Krzysztof Czeczot i Kamil Kozieł rozmawiają ze swoimi gośćmi jak osiągnąć sukces, jak dźwigać się z porażek i czy jest coś takiego jak "nieopłacalny projekt". Gośćmi podcastu byli między innymi: Borys Szyc, Paulina Ihnatowicz, Maja Włoszczowska, Piotr Nowosielski.
Ta ostatnia niedziela Tylko, że to trochę głupio my w środę publikowaliśmy. Ta ostatnia środa Dobra, chcielibyśmy się z Państwem pożegnać.
Krzysztof:Witamy serdecznie w ostatnim odcinku tej serii.
Kamil:Ma epitafium maratończyków puenty.
Krzysztof:Ponieważ nikt z Was, nie jest to forma pretensji, jest to raczej obserwacja, nie zadbał o to, żeby do studia dotarł Robert Lewandowski.
Kamil:A my próbowaliśmy swoimi kanałami. Wysyłaliśmy zaproszenia, pisaliśmy na kontach instagramowych, dostawaliśmy nawet jakieś takie dziwne komunikaty mówiące o tym, że spamujemy I że być może zablokują nam konto I w ogóle zostaniemy wywaleni z całego ekosystemu meta. Tak się jednak nie robi, to jest smutne.
Krzysztof:Był taki moment, że naprawdę głęboko w to uwierzyłem, że się uda. Moment, kiedy się okazało, że jednak te kredyty dwa procent I że oni muszą wziąć ślub I że się tam wybrali do banku I że byli w Pruszkowie, ale
Kamil:A ja bym pomógł, a ja mam znajomych w bankach, przepchnęlibyśmy 10 wniosek.
Krzysztof:Dobrze, zupełnie serio, zgodnie z założeniami. Ostatni odcinek podsumowujący cykl Pierwszy raz się pomyliłem Maratończyków puenty. Będziemy dzisiaj rozmawiać o dwóch rzeczach. I znowu, jak to w takich sytuacjach, nie do końca jesteśmy na to umówieni, co powiemy, ale wiemy, jakie będziemy mieli temat. Ja ze swojej strony zaproponuję temat: UOKCIOWANIE.
Kamil:Wolność. Ok. UOKCIOWANIE I wolność. Taki mamy dzisiaj motywy przewodnie. Podoba mi się to, jak ująłeś, że nie do końca jesteśmy na to umówieni I jak ty rozumiesz zaznaczenie zwrotu nie do końca, bo w tym przypadku można powiedzieć, że nie do końca oznacza wcale.
Kamil:I podoba mi się ta interpretacja. Tak jak ja nie do końca byłem przygotowany na części egzaminów na studiach. Ale zdałeś. Tak, ale, ale chciałbym tu się pochwalić I jestem rekordzistą Akademii Ekonomicznej w Poznaniu. Wśród osób, które ukończyły studia, miałem najwięcej ocen niedostatecznych ze wszystkich kiedykolwiek.
Kamil:Zrobiłem na tobie wrażenie,
Krzysztof:ogromne, ze mną. Nieźle, jak można skończyć studia, bo jest najwięcej ocen niedostatecznych. Na końcu sumowali, ma
Kamil:to sumowanie.
Krzysztof:Jest taki kocioł tutaj. Kłopot z nim polega na tym, że ma same jedynki. Dwójki na studiach. W sensie,
Kamil:na studiach zawsze były dwójki, w sensie nie wiem, jak to u was, ale na studiach się od dwa liczy. Wiem, że te zliczenie miałeś kłopot, to mówiliśmy w pierwszym odcinku.
Krzysztof:Tak, ale u nas na studiach jako profesor po prostu nie patrzy poniżej pewnych cyfr.
Kamil:Ty może nie, ale moi studenci już może tak. Co nie zmienia faktu, że jak broniłem, a w końcu się obroniłem, raptem dwa lata po uzyskaniu absolutorium, w ostatnim możliwym terminie, gdzie już zmieniali tryb jednolitych studiów magisterskich na studia licencjackie, no to oczywiście doniosłem tę pracę magisterską dwie minuty przed ostatecznym, ostatecznym deadlinem, wiesz, jak grafik fajna, ostateczna wersja po poprawkach itd. To już teraz ta jeden Enter zapisz, to obroniłem się ku zaskoczeniu wszystkich, myślę, że nikt tego nie obstawiał. Moja pani dziekan, po tym, kiedy już 10 proces dobiegł do końca, mówi: Pani Kozieoł, Panie Kozieoł, wie Pan, ile Pan miał dwój przez cały okres? A ja tak:
Krzysztof:no nie wiem, no pewnie
Kamil:po co to liczyć? Kilka się pewnie nazbierało. Pięćdziesiąt dwa, pięćdziesiąt!
Krzysztof:Tak się powiedziała?
Kamil:Tak, on nie powiedziała pięćdziesiąt dwa, no powiedziała pięćdziesiąt dwa. Ja słyszę, jak ona to mówiła, słyszę prozodię, kiedy ona wyrzuca 10 taki paw powietrza charakterystyczny, a ja tak patrzę na nią I już wiem, że jest po protokole, że już zrobiliśmy robotę, ja tak zaraz, zaraz, zaraz, zaraz,
Kamil:zaraz, zaraz,
Kamil:a czy to mnie czasem nie czyni rekordzistom Akademii Ekonomicznej wśród osób, które skończyły studia? A tak patrzę, nie. Pan już pójdzie oblewać 10 sukces.
Krzysztof:Widzisz, widzisz. Zapisałeś się w pamięci? Zapisałeś się. Skończyłeś? Skończyłeś.
Krzysztof:Żeby nie być w plecy, to ja opowiem o swoich doświadczeniach studenckich. U nas to było tak, że ja brałem kredyt studencki na studia, żeby tam W szkole jest tak, że wtedy, nie wiem jaki jest teraz, że jak się brało te kredyty, to jak są uczniowie, czy tam studenci, przepraszam, z największą liczbą, najlepiej oceniani, to można było wnioskować, żeby tego kredytu studenckiego było mniej. I teraz jest taki telefon. Wrzesień tak piąty, któryś tam, początek września. Panie Krzysztofie, przedstawia się pani dziekan mojej uczelni I mówi: Pan był najlepszym studentem, bo Pan dostał nagrodę, tam piątki 10 miał te sprawy.
Krzysztof:Może by Pan napisał pracę magisterską, to my byśmy wtedy złożyli taki papier, w którym by Pan został zwolniony z części kredytu. Panie Dziekan, no bardzo to fajna propozycja, ale ja nie mam pracy magisterskiej. Niech Pan napisze coś o sobie, o swojej sztuce, itd. No to rąbnąłem tak, nie ma się co chwalić, ale myślę do dwadzieścia pięć stron, tak, tak. I teraz to, co ja usłyszałem, że ponieważ Panu dobrze szło, to na obronie nie będzie żadnych pytań, bo Pan prawdopodobnie napisze ładnie tę pracę, my zawsze w Pana wierzyliśmy, spodziewam się, że będzie oceniana praca wysoko I na tym egzaminie nie będzie pytań.
Krzysztof:No dobra, okej, napisałem pracę o sobie. Tak, to jest jedna z tych rzeczy, z których nie jestem dumny. Przyjeżdżam na tzw. Obronę pracy magisterskiej. Siadam komisja, aż wszyscy święci, ja z tą pracą.
Krzysztof:Pan Krzysztof Czeczot, witamy serdecznie. No dobrze, Panie Krzysztofie, to jest pytanie, a ja mam z tyłu głowy, poczekaj, poczekaj. Co by było obiecywane, że nie będzie pytań do tej pracy magisterskiej, która umówmy się nie jest najlepsza? Jest takie zawieszenie pięć-siedem sekund w powietrzu, kawka herbatkach. Uuuu,
Kamil:ale cię wyciągnęli.
Krzysztof:Wyciągnęli mi z tego stresu. Ciekawe, że mi od razu to przynosi, można powiedzieć, przywodzi na myśl.
Kamil:Ale obroniłeś się czy nie? No obroniłem się. Piątkę, pytanie
Krzysztof:był kawka czy herbatkę? To było ostatnie pytanie dotyczące czasu.
Kamil:To było po temacie? Tak. Ty wiesz, że my to nagrywamy, nie?
Kamil:Tak. A
Kamil:to już się przedawniło chyba.
Krzysztof:O Jezu, dwadzieścia pięć lat temu, aż do tego nikt nie zerwał do tego z boku, dwadzieścia sześć lat temu,
Kamil:to już kurde, poczekaj, dwa
Krzysztof:tysiąc e dwadzieścia dwa, dwa tysiąc e dwadzieścia dwa lata temu, tak, ta matematyka. Dobra, ale to mi od razu przywodzi na myśl wolność I łokciowanie. Dlaczego? W jakim? Już pokażę.
Krzysztof:Bo takie Mieśćmy tutaj wielu gości. Każdy z tych naszych gości był łobuzem. Był. Albo może inaczej powiedzieć Łobuziarą. Łobuziarą, ale generalnie chodzi o to, że niepokorni.
