Krzysztof Czeczot i Kamil Kozieł rozmawiają ze swoimi gośćmi jak osiągnąć sukces, jak dźwigać się z porażek i czy jest coś takiego jak "nieopłacalny projekt". Gośćmi podcastu byli między innymi: Borys Szyc, Paulina Ihnatowicz, Maja Włoszczowska, Piotr Nowosielski.
Dzień dobry. Z tej strony Michał Wrzosek dietetyk, mąż, mężczyzna, przedsiębiorca, dietetyk, influencer.
Kamil:Można zwięźle I na temat. Notuj Krzysiu, tak będziemy to robili od następnego odcinka.
Krzysztof:Ja byłem pod ogromnym wrażeniem, jak ja tak przeszedłem przez twój Instagram. Nie jestem na TikToku, więc nie widziałem, nie jestem na Facebooku, nic nie widziałem. Ja już jestem w tym wieku, że tylko jestem w stanie operować Instagramem. TikToka jest za młody, na Instagram. Na Facebook'a.
Krzysztof:Tak, to imponujące, imponujące. Gratulacje, absolutnie imponujące. To, co robisz, jak robisz, dla kogo robisz, jaki masz odzew, bo to jest przecież super ważne. Ja odsyłam na bok teraz kwestie finansowe itd. Tylko to, jak ważne I potrzebne jest to, co robisz w takim ludzkim ujęciu dla po prostu przeciętnego jakkolwiek niezależnego Kowalskiego, jak może być to wspierające.
Michał:Myślę, że najważniejsze jest, najłatwiejsze w tym wszystkim jest to, gdy robisz to z misją I ja tą misję do edukowania Polaków o tym zdrowym odżywianiu I takiego też normalizowania tego zdrowego odżywiania, żeby to właśnie było proste, przystępne na każdą kieszeń dla każdego, a nie tylko dla Warszawy I to jeszcze, powiedzmy, tej sfery średniowieszej, że tak powiem. Mokotówowi źle I Żoliborz. Żoliborz. To się stało gdzieś tam, odkąd byłem nastolatkiem, taką moją życiową misją, żeby po prostu ludzi edukować o tym, że ta zdrowa dieta jest ważna. I to nie chodzi tylko o mniejszy rozmiar spodni, tylko chodzi o nasze samopoczucie, o nasze zdrowie, o 0 to, żebyśmy uniknęli tych chorób, których da się po prostu uniknąć za pomocą zdrowego stylu życia.
Michał:I też o tym, że za pomocą tego zdrowego stylu życia jesteśmy w stanie osiągać więcej w innych dziedzinach naszego życia I w tym życiu rodzinnym, bo mamy więcej energii, chce nam się bardziej bawić z dzieciakami I jesteśmy bardziej skoncentrowani. Mamy po prostu więcej energii. Na co dzień czujemy się lepiej ze sobą I w swoim ciele.
Kamil:Po co się tu w ogóle zgromadziliśmy? Żeby zapytać tego o to Pana, jak to się stało, że on osiągnął to, co osiągnął. I mamy tu pewien model, który próbujemy weryfikować, nakładać na specjalistach. Model składa się z kilku rzeczy, czyli tutaj Krzysztof pokazuje ściągę, żeby sam się nie zgubił.
Krzysztof:Ja dla siebie to mam, ale Kamil go za na pamięć tobie też pokażę.
Kamil:Jest tutaj taki model, kiedy ktoś próbuje robić coś ciekawego w swoim życiu, startuje od poziomu amatora, entuzjasty, czyli głównie z użytecznych rzeczy światło oferuje chęci. Potem przechodzi na etap specjalisty, eksperta, aż się staje rozpoznawalnym ekspertem. I tytuł Michale, jesteś Proszę mówić. Jesteś na poziomie zamykania skali rozpoznawalnego eksperta I legitymujesz się wiedzą, doświadczeniem, widocznością I wszystkimi tymi innymi rzeczami. I mnie ciekawi, jak po tych schodkach skakałeś.
Michał:Co
Kamil:sprawiło, że jesteś tu, gdzie jesteś? Jak byśmy tak mogli zacząć od samego początku? Urodziłeś się?
Michał:W dziewięćdziesiąt jeden Warszawie.
Kamil:Nagrywamy to w dwa tysiąc e dwadzieścia cztery. Tak dla potomnych jest dziś siedem października.
Krzysztof:Ale jednocześnie, kiedy będziemy z tobą szli przez tę twoją imponującą drogę, to ja bym chciał, żebyśmy spróbowali, jeżeli dasz się na to namówić, nie tyle pisać ci twój już dziennik I wspomnienia swojego życia, tylko na każdym z tych etapów, co wewnętrznie musiałeś przełamać, co, jak to zrobiłeś I co to ci
Michał:To ciągniecie mnie za język. Moje odpowiedzi nie będą wystarczająco satysfakcjonujące. Będziemy tak robili.
