzydniowe i zostańcie po prostu jeszcze w Świeradowie te trzy dni po szkoleniu, żeby sobie utrwalić już na tych poznanych w czasie szkolenia trasach, powtórzyć, powtarzać te elementy, bo to jest w zasadzie najważniejsze, żeby po tych szkoleniach dobrze jeździć, trzeba dużo jeździć.

Żeby ćwiczyć te nabyte umiejętności.

Poczułem największy progres, chociaż to pewnie też wynikało z tego, że po prostu zidentyfikowałem mój największy błąd, jaki robiłem, ale to już może nie będziemy się wdawać w techniczne szczegóły, bo to nie ten poziom.

Ogólnie podsumowując to w momencie, kiedy faktycznie dopiero się zaczyna przygodę z MTB, to bym zaczynała w przypadku naszej oferty od szkoleń Poznaj Swój Rower, a jeśli ktoś ma jakiegoś trochę więcej doświadczenia w MTB,

czy właściwie w innych sportach, gdzie wie, że ma dobrą kondycję i koordynację ruchową, to wtedy zacząć od któregoś zwieć w teren.

Z naciskiem na to sześciodniowe, ale to wiadomo, nie zawsze każdy ma czas, ale dlaczego tak mówimy, że to sześciodniowe jest takie super? W skrócie zauważyliśmy, że są najlepsze efekty po nim.

No i tak, rower i kask nie musicie mieć swojego, można śmiało wypożyczyć na miejscu.

A najlepiej my polecamy wypożyczyć w wypożyczalni Bike Kanciapa u Kamila, też byłego instruktora pomby, który dalej z Wami współpracuje.

Dodatkowy plus jest, że zawsze można z nim jeszcze trochę po szkoleniach o technice porozmawiać, bo dokładnie wie to, co my.

Otóż to, potwierdzam, już korzystałem z tego.

Ale może tutaj wejdę, bo już powiedzieliśmy, że można wypożyczyć ten rower. Czemu warto wypożyczyć rower, a nie...

Na przykład jechać na swoim albo pożyczonym od kolegi.

To wszystko oczywiście zależy. Jeśli akurat macie rower, który jest współczesnym rowerem MTB, można spokojnie przyjechać na swoim, bo co własne, to własne.

Ale często osoby mają jakieś takie rowery, które są dziesięcioletnie albo w nienajlepszym stanie technicznym.

Wtedy najlepiej jest faktycznie sobie w wypożyczalni zamówić, bo przynajmniej jest gwarancja, że dostanie się...

Zdjęcia, że dostanie się sprawny rower z współczesną geometrią, a jak już wspominałeś, te współczesne rowery trochę lepiej są przystosowane do jazdy po górach.

Czemu z wypożyczalni lepiej skorzystać niż pożyczać rower od kogoś znajomego?

W wypożyczalni pomogą Ci dobrać rower, który jest dokładnie pod Ciebie.

Znajomy to czasem nawet jak dobry, niekoniecznie jest się tego samego wzrostu, co dokładnie ten znajomy.

A jak te różnice są...

Znajomy to czasem nawet jak dobry, niekoniecznie jest się tego samego wzrostu, co dokładnie ten znajomy.

Rowerzysta to tak naprawdę, jak my się śmiejemy, biały facet, wzrost 1,75-1,90 m, gdzieś tam 70-95 kW.

I dla tych osób po prostu jest najłatwiej kupić i wypożyczyć sprzęt.

Po prostu wszystko, co jest dostępne na rynku, pi razy oko pod nimi będzie działało.

I ponieważ jest ich większość, to w wypożyczalni też będzie najwięcej rozmiarów.

Jak ktoś nie jest z tego przedziału, to najlepiej, żeby dosyć wcześnie rezerwować te rowery, bo po prostu ich może być mniej dostępnych.

Zwłaszcza tu mówię o dzieciach, czyli te dziecięcych rozmiarów, bo wiadomo, dziecko powinno mieć mniejszy rower, żeby mu się dobrze jechało.

To tych rowerów w wypożyczalni jest odpowiednio mniej.