Krzysztof:Tak. Każdy z tych naszych gości I gościnnie byli gdzieś w jakimś peletonie I sobie to miejsce łokciami w jakiś sposób zdobywali lub na przedzie tego peletonu, kiedy już to miejsce sobie wywalczyli. Teraz pomyślałem
Kamil:Można powiedzieć, że nawet lepiej niż 10 sam strąg.
Krzysztof:A on tam jakoś tak
Kamil:A zostawmy to,
Krzysztof:nie wchodźmy w to, bo on tam coś zażył chyba raz
Kamil:czy Zupełnie niepotrzebna złość, nie była z mojej strony. Dobra,
Krzysztof:więc zmierzam do tego, że w tej podróży przed świat, w tym wyścigu po sukces, zwłaszcza teraz, jesteśmy w takim czasie, w którym to łokciowanie jest niezbędne. Pomyślałem sobie o Asi, która była w poprzedniej naszej rozmowie, że ona strasznie dużo musiała wywalczyć, nie talentem, ale jakimś Talent to jest jedno, upór to jest drugi, ale też łokciowanie, takie przepychanie się do przodu jest zdaje się jakąś taką immanentną częścią współczesnego funkcjonowania. O tym sobie pogadajmy. Czy jest coś takiego jak fair łokciowanie?
Kamil:To jest bardzo ciekawe pytanie, Panie Redaktorze, współprowadzący, nasz podkreślam ostatni odcinek I więcej nie będzie, hasztag być może. Tak, to chyba było fair łokciowanie. To, co mi przychodzi do głowy jako pierwsza rzecz, to taki już stary, niezbyt pochlebny dowcip. Są sobie kociołki w piekle, no I w tych kociołkach są różne nacje. I tam starszy diabeł oprowadza młodszego diabła I tłumaczy, co tu się po kolei dzieje.
Kamil:Mówi, że o, przy tym kociołku to jest dziesięciu diabłów pilnujących, bo w środku są Amerykanie, oni współpracują, oni są ambitni, oni chcą uciec, Oni się gotują, ale się nie poddają, więc tam musimy dobrze pilnować. Rozumiem. No I idzie sobie dalej I tam widzi, że przy tym kolejnym kociołku z trzech diabłów. A tu czemu? Tylko trzy.
Kamil:No, w tym kociołku są Francuzi. Francuzi się za bardzo nie przejmują jakąś nadmierną pracą, ze współpracą u nich też średnio są trochę leniwi, strajki, te sprawy. Tam się raczej dużo nie będzie działo. No okej, rozumiem. Gdzie dalej patrzę?
Kamil:Tam jeden diabeł I się pyta: Tam w środku kto jest? Tam są Niemcy, oni są zdyscyplinowani, im się mówi siedzieć to siedzą, za bardzo nie kombinują, tam jest Ormuk I tam jeden diabeł wystarczy. No I dalej patrzę, a tam jest sobie kociołek, ale nie ma diabłów przy tym. I 10 drugi się pyta: To co tu się dzieje? Czemu tu nikt nie pilnuje?
Kamil:A nie, spokojnie. W tym kociołku to są Polacy. To czemu nikt nie pilnuje? Nie są ambitni? A nie, no są ambitni.
Kamil:To się nie potrafią Niech chcą uciec, nie mają woli walki? Nie no oczywiście, że mają. Strajkują? Nie? Nie strajkują.
Kamil:No to o co chodzi? A, bo tam jest tak, że jak już się jednemu prawie uda, to reszta go ściąga na dno. I to takie, wiesz, trochę powielają se stereotypy, zdaję sobie sprawę z tego, że teraz dotykam struny, którą trzeba ostrożnie zagrać, ale może to się zmienia I może się będzie zmieniać. Mamy w sobie, kurczę, coś takiego, że wobec swoich jesteśmy bardziej krytyczni niż wobec innych. I to w sumie widać wszędzie, to widać jakby w wielu aspektach, pewnie w twojej branży widać to bardziej niż w mojej, chociaż w mojej też to się odczuwa, że zarzuca się np.
Kamil:Polskiej sztuce, filmowi, książce albo piosenkom, że o, to jest w ogóle nieambitne. Kurde, weź przesłuchaj słowa największych hitów, które które gdzieś tam latają.
Krzysztof:Po angielsku czy po hiszpańsku lepiej to brzmi?
Kamil:Tak, po angielsku czy po hiszpańsku lepiej to brzmi, zwłaszcza jak nie rozumiesz. Przypominam, że w pewnym momencie jednym z większych hitów było to, że ktoś sobie zaśpiewał nagle assere he I to jakby to nie był język, wymyślili sobie fragment tej zwrotki, no tam językoznawstym pytają się: Ale o co tu chodziło? Piosenka po hiszpańsku, ale nagle jest wiesz, taki fragment, że tam nie masz w ogóle kontaktu z rzeczywistością, a nie, to już nie chciało nam się myśleć, to tak sobie pośpiewaliśmy. I jakby nie boli nas to poza naszymi granicami, ale trochę mam takie wrażenie, co ciągle jest problemem, że gdy to się dzieje u nas, to mamy takie o nie, nie, temu to się nie powinno udać, strasznie mnie to zawieść. Ja na przykład nie potrafię tego, nie potrafię tego uczucia uzasadnić.
Kamil:Rozumiesz, o co mi chodzi? Bardzo się cieszę, że ludzie się bogacą, będzie tylko pieniądze pożyczać, to jest w ogóle wygodna sprawa.
Krzysztof:Ja Cię kiedyś przecież sam zapytałem, czy Ty znasz jakieś takie biznesy, które się udały, które są duże, które są ciekawe, które trwają już lata, które nie powstały na jakichś wywrotkach. Pierwsze co Cię powiesz kiedyś zapytałem, czy znasz biznesy, które nie dotknęły bankructwa po drodze, czy inaczej, fanderrzy tych biznesów nie zaliczyli ich bankructw po drodze. A teraz mam takie pytanie, czy znasz biznesy, które się nie dzieją, nie toczą w takim łokciowaniu I w takiej walce I w takiej napieprzance, bo moja jakaś obserwacja, moje doświadczenie, może nie moje osobiste, ale moja obserwacja jest taka, że teraz zupełnie serio powiem, czy to z powodu wieku, czy z powodu głębokości, do jakiej dotarłem w sensie biznesowym, strasznie dużej wojny, walki, jakiejś takiej napieprzanki, łokciowania I nieczystych zagrań.
Kamil:I
Krzysztof:ja pomyślałem, pierwszy, jak tworzę to na rozmawiałem z Tobą I zapraszam was wszystkich do myślenia o tym, jak jest u was, was. Ale czy to może czasy są takie, że się po prostu wszyscy wzięli za łby I napieprzają czy biznesowo, czy w sztuce, czy Nie chodzi mi o literalne traktowanie tego, nie chodzi mi o przemoc samą w sobie taką fizyczną, tylko że po prostu właściwie dzisiaj, gdybym miał powiedzieć młodemu człowiekowi, jak rozpocząć biznes, to co potrzeba, to mniej dobrego księgowego I dobrego prawnika, że to jest jakaś taka fundamentalna rzecz. Ja mam wrażenie, już kończąccy tekst, że kiedyś było łagodniej, lepiej w takim znaczeniu, że funkcjonowanie wokół siebie, czy w Turce, czy w biznesie, było mniej bolesne.
Kamil:Że mniej się trzeba było naparzać?
Krzysztof:Mniej się trzeba było naparzać.
Kamil:Kurde, nie wiem, wiesz co, ja akurat w tym sporcie jestem niecałe dwadzieścia lat, więc takie mam wrażenie, że zawsze się trzeba było jakoś przebijać. A może to też wynika z tego, że siła musi nadrabiać trochę braki techniki I to może to z tego wynikało. Zobacz, że cała ta nasza ferajna, która się przetoczyła przez to studio, przez zakładane dziesięć do jedenaście odcinków, oni są, jakby to powiedzieć, samoukami na początku, czyli w większości przypadków zanim doszli tam, gdzie doszli, to sami sobie wyobrazić, żeby nauczyli tą ścieżką. Myśmy Paulinę, która tamtej dietetyce dobiegła do dachu I teraz patrzy na całą resztę branży z góry, czy Kamila, Piotrka, no kogo nie weźmiemy? To są ludzie,
Krzysztof:którzy z
Kamil:Borysa, tak oni zobacz, że oni mnie też dostali na Srebrnej Tacy. Może akurat taki mieliśmy tutaj rzut naszych gości. Na pewno zagadnienie jest szersze, nie podciągałbym tych naszych wniosków pod badania, tylko raczej pod jakieś tam obserwacje I subiektywne podejście do tego tematu.