Krzysztof:Od razu masz coś takiego. Ja już mam na wjeździe. Przepraszam, jestem z małego miasteczka na prowincji urodzonej w latach siedemdziesiąt. Co dla ciebie jest historią równą z tą, jaka nie wiem, dla ciebie ta data prawdopodobnie to jest mniej więcej koło wojny trzydzieści dziewięć roku, ale pierwszy zarzut, w cudzysłowie zarzut, to może ci powiedzieć: No 10 z Warszawy to im było łatwiej. Tam było łatwiej.
Kamil:Tak, ty miałeś łatwiej.
Michał:Pewnie w jakimś stopniu tak, no bo już w tej Warszawie byłem, ale wszystko zaczęło się od tego, gdy ja sam zmagałem się z tym problemem, który teraz rozwiązuje u innych ludzi, czyli gdy miałem 15-szesnaście lat, było gimnazjum, ważyłem stówkę równą, więcej nigdy na tej wadze nie było, bo to był 10 moment, w którym taki punkt zwrotny w moim życiu, kiedy stwierdziłem, że już trochę dość tego, bo I się ze mnie śmiali I czułem różnego rodzaju kompleksy samemu patrząc w lustro I czułem, że pewnych rzeczy, które robią rówieśnicy, jak chociażby chodzą na randki to ja nie doświadczam. Mam tutaj nawet taki żart, może was rozbawi, że właśnie jedyną relację z kobietami jaką miałem to właśnie wtedy z ekthrodientką z McDonalda I z panią na infolinii w pizzerii. No ale to niestety była prawda, więc powiedzmy Smutny
Krzysztof:żart, no ale tak, rozumiem.
Kamil:Pół
Michał:żartem, pół serio I to był dla mnie taki moment zwrotny, a że to był rok osiemnaście lat temu, czyli jakiś dwa tysiąc e pięć powiedzmy, czwarty, no to wtedy jeszcze nie było takiego dostępu do wiedzy jak dzisiaj, że sobie odpalałeś Instagrama, czegoś się uczyłeś od osób jak ja, Zaleciałeś, że gdzieś tam te lata. I to był taki moment, kiedy po prostu usiadłem I zacząłem się uczyć o ogólnie szeroko pojętym zdrowym odżywianiu po prostu z for internetowych, gdzie różni ludzie trenujący na siłowni pisali o tym, jak oni jedzą I nawet były tam pierwsze jakieś badania naukowe, więc te pierwsze badania naukowe przeglądałem. To też jakby było fajne, bo byłem od najmłodszych lat zmuszany przez rodziców do nauki języka angielskiego I zapisywali mnie I tam wręcz trochę jak za karę chodziłem, ale mówili, że mi się przyda. I to był pierwszy moment w życiu, kiedy 10 angielski rzeczywiście mi się przydał, bo jakakolwiek sensowniejsza wiedza niż podpowiadajki od kulturysty z jakiegoś tam forum internetowego była właśnie w języku angielskim j. Angielskim w postaci badań naukowych I je zacząłem sobie też również wtedy już czytać.
Michał:I to moja pierwsza dieta wyglądała tak, że była najgorsza na świecie, w stylu, że odradziłbym ją teraz każdemu, no bo była właśnie taka typowa jak w tamtych czasach, gdy chodziło się na siłownię, czyli rano owsianka na wodzie z suszoną śliwką I otrębami, potem trzy razy w ciągu dnia ryż, kurczak, brokuł I może mogłem nawet coś zjeść na kolację, ale to nie zawsze w zależności od tego, o której był trening. I to był taki punkt startowy, bym powiedział na tej mojej osi, kiedy ja sam zrozumiałem, że mam problem. Ja sam zacząłem się uczyć w tym zakresie, jak 10 problem się rozwiązuje. Się uczyć w tym zakresie, jak 10 problem się rozwiązuje. Znalazłem pierwsze rozwiązanie, które było dalekie od ideału, ale działało tak z takimi interwałami, bo tak rygorystyczna dieta działa w 10 sposób, że jesteś na niej tydzień, dwa tygodnie.