Rzeczy sprzętowych, na które jeszcze bym zwrócił uwagę na szkoleniu, to to, żeby przyjeźdźcie z takimi butami,

żeby miały twardą podeszwę i gładką, ale jednocześnie nieśliską.

Bo takie się najlepiej sprawdzają pod platformy, czyli pedały, które są zamontowane w tych rowerach w wypożyczalniach.

No chyba, że jeździcie na pinanych.

W kolarstwie górskim używa się właściwie dwóch rodzajów pedałów.

Są pedały wpinane, których się wpina buta oraz pedały platformowe, na których się kładzie buta.

I o ile nawet osoby, które nie wiedzą nic o MTB, wydaje im się,

że to jest oczywiste, że jak ma się pedały wpinane, to trzeba używać specjalnych butów,

to nie jest oczywistym to, że jak ma się platformy, to też najlepiej by było jeździć w butach dedykowanych do platform.

Bo jak jest platforma, to wydaje się ludziom, że jak założą buty do biegania, to też powinno być okej.

Tak, mi się tak wydawało.

A w skrócie to jest tak, że podczas jazdy na rowerze górskim ważne jest, żeby but nie spadał z pedału.

Więc żeby but nie spadał z pedału, musi spełnić dwa warunki.

Czyli tak jak mówiłaś, powinien mieć z zewnątrz w miarę gładką, czyli nie z dużym bieżnikiem podeszwę,

która jest z przyczepnej mieszanki, czyli na przykład wibram albo inne tam własne wibramy.

Z kolei wewnątrz jest ten but dosyć sztywny.

Po co jest sztywny but potrzebny?

W skrócie po to, żeby jak położycie stopę na pedale, to...

But się nie giął pod wpływem ciężaru waszego ciała.

Jakie są tego plusy?

Jak się pedałuje, to energia z kręcenia pedałami jest przekładana bezpośrednio przez tą sztywną podeszwę na moc pedałowania.

Więc mniej się męczymy pedałując.

Oraz na zjazdach, jak się jedzie po nierównościach, to w skrócie czuje się nacisk na pedał.

W momencie, kiedy but jest miękki, to czuje się nacisk.

Pewnie taki mocny na punkt styku stopy z pedałem.

W momencie, kiedy podeszwa jest sztywniejsza, to te...

To ta...

Uderzenia tak jakby przekładają się na całą podeszwę, więc są bardziej rozprowadzane, więc mniej boli stopa od nierówności.

Ale oczywiście na początku, jak jeszcze nie wiemy, czy nam się to MTBS podoba, czy nie,

niekoniecznie jest niezbędne, żeby inwestować...

w buty, jak nie jesteśmy jeszcze pewni.

Po prostu postarajcie się zajrzeć do swojej szafki na buty i sprawdzić, które buty najbardziej spełniają te warunki.

Czyli w miarę przyczepna podeszwa oraz w miarę sztywny.

Tu na przykład, jeśli ktoś jeździ na deskorolce, to buty do deskorolki gdzieś tam na pierwsze szkolenia powinny być okej.

Jakieś jeszcze przykłady butów takich z innego świata, które mogą być okej?

Właśnie się zastanawiam i to już bardziej zależy...

od danych modeli, więc pamiętać o tych zasadach.

W miarę płaska, przyczepna podeszwa i w środku w miarę sztywna.

A właściwie mogę powiedzieć, jakie nie nadają się buty.

Czyli na przykład takie fajne, sztywne są buty trekkingowe, ale one mają za duży bieżnik,

więc najczęsto jest tak, że akurat w środek bieżnika w dziurę wchodzi pin i nie da się, że tak powiem, oprzeć w ten sposób.

Próbowałem na takich jeździć.

Zamówiłem prawidłowe buty pod MTB, ale jeszcze mi nie przyszły i pojechałem na rower właśnie w takich trekkingowych.

Rzeczywiście to, mimo że twarda podeszwa, więc może dobrze przenosiła tę energię, jednak nie trzymało się to dobrze platform.

Czyli myślę, że to jest taki zestaw porad, jeśli chodzi o szkolenia.

Natomiast to, co jest najważniejsze po szkoleniach, to tak jak już wspomniałem, żeby dobrze jeździć, trzeba dużo jeździć.