Krzysztof:Dobra, no to ja jeszcze dalej zarzucę. Co Ty myślisz, że teraz Czy można inaczej? Czy można budować swoją markę osobistą, swój biznes? Ty, który chodzisz przecież I spotykasz właściwie, nie wiem, ty pracujesz ze 20-trzydzieści dni w miesiącu I co pewnie jeszcze masz takie dni, że masz z jednego dnia dwa różne teamy, z którymi pracujesz. Czyli zmierzam do tego, że masz ogromny przekrój społeczeństwa I od 1 to 1 takiej roboty I przez duże korporacje.
Krzysztof:Czy masz takie poczucie, że właściwie wszyscy dzisiaj są na jakiejś wojnie?
Kamil:Nie, nie mam takiego poczucia, że wszyscy są na wojnie, ale mam wrażenie, że ta ekipa gdziekolwiek byś nie spojrzał na szczycie, to oni już parę blizn na ciele mają. Że rzadko kiedy spotykasz kogoś, kto tam dostał gratis coś. Nie widzę dużo gratisów. Są oczywiście ludzie, którzy np. Są już z trzeciego pokolenia, które zapieprzało, oni mogą wolniej wystartować.
Kamil:Mam oczywiście takich znajomych. I znowu nie patrzę na to z zazdrością, tylko bardziej patrzę na to, że to jest efekt tych pokoleń, które zapracowały wcześniej, na to nie mam do tego żadnego żalu, wręcz się cieszę, że tak to wygląda, no bo to ogólnie świadczy coraz lepiej o społeczeństwie. Broń Boże bym ich w żaden sposób tam nie karał. Ale jak się przebijasz, to jest trudny moment. Dla mnie to jest właśnie ta druga faza bycia jakimś tam nazwijmy to specjalistą, gdzie w tej drugiej fazie już dużo wiesz, masz mniejsze zasoby, no I jednak ludziom już na tobie za bardzo nie zależy, jesteś na względnie nasyconym rynku.
Krzysztof:Jaka jest pierwsza?
Kamil:Pierwsza to jest taka, że błagasz o zlecenia. Pierwsza to jest błagasz o zlecenia, druga to jest masz zlecenia, trzecia to jest wybierasz zlecenia. I tutaj trochę chyba z Borysem o tym gadaliśmy, że grasz powyżej pewnego poziomu to tak to wygląda, ale w tej drugiej fazie się musisz boksować. No I pytanie brzmi: czy chcesz, czy nie chcesz? Ci nasi tutaj grajkowie, oni jednak wszyscy szli po złoto, więc nie możesz odpuścić, tak mi się wydaje, że czeka cię po drodze parę wojen, które musisz stoczyć.
Kamil:Część z nich będzie w ringu, w którym nie ma przepisów.
Krzysztof:Co wtedy? Nie ma przymusu. Nie ma przymusu. Bo oczywiście można powiedzieć, ty I twoja moralność decyduje, co wtedy albo ty I twój biznes, albo sytuacja, w jakiej jesteś życiowa, bo czasami rzeczy, które są niedopuszczalne pierwszego dnia, następnego dnia, okazuje się, że jednak chyba będę musiał/musiała tak zrobić, jakbym nie chciała.
Kamil:I oczywiście nie
Krzysztof:mówię o jakimś łamaniu prawa, czy takich historiach, tylko raczej mówię o pewnym doświadczeniu, które jest przeciwne temu, co byś chciał zrobić, a jednak
Kamil:musisz tam Nie da się generalizować. Chyba case by case trzeba byłoby na to spojrzeć, że tak się po polsku wyrażę w końcu.
Krzysztof:Podcast w języku polskim, więc trzeba było To też jest polskie słowo.
Kamil:To też jest bardzo ładne słowo. Podcast trzeba wyjść, tak wiesz Podcast.
Krzysztof:Okej, a teraz jeszcze dopytam o jedną rzecz, jak ty myślisz o tej grupie naszych, jak to powiedzieć ładnie grajków, ci, którzy tutaj u nas byli I patrzysz na ich z takiej właśnie perspektywy, cześć, Kamila wspomnieć, który przecież opowiadał wspaniałą rzecz, że właściwie to, co go najbardziej interesuje I kręci, to ciągłe rozwijanie się, ciągły rozwój. To jak myślisz o nich, czy jest coś takiego, że I dalej, jeszcze dopytam, są w trzeciej fazie wybierają projekty?
Kamil:Tak. Czy kończy się kiedyś łokciowanie? Jest go pewnie mniej, ale raz na jakiś czas się na pewno pojawi. No bo tak to jest chyba skonstruowane, że komuś zawsze przeszkadzasz, cokolwiek by nie było, to komuś zawsze przeszkadzasz. Mam tutaj taką anegdotkę, jeżeli pozwolisz z ostatnich wydarzeń.
Kamil:Nie wiem, czy ci opowiadałem, czy nie, chyba nie, więc jej dla ciebie nowa, więc właściwie może nawet nie to, że musisz odgrywać teraz zainteresowanie, być może nawet uda mi się je po prostu tutaj uzyskać.
Krzysztof:Proszę bardzo.
Kamil:Zupełnie gratis niczym trzecią colę na święto. No więc w zeszłym tygodniu zamykałem sprzedaż kursu online. Zasadniczo formuła jest taka, że żebyś nie musiał naparzać marketingowo cały czas, no to raz na jakiś czas, na pół roku, dziesięć miesięcy obojętnie, mówisz to tam ludzi, którzy są zainteresowani hejtu jest webinar, przez tydzień, dwa będzie można kupić kurs. Zapraszam. Ja miałem tam, doszedłem do miejsca, gdzie zamykałem 10 kurs.
Kamil:No I zrobiłem 10 webinar. Zawsze jest tak, że jest taka nieformalna umowa społeczna, dajesz ludziom godzinę za darmo jakiejś wiedzy, jest samo z siebie pożyteczne, nagrywasz, dajesz imidratis, a na koniec mówisz: Hej, wielka niespodzianka, zamykam kurs, pewnie się nie spodziewaliście, możecie kupić wersję całą premium, czy jak to tam nie demo, to macie wersję demo, możecie używać, a tam dalej jest oczywiście pełna wersja. Wszyscy tak robią. No I zrobiłem 10 webinar. Tak się niefortunnie złożyło, że dwie minuty przed wejściem na 10 webinar, moja doskonale zorganizowana ekipa techniczna, chociaż trzeba przyznać, że wybrana przeze mnie, więc powiedziała mi, że słuchaj, jest takich kilka niesnasków, no nic wielkiego, ale mikrofon, który ci tu daliśmy to nie działa.
Kamil:A tam dwa tysiące osób na tę webinarze czeka. No I drugi jeszcze taki mały problem, że tam masz dźwięki w prezentacji, że jakieś tam filmiki puszczasz I tak dalej, to filmiki działają, są super, tylko dźwięku nie ma.
Krzysztof:Po Po prostu Nie będzie tego słychać, jak musisz to powiedzieć?
Kamil:No ale to wiesz, to chyba nie przeszkadza. Przypominam, że coś na kształt mojej reputacji zaraz zostanie spalone, no I te dwa tysiąc e osób tam czeka. Ale mówię, to mogę wchodzić, ja wiesz, próbuję w tym momencie opanować z braku lepszego określenia dźwięk, wewnętrzny dźwięk, głos, który mówi mi tu, podpowiada mi
Krzysztof:różne rozwiązania dotyczące pewnego rodzaju współpracy lub jej koobran.
Kamil:Na przykład możliwości rozwoju poza strukturami organizacji przyszłości. Ale to nie powinien być twój główny wątek w tym momencie, no bo jak teraz masz mówić do ludzi, a właściwie do kamery, to to jednak widać, czy ty jesteś podminowany, czy nie. To podminowanie już tam, wiesz, magazyny wybuchają swoje werkami w środku, straż pożarna jedzie, no ale ona zanim przyjdzie to chwilę zejdzie. Wymieniliśmy dobry mikrofon na pchełki apple'owskie AirPodsy. Zaczęło to działać, no ale jest trzy po dwadzieścia, tam już dwa tysiąc e osób czeka na tym webinarze, wejścia nie ma.
Kamil:Tytuł mojego webinaru brzmiał: uniwersalny przepis na doskonałą prezentację. Widzę na czacie już na jednym z dwóch kanałów, na którym ludzie byli, wyświetla się napis transmisja zakończona. Jeszcze nie zacząłem, ale już transmisja zakończona. No I ludzie oczywiście szybko podchwycili I mówią: Ooo, skończyło się! Pewnie wszedł, tylko powiedział, że nie ma uniwersalnego przepisu I tyle, za darmo to tyle może powiedzieć.
Kamil:I to wiesz, oczywiście karuzela trochę śmiechu, trochę hejtu się nakręca, eksperyment społeczny trwa. Webinar jest co prawda darmowy, no ale wciąż no jednak ci ludzie czasem zapłacili, nie? Zapłacili może monetami, ale zapłacili czasem, należałoby im się, jak mówiąc po staropolsku psubuda, żeby to dostali.
Krzysztof:Jasne.