Michał:Jak masz bardzo silną wolę, to miesiąc. Potem na jakiś czas robisz od niej pauzę, bo nie jesteś w stanie po prostu w tak monotonnym, rygorystyczny, tak monotonny I rygorystyczny sposób odżywiać się na dłuższą metę. Ale gdzieś tam finalnie chudłem sobie. No I potem zobaczyłem, że jak sobie trochę schudłem to dalej w ogóle nie wyglądałem tak jak chciałem, więc zacząłem się interesować też ćwiczeniami, co potem ewoluowało w tym, że jak tylko poszedłem na studia, gdzie oczywiście studiowałem dietetykę, jeszcze tych ćwiczeń było mało, też rekrutowałem się na fizjoterapię, ale się nie dostałem, bo nie umiałem pływać. Bieganie też nie szło mi najlepiej, więc gdzieś tam miałem średni wynik w bieganiu I beznadziejny w pływaniu, więc z dwóch kierunków studiów, o których myślałem, czyli właśnie fizjoterapia I dietetyka, bo oba były takie o ruchu, o aktywności fizycznej, o radzeniu sobie z problemem nadwagi.
Michał:Wyszło na to, że idę na dietetykę, bo z biologii I z chemii byłem całkiem niezły. I to spowodowało, że potem, gdy zacząłem już to studiować I wchodziłem sobie na taką aulę, gdzie siedziało sto pięćdziesiąt osób studiujących dokładnie to samo co ja, to miałem takie myśli: OK, za trzy lata skończymy licencjat z tym samym tytułem. Teoretycznie wszyscy z tymi samymi kompetencjami. Siedzi tu sto pięćdziesiąt osób tylko na tej jednej uczelni, to czym ja się mogę wyróżnić na tle tych wszystkich innych osób, które sobie tu siedzą? Czym ja mogę być lepszy, oryginalniejszy, bardziej innowacyjny?
Michał:No I właśnie wtedy wymyśliłem sobie dwie rzeczy. Pierwsza była taka, że połączyłem tą dietetykę z byciem trenerem personalnym. I oczywiście w dzisiejszych czasach to jest tak, że każdy trener jest dietetykiem, a każdy dietetyk trenerem, ale w tym dwa tysiąc e teraz trochę strzelam w te daty, bo słabo odejmuję od 2024-ego, to już wiemy. Ale jak widziałeś nie lepiej.
Krzysztof:Nie, no ale poradziłeś sobie za trzecim razem, spokojnie. No więc?
Michał:Więc wtedy zdecydowałem, że pierwszą rzeczą, jaką zrobię, to skończę też kurs trenera personalnego I będę tak bardziej holistycznie, czyli że będę tą osobą, która wesprze człowieka I w diecie I w ćwiczeniach. A druga rzecz była taka, że miałem mega mocne poczucie, że ci wszyscy ludzie na tych studiach to są tylko I wyłącznie teoretycy. Tam w sensie nikt nie jadł zdrowo, nie? Jak się wchodziło do bufetu w budynku, gdzie się studiowało na SGGW dietetykę, no to generalnie tam nie było nic zdrowego, a w automatach wszyscy kupowali batoniki. No ale coś mi tutaj nie gra.
Michał:I generalnie pół roku jeszcze miało problem z nadmierną masą ciała, pewnie bym powiedział. Więc ja sobie wymyśliłem, że chcę być bardzo autentyczny w tym, co robię, czyli ja po prostu będę sobą reprezentował 10 zdrowy styl życia, że te przepisy, które będę dawał tym pacjentom w dietach, to ja najpierw sam będę testował te ćwiczenia, to chociaż sam raz w życiu zrobiłem, co im będę proponował. I to spowodowało dwie rzeczy, że na studiach magisterskich skończyłem licencjat. Wtedy właśnie razem, łącznie kończąc licencjat, też skończyłem kurs trenera personalnego. Zacząłem swoją taką pierwszą pracę w zawodzie, czyli zacząłem pracować jako trener personalny, bo tam była mniejsza bariera wejścia.
Michał:W sensie pamiętam do tej pory jak byłem na tych studiach magisterskich albo pod koniec licencjatu pisałem do takich kilku znajszych już wtedy dietetyków. Znańszych mam na myśli, oni byli znani na tych forach internetowych właśnie przede wszystkim z jakąś możliwością odbycia praktyk albo że choć ja ci pomogę I się czegoś nauczę, ale nikt mi wtedy chyba nie odpisał. Więc znalezienie pracy jako trener personalny na siłowni było wtedy o wiele łatwiejsze niż znalezienie pracy jako dietetyk w gabinecie I tam zacząłem stawiać swoje pierwsze kroki w takim swoim zawodzie można powiedzieć, czyli w pomaganiu, w zrzucaniu zbędnych kilogramów. I jednocześnie kończyłem te studia magisterskie. Jeśli dobrze pamiętam, to gdzieś na drugim roku studiów magisterskich zacząłem prowadzić swoje social media.
Michał:To był dwa tysiąc e czternaście. Otóż dokładnie prawdę pamiętam. Pamiętam
Krzysztof:to dziesięć lat temu.
Michał:To jest dziesięć lat temu, tak.