Tak więc jeśli po szkoleniu wam się spodobało to i chcecie rozwijać to,

to moim zdaniem bardzo dobrze byłoby mieć jednak wtedy już swój rower MTB, żeby móc po prostu regularnie szlifować nabyte umiejętności.

To oczywiście wszystko zależy od osoby i od budżetu, który akurat chcielibyście na to przeznaczyć.

Mieliśmy parę uczestników, którym tak naprawdę bardziej się opłacało pożyczać rower.

Te osoby miały czas jeździć tylko w weekendach.

Tak, w weekendach.

Ale udawało im się to robić dosyć regularnie.

W sensie, nie wiem, co dwa tygodnie gdzieś tam byli, czasem częściej.

To w dalszym ciągu im się opłacało bardziej wypożyczyć ten rower, bo mieszkali w małych mieszkankach, niekoniecznie mieli gdzie ten rower przechowywać.

Nie byli techniczni, więc nie bardzo chciało im się ten rower serwisować, więc im się bardziej opłacało po prostu ten rower pożyczyć.

No tak, też jak najbardziej.

Tak najbardziej jest taka opcja.

Natomiast jeśli już chcecie kupić swój rower, no to na przykład mi się wydaje, że na taki początek, na przykład pierwsze dwa lata, to jeśli wiecie, że na przykład nie chcecie jeździć tylko po singletrackach, a nie po tych takich bardziej hardkorowych ścieżkach jak Agnieszka, bardziej naturalnych, większej nierówności, większe nachylenie,

to jakby rozwiązaniem budżetu może być to, że nie będzie to full z pełnym zawieszeniem, tylko hardtail.

To jest to zator z przodu, który też się nada.

Aczkolwiek z tego co mówiłaś, no to wtedy taki rower trochę mniej wybacza błędy.

Owszem, hardtail trochę mniej błędów wybacza, ale w niektórych sytuacjach z kolei jest bardziej efektywny niż full.

Czyli tak jak już wspominaliśmy w trakcie pompowania.

Czyli w momencie, kiedy na danych ścieżkach jest mniej nierówności typu korzenie kamienia, po prostu są rolery, jak zwał garby.

I muldy, na których można pompować.

I zakręty, to ten hardtail spokojnie wystarczy.

Na przykład w przypadku naszych szkoleń na hardtailu spokojnie można przejść przez cały poziom pierwszy i przez tak jakby pół poziomu drugiego.

Czyli przez szkolenia poczuj flow.

Niektóre osoby na inne szkolenia z poziomu drugiego, czyli zjeżdżaj enduro, też przyjeżdżały na hardtailu, więc nie powiem, że się nie da.

Ten hardtail wymaga po prostu większej...

Większych umiejętności technicznych.

Czyli no, full więcej błędów wybacza, więcej rzeczy amortuzuje on.

A na hardtailu wszystko trzeba zamortyzować już odpowiednią pozycją i zachowaniem rajdera.

Jeśli chodzi o takie rzeczy sprzętowe, właśnie jeśli chodzi o rower, jego zakup, to warto też kupić taki rower, który będzie miał opuszczoną sztycę z manetki.

W jeździe MTB.

Też nie tylko po single'ach, no to jest...

To się bardzo przydaje.

Jest to też element bezpiecznej jazdy, jeśli taką właśnie sztycę mamy.

I z tego co wiem, no to przy rowerach, fullach to już jest raczej standard, że takie są.

Przy hardtailach, nie wiem, może ty Agnieszka tutaj możesz to rozwinąć, jeśli masz taką wiedzę?

Wszystko pewnie zależy od jakiego, jaki model hardtaila akurat kupujecie.

Podejrzewam, że przy hardtailach enduro...

Już może być faktycznie opuszczona sztyca włożona.

Natomiast przy pozostałych pewnie już jeszcze może być stara sztyca, którą po prostu da się też obniżyć,

ale po prostu przez włożenie, przez otworzenie szybkozamykacza albo wolnoskręcacza, jak my to mówimy, w momencie kiedy akurat wajchy nie ma.