Kamil:Ja w tym momencie wychodzę do tej mojej ekipy technicznej, biorę trzy-sekundowy wdech, sześć-sekundowy wydech, żeby jednak opanować 10 stres I mówię, co tu się dzieje. Jest jeszcze jeden mały problem, że ci ludzie są na tym YouTubie, tyle że nie pod właściwym linkiem. No jak to nie pod właściwym linkiem?
Krzysztof:Jezus, czy jest coś, co nam się nie posypało dalej, dalej? Jak to nie pod właściwym linkiem?
Kamil:Okazuje się, że streamujemy te transmisje, ale na inny kanał na YouTube. A ja tak: A na jaki? No taki akurat, którego ci ludzie nie mają. A maile poszły, żeby tam sobie każdy do kalendarza wpisał. Więc mówię, jakie macie propozycje rozwiązania tejże sytuacji?
Krzysztof:Gdyż ja na zarządzie będę rekomendował. Tak. Włódzę się od razu. Na spokojnie. Ja będę rekomendował jednak zmianę w strukturach organizacji.
Krzysztof:Śmiało.
Kamil:Słucham. Już im wysłuchamy tutaj link. Możemy im wszystkie maila wysłać, że jednak jesteśmy gdzie indziej. Pięć po dwadzieścia. Każda minuta powoduje, że z tych wszystkich chętnych jednak kruszy się 10 tort.
Kamil:Więc kiedy rozwiązaliśmy tę sytuację, wysyłając w komentarzach na tym starym kanale, gdzie jest nowa transmisja I wszędzie gdzie się da, wszystkimi kanałami poprosiliśmy znajomych królikach, żeby też tam powysyłali, no to z tych dwa tysiąc e zrobiło się może z osiemset osób, no ale weszli na 10 kanał YouTubowy. No I ja wchodzę na tę transmisję, że sobie podciągnę mój uśmiech I dowiozę to. Jak to powiedział kiedyś jeden z teletubisi: A będę nosił fioletowe torebki I chuj! I po prostu będę robił. No więc ja oaza spokoju, kwiat na tafli jeziora prowadzę 10 webinar, przeprowadziłem go do końca.
Kamil:Byłem Byłem absolutnie przekonany, że było widać furię w moich oczach, ale podobno nie. I na drugi dzień nawet ja po prostu pożegnałem się z tymi ludźmi tak spokojnie, jak potrafiłem. Zamknąłem 10 dzień, pojechałem do domu, ale dowiozłem 10 webinar, zaczął się on co prawda dwanaście po dwadzieścia:zero, no ale zaczął się, dowiozłem, co mogłem zrobić to zrobiłem z wyjątkiem tych filmików prezentacji, a miały 1 istotną błędy. Pamiętasz na przykład Pamiętasz, pamiętasz z Jakie to było, jakiego to było filmu? Odmień być, z jakiego to było filmu?
Krzysztof:Dzień świra.
Kamil:Dzień świra, tak, tak, Odmień być. To była bardzo ważna metafora w ogóle w tym wszystkim. No niestety poszła bez audio, jak sobie może wyobrażać bez audio, to akurat ona traci trochę. Tak, tak,
Kamil:tak, bo
Krzysztof:jest jakaś pantomima, nie wiadomo co się tam dzieje.
Kamil:Ja to próbowałem jakoś głos podkładać, no ale średnio poszedłem. W każdym razie przeżyłem 10 dzień. I na drugi dzień pojechałem znowu na szkolenie na drugi koniec świata, do Bydgoszczy, do naszych wspólnych znajomych, do przygód przedsiębiorców, gdzie dla nich tam, dla ich ekipy prowadziłem szkolenie I mówię tak sobie myślę o tym wczorajszym webinarze, który muszę wysłać tym ludziom, którzy na 10 webinar ale też
Kamil:nie wszyscy dotarli I muszą nagranie dostać. Więc mówię
Kamil:do nich: To może użyczycie mi studia, to ja po prostu nagram to jeszcze raz w normalnych warunkach I to nagranie wyślę jeszcze raz. Więc tam wieczorem jeszcze po całej tej robocie zmontowaliśmy 10 webinar, nagraliśmy, przemontowaliśmy, naprawiliśmy tyle, ile się dało, no bo bez tych dźwięków, bez paru rzeczy wyglądało to gorzej. Więc po całej tej 48-godzinnej gehennie, po której przywrócono mi wiarę w ludzkość wysyłam maila w poniedziałek rano, w piątek rano po całym zamieszaniu, tłumaczącego, że no przepraszam bardzo, następnym razem jak będę dobierał ekipę do webinarów, no to sprawdzę też ich CV, ale jednak też wszedł realizacją I że to sypie głowę popiołem, no przykro mi bardzo, bla bla bla bla. To jest webinar, korzystajcie, przedłużam czas dostępu do webinaru. Mam nadzieję, że mimo wszystko spoko, poszło w świat.
Krzysztof:No I
Kamil:wiesz, w końcu bądź jest to darmowy webinar, bez fałszywej skromności, całkiem wartościowy. I dostaję potem sto maili, że nie no stary, spoko, w ogóle to ciekawe zjawisko, wyglądało jakby to było zaplanowane, jakbyś chciał pokazać, że sobie radzisz ze stresem. Ja faktycznie oglądałem 10 webinar potem I w ogóle nie było widać u mnie, że się stresuję, bo ja po prostu cały 10 dystans skatalizowałem z tego, żeby powiedzieć tę swoją robotę. Więc nie było tego widać, jak ktoś mnie nie zna, to już w ogóle. Sto maili, że spoko, że fajnie, że webinar jest tak okej, że warto czekać, bla bla bla bla.
Kamil:Ale jedna pani pisze mi tego maila I pisze, że jest to burzone moim zachowaniem, że ona specjalnie dla mnie zmieniła plany wieczorem, że chciała obejrzeć 10 webinar I że była punkt osiem. I że osiem:dwa, to już była bardzo zniecierpliwiona, bo nie lubi takiego braku profesjonalizmu. Osiem:pięć jeszcze dawała mi szansę, ale osiem:siedem, jak powiedziałem na wizji, że bardzo wszystkich przepraszam, ale wszystkie pieniądze wydałem na leasing, to też nie starczyło mi na profesjonalną ekipę, to pani oburzyła się moim żartem, stwierdziła, że to jest wyraz najwyższej pychy I że ona nie jest w stanie przetrwać ze mną na tym webinarze I że siedziało to w niej trochę I że musiała wysłać mi tego maila, że niedowierza, że teraz w mailu zamiast wziąć winę na siebie, jak to powinienem było zrobić, to się kolokwialnie zrzucam ją na podwykonawców. Może w tym mailu przyznałem, że to moja wina, że
Krzysztof:trochę mnie dograłem. No więc,
Kamil:ja tego maila dostałem po całym tym kajmatiasi, no I na moje nieszczęście przeczytałem go w piątek wieczorem, dzień przed urlopem. I potem się musiałem spakować, wrócić, przyjechać, dużo się działo I myślę sobie: Nie, nie odpisuj, nie odpisuj, zostaw.
Krzysztof:Nie rusz tego. Zostaw, nie dotykaj, odłóż. Odłóż sam się przesłuchałem.
Kamil:Komputer sam się dosłyszał. Nie wytrzymam, nie? Oczywiście.
Krzysztof:Posłuchaj mnie.
Kamil:Więc, odpisuję. Szanowna Pani, przyznaję, że jestem zaskoczony tym mailem, gdyż dostałem wiele maili po webinarze, ale żadnego w tym tonie. Przyznaję również, że kilka rzeczy się nas dzieli, na przykład poczucie profesjonalizmu, poczucie empatii I poczucie humoru, w związku z czym nasze drogi się pewnie rozejdą. Ale jestem Pani wdzięczny za tego maila, gdyż przypomniała mi Pani o jakże ważnej lekcji biznesowej, którą kiedyś przeczytałem u Pawła Tkaczyka w Narratologii. A Paweł Tkaczyk biegnie do najdłuższej puenty, co w ogóle widzisz, że idę na lekcjach?
Kamil:Na luzie. Biegnę do najdłuższej puenty, puenty lekcji od Pawła Tkaczyka. Paweł Tkaczyk w swojej narratologii napisał kiedyś jak to linie Southwest Airlines, słynące z super atmosfery wśród pracowników, również słynące z tego, że są najtańszym przewoźnikiem na określonych trasach. Zrobiły kiedyś taką miały kiedyś taką sytuację, że w trakcie lotu, czy tuż przed lotem, Stewart wyszedł I powiedział: Drodzy Państwo, no jak wiecie, jesteśmy najtańszym przewoźnikiem na tej trasie, oszczędzamy na wszystkim poza technologią, żebyście się czuli bezpiecznie I oszczędzamy również na posiłkach. Dlatego mam tu draże, ja kładę te draże tutaj, za chwilkę samolot uniesie się w powietrze I wskutek ruchu draże rozlecą się po samolocie, proszę łapać, kto pierwszy 10 lepszy, dzięki temu latają Państwo taniej.