Po prostu wsuwanie tej sztycy w rurę ramy.

Natomiast żeby to zrobić trzeba najczęściej stanąć.

Natomiast jak się ma tą magiczną sztycę z manetką, to wystarczy nacisnąć manetkę przy kierownicy i przysiąść na siodle, wtedy siodło się obniży.

Więc ta sztyca jest bardzo przydatna w momencie, kiedy trasa jest interwałowa.

Czyli jest trochę do góry, trochę w dół, trochę do góry, trochę w dół.

A takie trasy są bardzo typowe w Polsce, bo jednak aż tyle przewyższenia nie mamy.

Czyli paradoksalnie ta sztyca starego typu na przykład jest spoko.

W Alpy, gdzie trzy czwarte dnia podjeżdżacie do góry, a później przez resztę dnia zjeżdżacie na dół.

Więc wtedy trzeba tą sztycę tak naprawdę najczęściej opuścić raz na samym górze zjazdu i później zjechać do domu czy na bazę.

Z kolei właśnie w polskich górach, gdzie dosyć często jest trochę w górę, trochę w dół.

Albo na właśnie singletrackach, gdzie specjalnie tak robią trasy, żeby były dłuższe, żeby było trochę w górę, trochę w dół.

To się trochę częściej operuje.

A na szkoleniach to już w ogóle się bardzo często tą sztycę operuje,

bo w trakcie wprowadzania różnych elementów często jesteśmy w jednym miejscu i powtarzamy daną sekcję.

Więc jest chwilę w górę do jazdy, a później się ćwiczy na sztycy najczęściej w dole, w dół.

Na przykład my często mówimy, że jak ktoś ma ograniczony budżet do roweru,

to właśnie zanim zainwestuje w fulla, to ważniejsze jest, żeby zainwestować w tą opuszczalność.

Opuszczaną sztycę, magiczną manetką.

Tak, to jest po prostu taka wygoda, że ciężko potem wrócić do opuszczania sztycy,

zatrzymując się, nawet czasem zsiadając z roweru, po prostu jak zwierzęta.

No wiadomo, jak się człowiek ogólnie przyzwyczai do jakiegoś bardziej wygodnego rozwiązania,

to później jest trudno wrócić do jakiegoś bardziej oldschoolowego.

Szczególnie, że mówisz, że nawet w górach te trasy u nas w Polsce są często interwałowe,

a te trasy single track zaczynają powstawać już nie tylko w górach,

ale też, nie wiem, na przykład pod Zieloną Górą w Lubuskiem,

czy też widziałem pod Sulechowem, czy też właśnie na Pomorzu Zachodnim,

gdzie te przewyższenia są jeszcze mniejsze niż w górach,

więc trasy są mocno interwałowe, typu właśnie, nie wiem, 40 metrów przewyższenia w górę,

a potem 30 w dół i tak w kółko.

Coś takiego. Ale tu nawet mam na myśli taką prostą sytuację,

że nawet jeśli jechaliśmy akurat po bułki do sklepu asfaltową drogą

i mamy zjazd na parking i na parking nie chce nam się wjeżdżać asfaltem z samochodami,

bo jest ruchliwy, jest fajna ścieżka na ten parking, tylko trzeba zjechać ze skarpy.

Czyli ta skarpa ma 2 metry przewyższenia tak naprawdę.

Jakby mieć tą klasyczną sztycę, gdzie trzeba było się zatrzymać i ją opuścić,

to pewnie nikomu by się na te 3 metry skarpy nie chciało,

jej opuszczać. W momencie, kiedy macie magiczną manetkę,

to nawet jak ta sekcja jest ultrakrótka, to zawsze nie jest szkoda,

że tak powiem opuścić tej sztycy w dół, a po prostu zjazd z tej skarpy

na niskim siodle będzie bezpieczniejszy.

Przypomniałaś mi teraz o jeszcze jednej rzeczy, o której zapomniałem na początku powiedzieć,

że właśnie wrócę do tego odkrywania nowych miejsc na rowerze górskim.

Wspomniałaś, że właśnie nie chce nam się na przykład jechać asfaltem z samochodami.

I ten rower górski daje to,

że bardzo wiele takich tras na przykład, ja turystycznie sobie jeżdżę,

niekoniecznie po górach, mogę właśnie przez lasy, po różnych drogach przejechać,

omijając do swojego celu wszelkie ruchliwe trasy,

gdzie występuje właśnie jakiś zmożony ruch samochodowy.

To jak najbardziej, po prostu jest więcej wolności na tym rowerze górskim.

W skrócie, tak jak byłoby więcej wolności na samochodzie terenowym,

w naprawdę już niezłe bezdroża jest w stanie człowiek wjechać na,

samochodem terenowym, niż jakby miał jechać jeszcze jakimś bardzo nisko zawieszonym sportową furą.

A wracając do tematu kupowania roweru, to tutaj kluczowe będzie dobrze dobrany rozmiar.

Podobnie w wypożyczalniach, no to zrobią to za nas, a w sklepach no trzeba czasami uważać,

bo słyszałem, że po prostu no akurat mają taki rozmiar i chcą go sprzedać,

więc jeśli na przykład jesteście na granicy rozmiarów, to trzeba uważać, żeby nie wcisnęli wam złego rozmiaru.

Więc tutaj jak najlepiej sprawdzić, czy dany rozmiar roweru, dany rozmiar ramy jest pod nas.

To jest ogólnie dosyć szeroki temat i w sumie można bezpośrednio sobie to porównać do na przykład dobrze dobranego rozmiaru buta.

Więc nie jest łatwo doradzić, jaki but ktoś powinien nosić.

W skrócie musi spróbować pochodzić w danym bucie, czyli tutaj przekładając to na rowery,

który musi spróbować pojeździć na tym rowerze.

I też im więcej będzie jeździł, tym będzie bardziej wiedział, czego potrzebuje od tego roweru, żeby mu dawał.

Więc na pewno pierwszą rzecz to jeśli kupując rower jest szansa przejechać się na tej ramie,

to jak najbardziej spróbować się przejechać na tych rowerach.

Jak są w różnych rozmiarach, to przejechać się na tych różnych rozmiarach.

Jak akurat w tym sklepie się nie da przejechać, to spróbować znaleźć,

wypożyczalnie, które ma te rowery i tam spróbować się przejechać.

Tak czy inaczej pierwsze co się robi, to się sprawdza jaki się ma wzrost

i sprawdza się jaki rozmiar ramy dany producent zaleca dla tego wzrostu.

I jeśli jest się po środku przedziału, to najczęściej po prostu pi razy oko będzie ten rozmiar dobry.

Jeśli się jest na granicy przedziału, to tutaj radzimy zdecydowanie kupić ten mniejszy.

W skrócie jak już będziecie jeździć na tym rowerze i się jednak okaże za mały,

to łatwiej jest wymienić komponenty niektóre tak, żeby wydłużyć ten rower,

niż żeby skrócić ten rower.

Są łatwiej dostępne na przykład dłuższe mostki niż bardzo krótkie mostki

i jest to też taniej zrobić.

Te krótkie mostki, które pozwalają skrócić rower są zazwyczaj ultradrożne.

To jest cenna porada myślę.

Okej, no i zawsze pytanie, elektryk czy nie?

To jest dobre pytanie, bo jak to każde rozwiązanie, każda modyfikacja ma swoje plusy i minusy.

W przypadku elektryka to jest tak, że pomaga pedałować, ale jednak waży więcej.

Dlaczego ta waga jest istotna?

W momencie kiedy człowiek zaczyna się uczyć jazdy, to nie ma za dużo pewności siebie.

I w skrócie.

W fizyce się nie oszuka.

Im coś jest cięższe, tym trudniej jest kontrolować to coś.

Czyli w momencie kiedy elektryki są dużo cięższe od roweru bez takiego napędu,

gdzie tu mogę tak z głowy bezpośrednio, żeby ludzie mieli porównanie.

Czyli elektryk, taki najmocniejszy elektryk, czyli ten, który najdłużej będzie pracował na baterii,

to jest zazwyczaj masa rzędu 25 kg.

Elektryk, czyli dalej elektryk, ale troszkę krócej pracuje na baterii.