Kamil:No I tam cały samolot była wszyscy się uśmiechnęli, wszyscy rozumieją tę umowę, ale jedna pali. Bardzo się oburzyła I napisała maila do prezesa Southwest Airlines, tłumacząc, że to jest niedopuszczalne, że on sobie nie życzy jako klientka takiego traktowania, że to bla bla bla, że jest po prostu oburzona, kompletny brak profesjonalizmu I ona oczekuje oficjalnych przeprosin albo rezygnuje z korzystania z usług Southwest Airlines. Na co prezes odpisał jej? Będzie nam pani brakowało. Ja spisałem tego maila w takim tonie całą tę historię opisałem I napisałem pani, że wskutek zaistniałych okoliczności muszę pani powiedzieć, że będzie mi pani brakowało.
Kamil:I to jest pół puenta, a puenta jest taka to, że ty się rozbijasz łokciami przez długi czas I dochodzisz do miejsca, kiedy możesz sobie wybierać zlecenia, prowadzić je do swojego rodzaju wolności, bo wybierasz sobie już robotę, z którą pracujesz I to jest super, nie? W sensie to jest fajny komfort życia, ale wciąż pojawi się ktoś, kogo zaprosisz na darmowy webinar. Cały świat Ci wtedy technicznie wysypie życie, no I może dało się to przewidzieć, może nie, ale pani ciągle ci będzie musiała podejść tam I przyłożyć z łokcia dla zasady, że jej się to po prostu bardzo nie podoba I tacy ludzie będą zawsze. Bez względu na to, gdzie tam jesteś, to prędzej czy później to będzie, tylko po jakimś czasie to stajesz się trochę takim golemem, że już ci to wszystko, że już tyle masz blizn, że jak to powiedział kiedyś ładnie Czarek Jurkiewicz w jakimś wywiadzie, już to się wszystko zabliźniło, jesteś taką skałą, już cię nie można skrzywdzić. Więc łokcie są zawsze, tylko po jakimś czasie
Krzysztof:Łokcie dają wolność.
Kamil:To nie ma znaczenia, że 1 tam są, bo ci już nie przeszkadzają, bo ty już tyle razy je odbiłeś, że to już teraz zastanawiasz się, po co tutaj machają. Chociaż maile musiałem napisać, no ale jak napisałem, to muszę powiedzieć, że niebywałą satysfakcję poczułem, że mogę z tą panią nie pracować.
Krzysztof:Fajnie, bo z tego łokciowania przychodzimy w to, o czym ty zacząłeś mówić, na początku o wolności. Ja jedną rzecz, Tutaj, tylko słowem komentarza, że tutaj z kolei pytanie, jakie mi się urodziło, czy ta pani miała dobry czy gorszy dzień I jeżeli tak bardzo potrzebowała tej wiedzy, to czy mimo wszystko nie powinna była po prostu poczekać tych siedem-dziesięć minut, ale jakoś rozumiem jej takie, że przygotowywała się, to koniec końców ważne, bo to twoja fanka ogromna, słuchaj, ktoś kto zmienia czas I układa sobie dzień już od ciebie, nie zmienia, układa pod ciebie, to jednak znaczy, że naprawdę jest żywo zainteresowane tym,
Kamil:co tam się wydarzy. Istnieje szansa, że nasze drogi się już rozeszły tutaj
Krzysztof:z przekonaniem? No ciągniemy, żeby dopytać, sytuacja w Twojej małej korporacji, czy były zwolnienia grupowe, czy
Kamil:To podwykonawcy byli, wiesz, czy
Krzysztof:Czy podwykonawcy, czy jest szansa, żebyś może ich polecił?
Kamil:Tak, tak, to tam będzie w napisach do kogo uderzać?
Krzysztof:Nie, Rzeczywiście, żart odkładając na bok, warto rzeczywiście sprawdzić CV nie po a przed robotem.
Kamil:Nie no, wiesz, bo to się zdarza oczywiście, nie? W sensie takie rzeczy się gdzieś tam zdarzają, natomiast powiem Ci, że to już tak trochę z naszej trochę wspólnej branży, że ja trochę prezentuję w życiu I przed różnymi sytuacjami na scenie byłem. Zdarzało się, że na TEDx pilot nie działał, że dźwięk nie poszedł, ale że I pilot, I dźwięk, I wiesz, filmy I to, że publiczność była na innej sali wirtualnej, to już powiem ci, że po raz pierwszy w życiu stwierdziłem: Nie no, to se nevrati, to tego już nie
Krzysztof:Nie ciągnąć z tego wątku, bo my o tym gadamy. Sam byłem na imprezie bestseller Empiku, potężna impreza, transmisja w telewizji I Darii Zawiałow nie działa, coś tam. Wszyscy na antenie I wszyscy na miejscu czekają.
Kamil:Ale co możesz zrobić poza obróceniem tego w żart w tym momencie?
Krzysztof:To jest najlepszy egzamin dla każdego z
Kamil:tych, którzy stoją przed. I to jeszcze w przypadku Darii nie tyle,
Krzysztof:że w studiu stoją którzy stoją przed. I to jeszcze w przypadku Darii nie tyle, że w studiu stało tam, nie wiem, siedziało dwieście, trzysta czy czterysta osób, tak z kilka milionów przed telewizorem, co tam się wydarzy. No I tyle. Nic, uśmiechasz się I idziesz dalej. Ja myślę ja o takich sytuacjach, bo przecież też się dzieją różne rzeczy w teatrze I sam grałem w przedstawieniu, w którym nagle słyszę, że partnerka moja sceniczna mówi tekst, który jest za trzy strony, że to jest taki wobec, że to się nie zbierze do kupy.
Krzysztof:A te trzy strony, które ona wywaliła, jeszcze ma w oczach taką dumę, radość, że świetny kraj. To jest super. Jeszcze tak patrzy na mnie, pamiętam, że o którym rozmawialiśmy, a ty patrzymy, że coś tak dziwne miny robiłeś. A te trzy strony, które ona pominęła w trakcie, są dosyć kluczowe dla zrozumienia dalszej akcji. A ta skubana ciśnie nam uśmiechnięta, zadowolona, peroruje, nie?
Krzysztof:I w pewnym momencie mam tak autentycznie miałem rzadko, rzadko mam takie sytuacje
Kamil:w życiu,
Krzysztof:miałem raz na pięć do dziesięć lat, ale miałem takie no ja teraz tu zejdę, ja tu zejdę na zawał, ja nie wiem, jak mam teraz z tego wybrnąć, jeszcze zważywszy na to, że żebym ja mógł odpowiedzieć na to, co ona tam peroruje te trzy strony później, to ja muszę wrócić do tego, co było wcześniej. I to się poskładało. To się poskładało w taki sposób, że zacząłem ja coś tam improwizować. Potem widzę to wspaniałe przerażenie po drugiej stronie, że sobie stała sprawę z tego, że poleciały konie po meteory I teraz jak ja mam do tego wrócić? A jeszcze jest jedno pytanie po drodze: co z tymi trzema stronami, które się już opowiedziały?
Krzysztof:I to się poskładało, że wróciliśmy tam te trzy strony wstecz, a potem jak przyszły te trzy strony, które już zostały powiedziane, padło zdania, ale już o tym ci opowiadałam, Czy to już poruszaliśmy?
Kamil:A potem krytycy cóż za interpretacja tej sztuki w ogóle?
Krzysztof:Ale I odpowiadając, bo moja puenta tu jest, to też jest rodzaj wolności, który ja mam. My, którzy doświadczyliśmy I blizn I różnych sytuacji wiemy, że możemy sobie pozwolić na więcej, bo I tak z tego jakoś wybrniemy. Ja mam taką jeszcze anegdotkę od nas z chyba mogę o tym powiedzieć z tak, mogę, z teatru. Przedawniło się? Dotyczy Pani Krystyny Jandy.
Krzysztof:O! Pani Krystyna jest taka anegdota teatralna. Pani Krystyna grała kiedyś w przedstawieniu, w której coś tam nie poszło. I pomylili koledzy tekst I już wszyscy na scenie widzieli I publiczność też widziała, że coś tam nie idzie. No I co zrobiła pani Krystyna Jada?
Krzysztof:W swoim teatrze, więc pewnie oczywiście jest go inaczej, ale mimo wszystko nie kwestia miejsca Ale grała?
Kamil:Grała gra
Krzysztof:w tym przedstawieniu. Nie kwestia miejsca jest istotna, tylko ważniejsze jest to, że to wybitna artystka, która już wszystko chyba przeżyła, w sensie takiej drogi artystycznej, poprosiła o papierosa, poprosiła o scenariusz, Poczekajcie, chodźcie tutaj, sprawdźmy gdzie my jesteśmy, w którym w ogóle jesteśmy. Zrobili przerwę, pani Krystyna spaliła papierosa, przerzucili scenariusz, czyli tutaj ty pomyliłeś, a ja powinnam była tutaj. Ludzie zachwyceni, sztuka poszła dalej I wróciliśmy do świata realnego.