Tu pomoże mi Rafał.

Ile twój rower waży?

To jest tak, że w najmniejszym rozmiarze waga, jaką podaje producent bez pedałów, to jest 17 kg.

Natomiast ja mam rozmiar L, to pewnie z pedałami to jest nieco ponad 18.

I rzeczywiście różnica, dla mnie osobiście najważniejsza różnica między takim rowerem a takim pełnym,

elektrykiem, jest taka, że na tym moim, nawet jak nam padnie bateria, to da się jechać bez wspomagania.

Tak, to się zgadza, ale najważniejsze to jest, że to jest masa rzędu 18 kg,

gdzie tamta to była 25 kg.

A dalej porównując z fulami, to taki ful na w miarę dobrych częściach powinien ważyć raczej 14-15 kg.

A z kolei na przykład harb.

A z kolei na przykład harb.

Jest to taki czołg, czyli w momencie, kiedy nie trzeba zbytnio manewrować na boki,

tylko chcemy po prostu jakąś trudną trasą przejechać na wprost,

no to ten czołg będzie jechał jak czołg.

Trochę bardziej będzie stabilny.

Tym niemniej do nauki, tak na dobrą sprawę,

łatwiej jest się nauczyć kontrolować rower nieelektryczny.

Natomiast jeśli chodzi o samą poradę, czy elektryk, czy nie,

faktycznie dla nalejnej osoby, no to trzeba wziąć pod uwagę,

że to jest aspekt kondycyjny.

Czyli jeśli ktoś wie, że tej kondycji naprawdę,

z tą kondycją jest u niego na bakier,

to może warto jest spróbować jednak elektryka.

Albo na przykład nie fula, ale wtedy jednak pójść w jak najlżejszą opcję,

czyli hardtaila na przykład.

Bo zawsze łatwiej będzie wwieźć do góry tą lżejszą masę niż tą cięższą,

jak trzeba będzie nawet tylko jechać.

I nie tylko się opierać o sile własnych łydek.

No i ostatni element, jeśli chodzi o kupowanie roweru,

no to rozmawialiśmy już o tym, omawiając szkolenia,

że właśnie o te buty. Buty i platformy.

Czyli rozmawialiśmy już o butach.

No i teraz też platformy, jak je dobrać, bądź też pedały wpinane.

Generalnie wydaje mi się, że zasada jest taka,

że platformy są lepsze dla osób początkujących,

ponieważ mniej błędów wybaczają, więc dzięki temu częściej dostajemy

feedback od, że tak powiem, od tej platformy,

jak nam delikatnie się zsunie but, że coś źle zrobiliśmy.

Tak? I możemy to skorygować.

To owszem, jak najbardziej jest to jakiś argument,

ale szczerze mówiąc, jeśli chodzi faktycznie o prawdziwych początkujących,

to wydaje mi się, że po prostu będzie prościej się oswoić

z tą opcją platformową niż ze wpinaniem się do pedału.

Tak, tak, to na pewno.

Zwłaszcza na szkoleniach, czyli jak te osoby faktycznie nie mają

czy nie jeździły, czyli zaczynają przygodę z MTB,

to po prostu będą się na tych platformach lepiej czuć.

Zwłaszcza na szkoleniach na przykład, bo tak jak się śmieliśmy,

mamy dużo zatrzymywania się i powtarzania sekcji,

więc jeśli by się miało buty wpinane, za każdym razem trzeba się wtedy

wpiąć, wypiąć, więc jest to dodatkowa rzecz, którą trzeba zrobić.

Więc jak najbardziej, jak ktoś faktycznie zaczyna przygodę z MTB,

to jednak platformy.

Tak, i właśnie jak dobrać dobre platformy, które niekoniecznie są drogie,

bo z tego co wiem, jakimś cudem producenci robią też platformy,

które nie są do końca dobre, nie zapewniają dobrej przyczepności.

Zgadza się. Jeśli faktycznie kupowaliście rower i tych pedałów nie było,

że tak powiem, w zestawie z rowerem, to najlepiej jest poszukać czegoś,

co jednak będzie już pod nas. I pierwszą rzeczą, którą możemy zrobić,

która nie wszystkim przychodzi do głowy, jak myślą o pedałach,

to jest to, że te pedały w przypadku platform mają rozmiary.