Kamil:Ale właśnie to jest ta szczerość, którą musisz tu rozbroić. Musisz powiedzieć, no jakby okej, nie dowieźliśmy tego w tym miejscu I trzeba
Krzysztof:Szczerość to jedno, a ja mam nadzieję, że to jest ta wolność, którą się zdobywa po drodze, kiedy łokciowałeś. Tak. Kiedy przechodziłeś przez różne historie, kiedy przeżywałeś dramaty, czy to będąc właśnie przed kamerą webinar nie działa, ale już wcześniej na XTDXach nie działa pilot, a na innych prezentacjach nie działał rzutnik, albo nie wiem.
Kamil:No ale z Ruchu Warg to mi jeszcze nie czytali.
Krzysztof:Jeszcze uwielbiam takiego anegdotę u nas w branży a propos tej takiej wolności, którą masz, że przyjeżdża jeden znany, wybitny polski aktor, już tutaj by znalazłeś, bo to dosyć żenująca historia. I dzwoni do swojego tam touroperatora jakiegoś, mówi: słuchaj, bo to już jest kurwa denerwujące, wiesz? To jest denerwujące, ja tu jestem z osiemnaście:zero, jest wszystko pozamykane, ja gram o dziewiętnaście:zero. To jest, wiesz, kurwa po prostu, powiem ci wprost, to jest amatorka. Ja się w takie rzeczy nie bawię.
Krzysztof:Ale kochany, my tu na ciebie czekamy, ale weź I tam lecą bluz, wiecie ty czekasz, itd. Gdzie ty jesteś? W Stargardzie, a my gramy w Stargardzie. Nie da się już przelecieć tych czterysta,
Kamil:czy ileś kilometrów,
Krzysztof:bo kolega sobie GPS-a pisał nie tę nazwę. Zmierzam do tego, że po drodze, kiedy się łokciuję I to jest ta wartość, ty nawet się jakoś czuję pokrzepiony tym, że łokciowanie I zajmowanie swojej pozycji w peletonie czy z przodu, czy trochę wyżej przynosi jeszcze jedną wartość, że jak się potem coś wydarza
Kamil:Jesteś innym człowiekiem.
Krzysztof:Jesteś innym człowiekiem, to masz inny sposób patrzenia na daną sytuację I 10 większy spokój mimo, inny sposób, przepraszam, I większy sposób, mimo tego, że oczywiście spodziewam się, że kiedy byłeś na tym webinarze, który się nie rozpoczynał, to tam tak z dwieście dwadzieścia na sto ciśnienie zapieprzało, czy tam arytmię łapałeś.
Kamil:Co ciekawe, ja nie byłem zestresowany, ja byłem bardziej niż zdenerwowany, co by tutaj nie użyć odpowiedniej staropleszczyzny. O tak, ja nie czułem stresu, czułem taki gniew. To mnie trochę przeraziło, że ja nie znałem tej emocji w sobie w taki sposób. I to trzeba było nagle wyjść stamtąd I nagle powiedzieć sobie: nie no, przez chwilę pomyślałem sobie: no dobra, ale tak na koniec dnia, no to tak, straty księgujemy, damy radę jakby bez tych zaskórniaków, coś tam na koncie jeszcze leży, a w razie czego oddam leasing, więc tutaj pójdziemy jakoś. Myślę sobie, no tylko tak, tylko trochę kurczę, szkoda nazwiska, nie?
Kamil:I tak szkoda. Ja myślę sobie, no ludzie jednak czekają na to, trochę zrobiłem wokół tego zamieszania I faktycznie miałem fajny materiał. I trochę mnie też bolało to, że zebrałem taką godzinę materiału, którą oczywiście kleisz z różnych rzeczy, które robisz w życiu, ale jak je kleisz w nowej konfiguracji, to 10 sam materiał wybrzmiewa w inny sposób. Czasem jest tak, że masz jakieś tam moduły, zamienisz ich kolejność I się okazuje, że to ci daje zupełnie nową perspektywę, więc ja autentycznie włożyłem w to trochę krwi I poty I pomyślałem sobie: cholera, jak mi jest żal, że zrobiłem coś, z czego jestem tak dumny I to nie wybrzmiewa, I mi było tak żal tego, że to taki produkt nad którym długo pracujesz okaże się, że on będzie poniżej tego co przygotowałeś. Miałem deja vu w ogóle z ostatniej konferencji I Love marketing, kiedy miałem identyczną sytuację, gdzie przygotowałem najlepsze dwadzieścia minut w życiu, jakie miałem, tylko że problem polegał na tym, że się po prostu bardzo nie wyspałem I mówię, jak cokolwiek się wysypię, to ja tego nie dowiozę, bo co trudne to było?
Kamil:W sensie, miałem wystąpienie, że musiałem być totalnie na scenie tu I teraz, bez sekundy zawahania, bo brałem człowieka z publiczności I na żywo zaraz składałem jego prezentację. No I pamiętasz pewnie te wszystkie moje emocje wokół tego? I jak już nawet to zaczęło iść, ja się przeradziłem, co 10 człowiek do mnie mówi, bo go kompletnie nie rozumiałem, nie wiedziałem, czy to z powodu mojego niewyspania, czy z czego. I w trzeciej minucie poszedł tak samo filmik, ale bez dźwięku, nagle, nie wiadomo dlaczego. To kluczowy w ogóle filmik dla atmosfery.
Kamil:I nie poszedł, nie? Ja tak patrzę I myślę sobie: Nie dowiozę.
Krzysztof:Dobra, to teraz się złapię, tutaj złapię I zatrzymam.
Kamil:Smutne deja vu, o.
Krzysztof:Smutne deja vu, które można przekuć na Ktoś nas tu opierdzielił za to, żeby nie mówić, że my robimy bieda coaching, że to kto to nas
Kamil:No, głupia
Kamil:na to teraz troszeczkę.
Krzysztof:Nie, nie, powiedziała, że Asia powiedział. To nie jest żaden bieda coaching, to są ważne rzeczy, poruszajcie I
Kamil:mówcie. A ty w
Krzysztof:ogóle Asi wisisz opis tych podcastów przypomnij.
Kamil:Już ich wysłałem, proszę Pana. Proszę Pana. Pominęliśmy Cię w tej korespondencji, stwierdziliśmy, że będziesz spowalniał. Bardzo dobrze. W opisie I na nartach cię pomijamy.
Kamil:Dobrze, dobrze. Na nartach.
Krzysztof:Co ty robisz? Jak sobie radzić z takimi historiami? Ja opowiem o swoich sytuacjach, które nagle, Co mi dało lata łokciowania I przeżywania różnych historii I zdobywania pozycji I łokciowania się ze sobą samym, że jak się teraz dzieją takie różne historie, że koleżanka galopuje trzy strony do przodu, przeżywam pół zawału serca, ale jedna stoję I potrafię to obrócić. Co Ty masz w głowie? Co powinni mieć ludzie, którzy przeżywają taki moment?
Kamil:Najpierw zmienia mi się perspektywa wygrać, a nie zginąć w trakcie, tak jak na Ty Milo stwierdziłem, jakby tutaj będę musiał jednak pójść trochę inaczej, no to już trzeba jak najszybciej księgować straty, 1 są, widać, że są I już nie uda się zrobić.
Krzysztof:Oni też to widzą.
Kamil:I to po prostu już tak wygląda. Tam jeszcze miałem inny problem, bo ja żyłem w przerażeniu w trakcie tej prezentacji, bo to była na tyle nietypowa prezentacja, że siedem minut później też były filmy w tej prezentacji, które trwały już dwie minuty, bo to było nagranie tego, jak sam tłumaczę część teorii, bez której to w ogóle by nie miało sensu, a w tym czasie z tym, że jego jegomościem układam prezentację na żywo.
Krzysztof:Ja tam mam, jak to słucham, mam taki poziom stresu, więc ja
Kamil:jak spojrzałem na to, to stwierdziłem okej, tu mi nie wszedł żart, ale za moment, jeżeli nie pójdzie mi tamta część tego filmiku, no to to po prostu nie ma sensu, a przypominam, że ja bronię tytułu, czyli to tak już raczej ludzie mają pewne oczekiwania. Więc ja w tym momencie przerwałem to, poprosiłem jednak o to, żeby 10 filmik poszedł, że nie mogłem sobie na to pozwolić I on nie idzie, nie idzie, nie idzie, aż tam czas leci, to wszystko jest mierzone, nie możesz przekroczyć, jak przekroczać jakąś tam karę dostajesz itd. Nic z tym nie jesteś w stanie zrobić, najpierw przerwałem chwilkę, sprawdzę tylko technikę u mnie, puściłem sobie dźwięk z tych dalszych filmików, żeby sprawdzić czy 1 wychodzą. Całość trwa wiesz, dwie I pół, trzy minuty, a na sali jest tysiąc osób. Zobaczyłem, że tamten dalej idzie I ja wtedy stwierdziłem OK, czyli ja już tego nie wygram, ale przynajmniej dowiozę, czyli tak jakbyś już dalej walczył bez jednej ręki.