Czyli w skrócie, jak ktoś ma mniejszą stopę, to musi kupić mniejszą platformę,

jak ktoś ma większą stopę, to musi kupić większą platformę.

Jazda na za dużych platformach w teorii jest możliwa, w praktyce nie ma sensu.

Po pierwsze, dlaczego? Ogólnie te platformy, które się nadają do MTB,

mają piny metalowe w sobie, tak żeby po prostu trudniej było stopie spaść z pedału.

I w momencie, kiedy ktoś jest na za dużym pedale, to nie jest w stanie zasłonić wszystkich pinów,

bo one są tak po obwodzie pedału. Jak ma małą stopę w stosunku do tej platformy,

to po prostu nie będzie, czyli będzie się opierał na tak połowie albo 3/4 pinów,

a nie na wszystkich, więc jest większe ryzyko, że ta noga z pedału mu spadnie.

Tak, tak.

I to jest bardzo ważne, żeby ten but, który mamy do jazdy na tym rowerze,

żeby po prostu przykrywał nam wszystkie piny.

I najlepiej byłoby, żeby te piny były też z drugiej strony jak najszerzej rozstawione, ale pod tym butem.

Tak, ogólnie po prostu wszystkie pedały już z pinami mają te piny,

tak jakby zewnętrzna ramka pedału, z niej wychodzą piny.

I w skrócie,

jak się wybiera pedały, to trzeba wybrać takie, gdzie będzie się stopa opierała tylko i wyłącznie na tej ramce z pinów.

Czyli najlepiej by było jakby tylko i wyłącznie się opierała na zewnętrznych pinach,

w środku najlepiej, żeby nie opierać się na niczym.

Dlaczego? Wtedy po prostu będzie najbardziej przyklejony but do tego pedału.

W momencie, kiedy na przykład coś by było wystającego po środku pedału, to wtedy

stopa się bardziej o tym oprze.

Jak nie daj Boże tam jeszcze pina nie będzie, to będzie bardzo często spadała.

Tak, czyli musi być taki jakby wklęsły kształt patrząc w przód, środek, tył. Tak, z profilu.

Z profilu, tak. Patrząc z profilu na pedał powinien być wklęsły środek.

Ważne jest właśnie, żeby na to zwrócić uwagę, a niekoniecznie patrzeć na cenę, bo potrafią być bardzo tanie pedały, które już będą spełniały te warunki.

I potrafią być pedały bardzo drogie, które to nie są.

I te warunki, które tych warunków jednak nie spełnią.

Więc tu producenci czasami zauważyli, że bardziej pedały sprzedają kolory.

Jak są ładne kolory, to się bardziej sprzedają.

Ale niekoniecznie zapewniają tą przyczepność.

Ale niekoniecznie zapewniają tą przyczepność. Zgadza się.

Mi się udało znaleźć kolorowe pedały z dobrym przyczepnością w miarę tanie, więc brawo ja.

No ale znowu, jakby dobrane pod mojego buta.

I z tego co wiem, tam nie było chyba rozmiarów.

Moim zdaniem właśnie dobre buty i platformy,

to to jest najważniejsze wyposażenie roweru, które...

Bezpośrednio wpływa na komfort jazdy.

Które ja za późno sobie dobrałem po zakupie roweru.

Dzisiaj jakbym jeszcze raz kupował rower, to by były dwie pierwsze rzeczy, które bym dokupił do roweru.

MTB.

Wspomnę tylko, bo tutaj cały czas mamy ten poradnik dla początkujących.

Więc jeśli ktoś w dalszym ciągu, nawet po tym co powiedzieliśmy,

nie jest do końca pewny, jakie powinien kupić, to może na przykład

kupić jedne z tych tańszych, a przyjechać do nas na szkolenia

i my tam na zajęciach sprzętowych mówimy o tym trochę więcej.

Można też sobie zobaczyć, jakie tam inni uczestnicy oraz my mamy pedały.

Więc sobie porównać, pomacać, dowiedzieć się o co bardziej chodzi.