Kamil:Czyli zmienia mi się optyka.
Krzysztof:To po pierwsze, po drugie zatrzymujesz show
Kamil:I
Krzysztof:mówisz nie czarujesz, nie szukasz winnych, tylko szukasz rozwiązania.
Kamil:No jest tutaj wielka ośmiornica przy stole I możemy udawać, że jej nie ma, ale jak walnie macką mocniej, to jednak zaraz nie będzie stołu I nikt niczego jednak nie zje. W związku z czym przestajemy udawać, tylko gadamy z tą ośmiornicą, żeby jednak może wróciła do akwarium. A druga kwestia to już, co robisz później, co robisz po tym wydarzeniu. No I moje remedium na to jest dwojakie. Pierwsza kwestia to analizujesz, co mogłeś zrobić lepiej, bo to zawsze poniekąd już po po.
Kamil:Czyli nie szukasz usprawiedliwień. Takiej totalnej odpowiedzialności w tym, szukasz rzeczy, które ty mogłeś zrobić lepiej. Kto to tam spartolił, to spartolił, ale co ty mogłeś zrobić lepiej, by tego nie było? No I to sobie po prostu analizujesz, bez względu na wynik. A kolejna kwestia, no to mi to pozwala w ogóle odzyskać spokój, szukasz miejsca, gdzie możesz się odegrać, szukasz następnego celu.
Kamil:Skoro nie tu, to sobie po prostu OK, no jakby dalej żyję, to dalej mogę robić kolejne rzeczy, dalej się mogę odegrać. I jasne, że tam zawsze trochę cierpisz, a potem myślisz sobie: To co zrobimy z tym dalej? To skoro tu jesteśmy, ile strat musimy zaksięgować? Gdzie popełniliśmy błędy I gdzie się możemy odegrać, te trzy rzeczy. No, dokładnie ciekawe.
Krzysztof:Ciekawe, ciekawe. OK, to z mojej perspektywy jest tak, oczywiście ja mam trochę inaczej w tym sensie, że nie zależy od technologii, oczywiście
Kamil:trochę tak.
Krzysztof:Nie ja wypuszczam dźwięk na sali, nie ja wypuszczam światło, ale jeżeli się takie rzeczy zdarzają, to naprawdę raz na dziesięć lat. Nie wiem, w sensie, że się akustyk pomyli albo światło, Nawet kwestia światła to już w ogóle nie jest kłopot, no bo po prostu ok, tego ludzie nie zauważają, że dźwięk poszedł nie tak jak należy. Dobra, to można jakoś tam powiedzmy zagadać, zakrzyczeć, ale jeżeli widzę, że się dzieje, a mamy do czynienia z żywą I odczaruję jedną rzecz, naprawdę, my to gramy x razy, ale naprawdę każdy wieczór jest inny. Mam takie doświadczenie, że mam taki fragment w przedstawieniu, w którym no po prostu za każdym jest ryk, ryk śmiechu, po prostu ludzie, publiczność zawija się pod fotele, a ja się po prostu pływam w tym basenie uznania I to genialnie Krzysiek tu nie chlapnął dowcipem. I ja dlaczego o tym opowiadam?
Krzysztof:Bo ja mam już taką: teraz podjeżdżam, podjeżdżam I zaraz 10 mały wyskakuje I będzie leciał, wybijcie brawo. I graliśmy w Krakowie ostatnio.
Kamil:A ci tu podłoże Tomasza Zimocha, tutaj tak, Jezu, to jest parafrazuję. Tak jak piękna kobieta oślepia nas mężczyzn, tak Małysz oślepił nas tymi skokami, kariera Małysza jak plastry słodkiego ananasa w tym syropie ananasabym wykąpał nas dzisiaj Adam Małysz. Proszę bardzo. Tak powiedział. Więc
Krzysztof:ja wchodzę na te skocznie, zjeżdżam, już szykuję się do tego skoku, walę 10 żart, który waliłem, mówiłem już ze sto razy lekuchno.
Kamil:Na pewniaku.
Krzysztof:Na pewniaku I jest cisza. Ale jest taka cisza, że takiej głuchej ciszy to nie wiem, po prostu to jest taka
Kamil:Dzwoni.
Krzysztof:To dzwoni. To jest ta cisza, która dzwoni. I ja przede wszystkim przeżywam szok, że jest ta cisza, bo wiadomo, oczekiwam czegoś innego, ale ja zawsze w takich sytuacjach, czy jest fakap po drugiej stronie, czy fakap po mojej stronie, myślę jedno: oni nie wiedzą, że tak miało być. Oni myślą, czy oni, czyli w sensie widzowie, cały czas myślą sobie: ok, tak pewnie miało być, ok, tak pewnie miało być. I to jest coś, co sprawia, że ja włączam 10 drugi procesor, teraz ratuj, jak tu koleżankę, myśl, myśl, ale generalnie ludzie patrzą I nie widzą tego, co my przeżywamy.
Krzysztof:10 poker fest, który się dzieje, wydaje im się, czymś, co było Wydaje się, są pewni, że to jest coś, co było próbowane x razy na próbach, x razy zagrane na przedstawieniu, więc to na pewno jest tak, jak miało być. Jeszcze jedna rzecz, która
Kamil:Mam tu zakładkę, ale
Kamil:po prostu
Krzysztof:No to jeszcze jedna rzecz, która w takich sytuacjach stresowych I takich fakapów mi pomaga, to ja autentycznie robię sobie taki oddech. Biorę głębszy oddech, jakbym chciał zrobić krok wstecz zatrzymać sytuację tego skoku ciśnienia, ja mówię autentycznie o jakiejś chemii, takiej o biologii, że tu już zaczyna telepać, już jest dygot, już zaczyna palec mi drżeć, ręce zaczynają pokazywać zniecierpliwienie, to taki spokojnie pociągnięty oddech wytrzymanie tego ciśnienia I powiedzenie sobie z tyłu głowy: Spokojnie, nawet w takim tempie sprawia, że ja czuję, że wracam I myślenie I że nie wpadam w tryb paniki. A mi jest mimo wszystko w takich sytuacjach, kiedy patrzę na ciebie na żywo, nie wiem, od 300-pięćset osób co wieczór, blisko do jakiejś, może blisko to duże słowo, ale czuję rodzaj paniki w takich trudnych momentach. Co z
Kamil:tą zakładką? Dwie zakładki nawet bym dołożył. Pierwsza to, to jest ciekawe, ja co prawda mam niewielkie doświadczenie w graniu w teatrze, bowiem niewielkie mam na myśli mniej więcej takie, jak nasze wspólne dzieci określenie. Ja mówię,
Krzysztof:bo żeście szybko wyrąbali z tej szkoły
Kamil:Jak to wyrąbali? Ja tutaj miałem klasę dyplomową, tam nawet robiłem, słuchaj, w ogóle co to w ogóle jest za omówienie ze studiów? Mnie wywalili, nie wywalili w sumie, chcieli. Ja z żadnej uczelni mnie nie
Krzysztof:wywalili. Odeszłem, jak to mówię.
Kamil:Nigdzie Nawet miałem blisko I nie odeszłam I nawet nie odszedłem Ukończyłem, dobra. Dwa lata. Chociaż ukończyłem też z pewnym nadużyciem, ale jednak no nie ma. W każdym razie, co ciekawe, przypuszczam, że to może być podobne uczucie do tego, jak ja odtwarzam codziennie albo prawie codziennie podobny materiał na jakichś tam zajęciach na wykładach, no bo tam też jest zazwyczaj na zajęciach to kilkadziesiąt, kilkanaście osób, ale na wykładach to kilkaset nie jest żadną tam anomalią. To jak w cudzysłowie gram to samo, jakieś tam swoje bity czy teksty, to ludzie myślą, że jak mówisz to samo, to to za każdym razem jest już na automacie, a to jest zupełnie inaczej, to po prostu za każdym razem przeżywasz.
Kamil:W sensie to jest inne doświadczenie. O tym możemy w ogóle, być może, gdyby tak się wydarzyło, żebyśmy mieli kolejny sezon, czego oczywiście nie wiemy I przez długi czas pewnie nie będziemy wiedzieli, to o tym myślę, że możemy gdzieś tam odpalić dalej rakiety, jeżeli chodzi o, wiesz, scenę I tego typu rzeczy, ale to jest co innego, w sensie nawet jeżeli masz toćka w toćkę, linijkę po linijce, przygotowane to samo co było wcześniej I zdaje się, że to jest po prostu odlew z formy niczym w chińskich iPhone'ach, to tak nie jest.