I na przykład w jakieś droższe, które będą bardziej trwałe, te pedały zainwestować już chwilę później.

Okej, myślę, że to by było chyba na tyle. Czy coś tu jeszcze byś dodała, Agnieszka?

Tu jeszcze mi się przypomniała jedna rzecz.

Odnośnie czy to wypożyczanych rowerów, czy już swojego pierwszego kupowanego.

Trzeba pamiętać o tym, że kierownice, które sprzedają do rowerów,

produkują masowo i produkują masowo pod typowego rowerzystę.

Już Wam wspominałam jak wygląda, ale w skrócie o to chodzi, że te kierownice wszystkie na rynku są po prostu szerokie.

Po co? Po to, żeby jak był jakiś właśnie typowy, duży facet,

rowerzysta to żeby nie musiał doklejać czegoś do kierownicy, tylko po prostu sobie na niej jeździł.

Więc wszystkie osoby mniejsze muszą zweryfikować, czy ta kierownica nie jest dla nich za szeroka.

Bo jak się jedzie na za szerokiej kierownicy, to tak jakby jechać rozpiętym na krzyżu.

Jest to dziwne skrócie i trudno jest wybierać jakiejkolwiek nierówności.

Owszem, im szersza kierownica, tym bardziej stabilnie się niby jedzie, ale z drugiej strony im węższa, tym łatwiej się zmieści pomiędzy drzewami.

Więc znowu wszystko ma swoje plusy i minusy. Ważne jest tylko, żeby nie przesadzić z tym pod siebie.

Kierownicę, nawet jak macie szeroką, czy to akurat dlatego, że była kupiona taka, wsadzona taka w rower, to skrócić się bardzo łatwo.

Po prostu się przycina końce o tyle samo i wtedy się robi węższa.

Jak nie jesteście pewni, ile skrócić, to można to skracać etapami.

Czyli co ileś, co zamiast od razu 3 cm z każdej strony, to sobie skrócić po centymetrze. Najpierw zobaczyć jak to się sprawdza.

Można też przyjechać do nas na szkolenia i właśnie w ramach zajęć sprzętowych, na tych wszystkich pierwszych szkoleniach, gdzieś coś tam staramy się pomóc dobrać tą szerokość kierownicy.

Więc tą szerokością kierownicy dojechaliśmy do naszej wąskiej ścieżki rowerowej, czyli singletracka.

W tym miejscu warto przypomnieć, że z kodem ROWERYDLAUMYSLU na stronie POMBA.PL macie 6% zniżki na wszystkie szkolenia grupowe, które prowadzi Fundacja POMBA.

Kod działa do końca roku 2025.

Wszelkie linki o rzeczach, o których mówiliśmy, znajdą się w notatkach do tego odcinka pod adresem rowerydlaumyslu.pl/2.

Znajdziecie tam również formularz do kontaktu, jeśli macie do nas jakieś pytania, bądź chcecie nam zostawić feedback, to zapraszamy.

Najważniejsze, jeśli wam się podobało to filmik, to zapraszam na nasz kanał.

Jeśli wam się podobało, to zasubskrybujcie proszę ten podcast w swojej aplikacji do słuchania podcastów.

A jeśli nie byliście jeszcze dzisiaj na rowerze, to idźcie pojeździć.

Wasz umysł wam podziękuje.

To był kolejny odcinek podcastu ROWERYDLAUMYSLU.

Ja nazywam się Rafał Sobolewski.

Moją gościnią dzisiaj była Agnieszka Jurewicz.

Dziękujemy za słuchanie.

Do usłyszenia w kolejnym odcinku i do zobaczenia na ścieżkach.

Do zobaczenia.

Ja to źle powiedziałam.

Zaplątałam, więc się wyplączeć mogę.

Można to zado...

No, znowu nie tak, jak bym chciała powiedzieć.

Ale to jest trudne.

Jest przekładana bezpośrednio przez tą...

Bardzo lubię się zaplątywać w te wszystkie słowa, bo one są takie fajne i można się w nich zaplątać.

Okej.

Jak one się nazywają te...

Nie, ale jeszcze są dertówki.