Krzysztof:Nie, zupełnie nie. To jest
Kamil:inna materia, to jest zupełnie co innego I to jest jeden, to jest moja jedna zakładka. A moja druga zakładka jest taka, że niby wiesz, że oni nie wiedzą, niby masz tu procedurę awaryjną, masz drugi spadochron. Kurde, pierwszy spadochron się jednak nie otworzył, nie? I 10 drugi to już dużo więcej nie masz. To tak jak tutaj taka króciutka anegdotka, którą już milion razy opowiedziałem, ale mój przyjaciel kiedyś poszedł na kurs skoku ze spadochronem I mówią do niego: Słuchaj Paweł, to jest tak, że twój spadochron się kiedyś na pewno nie otworzy.
Kamil:Pytanie nie brzmi, czy on się nie otworzy? Pytanie brzmi, kiedy on się nie otworzy? Paweł tak patrzy na tego instruktora I mówi: No rozumiem. I co wtedy? Wtedy Paweł masz zapasowy.
Kamil:A co, jak mi się zapasowy nie otworzy? Słuchaj Paweł, z takim pechem to nie warto żyć. I tu niby masz swoją drogę wyjścia, że oni nie wiedzą itd. Ale w środku jest pożar. To jest bardzo taki zimny pożar.
Kamil:Wiesz o co chodzi?
Krzysztof:No Jezus, przeszywając.
Kamil:Nie wiesz co się dzieje.
Krzysztof:Palące kompletnie. I jeszcze do tego, ja nie wiem czy to nie jest 10 taki element sexy w tej robocie, że te dwie, trzy
Kamil:sekundy,
Krzysztof:jak tak przelatuje po całym ciele, no my, gash! To teraz jest 10 moment, którym trzeba sprostać. Koniec końców jest to uzależniające jej adrenalina, którą się gdzieś potem może nie szuka, ale myślisz sobie: Ach, może warto, żeby się coś tak zdarzyło, co znowu tą taką energię wprowadzi. Puentując maratończyków puenty, zamykając tę naszą rozmowę, która wyszła ponad godzinę temu już, leci 10 czas, leci dziwnie w takiej rozmowie.
Kamil:Z Robertem byłoby szybciej, ale że nie przyjął zaproszenia. Chociaż wiesz co, mam takie wrażenie, że może nie zawsze je wysłaliśmy. Mówiąc nie zawsze, mam na myśli, podobnie jak tutaj, nie do końca jesteśmy pewni.
Krzysztof:Może to rzeczywiście był taki jakiś
Kamil:Może wyślemy to zaproszenie tak jakby bardziej oficjalnie, nie?
Krzysztof:Na jesieni może.
Kamil:Może na jesień?
Krzysztof:Może na jesieni, niech będzie chwilowo.
Kamil:Może poprosimy kogoś, żeby ktoś z Was, żeby do Roberta pisał, co zaproszenie? Dobra, puentując.
Krzysztof:Puentując I dziękując za te jedenaście spotkań, serdecznie Was zapraszamy do kontaktu, bo jesteśmy ciekawi, o czym chcielibyście posłuchać I o czym moglibyśmy porozmawiać I kogo moglibyśmy zaprosić.
Kamil:I w ogóle jakie macie zdanie, opinie na 10 temat, uwagi, niejasności? No chyba, że chcecie powiedzieć, że jesteście absolutnie zbulwersowani naszym przekazem I że mieliście wejście na darmowy webinar, ale po siedem minutach musieliście wyjść, to wyślijcie to na maila: jest mi wszystkojednogmail kropka com.
Krzysztof:Jest mi wszystkojednowareva kropka com, taki jest mail. OK. Zapraszamy do kontaktu.
Kamil:Ja tu jeszcze bym dorzucił jakąś puentę, no to tak wiesz, jakąś merytoryczną puentę.
Krzysztof:Ja nie uciekam, ja tutaj powoli ląduje, Jak to się mówi, no to szybciutko po uczuciu. No ale daj puentach.
Kamil:Na tym naszym wspaniałym lotnisku rzeczywistości. Otóż to łokciowanie sprawia, że zdobywa się wolność zawodową albo traci rękę, o tak, że to nie dla każdego. Jednakże nie traktowałbym tego jako metodę naukową, ale prawda jest taka, że jak dobrniecie do jakiegoś poziomu, to trudniej jest wam zrobić krzywdę, to chyba niezbyt odkrywczym wnioskiem, ale może, ja nie wiem, może go niepotrzebnie tutaj
Krzysztof:Bardzo ciekawe, bo on jest dalej inspirujący. Nieuczowanie nigdy nie uczył. Przeciwnie. Ja zawsze byłem wychowywany I być może to jest jakieś przekleństwo mojego funkcjonowania zawsze. Że, kurczę wiesz, tak, do pewnego poziomu się nie zniżamy itd.
Krzysztof:Ale Asia o tym dużo mówiła. Od pewnego momentu, kiedy zaczynasz rozumieć, że życie nie jest, że tak powiem, mięciutką puchową bajeczką I że funkcjonowanie nawet nie o to chodzi, że w świecie, w którym łokciowanie trzy jest zasadą, tylko funkcjonowanie w świecie, który chce ci narzucić zasady, a tych zasad nie bardzo chcesz, nie chcesz je przyjmować albo masz potrzebę, żeby żyć obok tych zasad I ze swoimi zasadami sprawia, że koniec końców te łokcie trzeba I należy wyciągnąć. Ja mam taką puentę, że kiedy sobie wymościsz 10 kawałek, wytniesz 10 kawałek przestrzeni, 10 kawałek przestrzeni, to możesz, to się mimo wszystko żyje lepiej?
Kamil:Lepiej. Tak. I mamy też taką może prośbę, że jak widzicie, że komuś tam jednak dmucha w twarz, to może bez sensu dorzucać do tego jakąś ślinę. Może jednak bardzo waży tych ludzi tutaj jeszcze kopać, jak już leżą. Może trochę empatii.
Krzysztof:O, super! A ja mam jeszcze drugą puentę. A to już jest takie, powiedziałbym ideowo książkowe.
Kamil:No.
Krzysztof:Że jak ktoś cię tak za mocno łokciuje, to może warto powiedzieć: Ty nie łokciuj mnie tutaj. Ty idź sobie obok, to ja sobie będę szedł obok I się nie naparzajmy, bo to nie jest mi ani Tobie do niczego potrzebne. Zmierzam do tego, że jest, aż się to zaraz nie spuentuje, ale jest grupa ludzi, która żyje z łokciowania, emocjonalnie potrzebuje sprowadzić. Ty o tym mówiłeś na samym, samym początku, że jest taka metoda, że wrzucasz do gara, mieszasz, mieszasz, mieszasz. I to też są tacy ludzie I w biznesie I w sztuce, którzy naczadzą, wprowadzą dużo toksyny I potem wybierają coś z tego I sobie tylko z tym żyją.
Krzysztof:Zostawcie, niech oni sobie tam w tym garnku mieszają I toksyny rzucają. Można odejść z pola bitwy.
Kamil:Dokładnie. Bardzo Wam dziękujemy za wszystkie jedenaście odcinków. Jeżeli wysłuchaliście wszystkich, to dajcie nam znać, może gdzieś to skomentujcie, jest nam bardzo miło. Warto powiedzieć o powodach. O powodach?
Krzysztof:Tak, umówiliśmy się na dziesięć jedenaście. To już na samo naprawdę puenta puenta. Trudno się rozstać, no ale niech już mama idzie. Czekaj synku jeszcze, niech, bo to jest taka sytuacja. Mamo, no jedź już.
Krzysztof:Nie no, poczekaj jeszcze chwilę. Dobra, teraz puenta.
Kamil:Jeszcze przytulazł.
Krzysztof:Mamo, przecież to jest żenujące. To były te momenty w życiu. Ty masz kalendarz, kiedy masz wolny trzeci kwartał, koniec trzeciego kwartału?
Kamil:Wiesz co, nie sprawdzałem, ale dzisiaj właśnie musiałem powiedzieć człowiekowi, który Dwa mają mi się takie telefony na super ważne to wystąpienie, gdzieś tam w Parlamencie Europejskim mi ktoś tam w ogóle całą firmę reformuje I mówią: No, osiem marca I trzynaście marca. Ja tak sobie myślę: No, po dziesięć:zero mogę. No, to niech będzie, jedenaście:zero w południe? Nie, nie, nie, nie, Po dziesięć:zero, wieczorem. Ale nie, to ja już nie myślę, nie mam inaczej.
Kamil:Więc tak do Jestem trochę nie A ja
Krzysztof:z kolei zaczynam, już trwają, jedne historie serialowe, drugie teatralne I potem to będzie trwało przez wakacje, więc na jesieni.
Kamil:Nagramy być może coś, ale muszę powiedzieć, że bardzo miło mi się tutaj spędza czas I chciałbym tu wrócić, a jeżeli mielibyśmy tu nie wrócić, to Tobie również dziękuję za nasze wspólne audycje.
Krzysztof:To jest rzecz, którą ja mógłbym powtórzyć po Tobie, ale ponieważ mam intelekt, korzystam z Niego, powtórzę, też tak myślę.
Kamil:Dziękuję bardzo. Do zobaczenia.