Kamil:To jest trochę przerażające, że dwa tysiąc e czternaście to dziesięć lat temu. Ale mów dalej
Michał:trochę tak, trochę tak, bo właśnie nagrywałem niedawno film na dziesięciolecie właśnie swojej obecności w social media, gdzie trochę komentowałem, jak te social media się zmieniły I jak 1 wyglądały kiedyś. W dwa tysiąc e czternaście roku doprowadzenie social media było czymś takim, że wrzucałem zdjęcie swojego obiadu, a tam to jeszcze nie było iPhone'ów ani jakby telefon, znaczy nie wiem czy nie było iPhone, iPhone już pewnie było, ale mnie nie było na niego stać, więc to było robione jakimś takim telefonem, gdzie 10 obiad jak dzisiaj patrzę na te zdjęcia no to na pewno nie zachęcał do spożycia, ale trochę na tym to polegało, czyli dzieliłem się tym sam, co ja jem, jakimiś ćwiczeniami, które sam wykonuję I jakimiś pojedynczymi poradami dietetycznymi. To się w ogóle kończyło tym, że na tych studiach na Uniwersytecie Medycznym, bo licencjat robiłem na SGGW na Uniwersytecie Medycznym, robiłem magisterkę z wielkim śmiechem na roku, że to jest pajacowanie, że co to na tych social mediach robi, że przecież tu się trzeba uczyć, że kolejne egzaminy, że bardzo ważne przedmioty. Ja wtedy pamiętam, że chyba zacząłem obserwować już pierwszych trenerów influencerów. To był taki moment, kiedy chyba Michał Karmowski, Ako Pszostak to były takie pierwsze postacie, które gdzieś tam na tym Facebooku były bardziej aktywne.
Michał:Ja miałem takie poczucie, okej, skoro oni to robią, ja już jestem trenerem, zaraz skończę też magistra dietetyki na Uniwersytecie Medycznym, to może być to dobry kierunek. Docierają do ludzi, coraz więcej osób tam ich obserwuje, komentuje I czułem, że to jest taka przyszłość, że trzeba iść w 10 internet, bo nawet już wybierając studia, to nie byłem zrozpaczony, że nie pójdę na tą fizjoterapię, bo zawsze w głowie miałem chyba takie przedsiębiorcze myślenie, że ta fizjoterapia I bycie trenerem jest o wiele mniej skalowalne, że tam 10 sufit jest o wiele niżej, bo tą usługę, tą pomoc trzeba prawdopodobnie realizować swoimi rękami. Dietetyka wydawała mi się już wtedy, że 10 sufit jest wyżej, że na pewno można mieć trochę krótsze wizyty w gabinecie. Już wydaje mi się, że wtedy były jakieś pierwsze rzeczy w stylu dieta online. Teraz sobie dokładnie nie przypomnę, ale to mi otwierało właśnie głowę I myślenie na to, że tam będę w stanie zajść dalej.
Krzysztof:Była, była pamiętam serial, w którym wtedy grałem I pamiętam, że to śmieszne, że dzisiaj byłem twarzą, śmieszny dla nas, powiem dlaczego, jednej z marek, która dzisiaj jest taką wiodącą. To wtedy to w ogóle startowało I pamiętam, że było tak, że bardzo wielu z nas aktorów jeździło na te plany filmowe I dostawało takie torby z dietetycznym jedzeniem I I twarzą. To duże słowo twarzą. Brałem udział w jakichś kampaniach, twarzą, przepraszam, ale tak to wtedy startowało. Dobra, ale opowiadasz o czymś takim, co jest ważne, ale na poziomie wiedzy I ja będę celowo złym policjantem I próbował nawet trochę dla siebie dopytać o różne rzeczy, no bo wiedzę możesz nabyć, możesz usiąść, jeden ma łatwiej, drugi trudniej, ale jakoś tam się tego wyuczyć można.
Krzysztof:Ale jeżeli 15-latek ze stówy, który ma swoje dwie przyjaciółki, jedną w maku, a drugą na pizzę, tam portalu jakimś, zjeżdża w dół I robi z tego swój miecz I tarcze z tego kłopotu, tzn. Jedno, to 10 nastolatek ma zajebiście mocną psychę. A to nie są rzeczy, których się Znaczy można się potem ich jakoś nauczyć pewnie, rozwijać siebie wewnętrznie I budować w sobie swoją siłę. To powiedz, proszę, 10 pierwszy etap, gdzie ty znajdowałeś, jak gdyby dzisiaj słuchał nas 15-letni Krzysiek z mniejszego miasta mający podobny kłopot, a mówiący sobie: Ej, ja nie dam rady, to co by mu wtedy odpowiedział 15-letni, że tak powiem przeniesiony czasie rówieśnik Michała?
Kamil:Tylko zaparkuję, że mam pewną błędy, pewien wniosek, ale proszę bardzo.
Michał:Dobra, mam dwie wspomnienia z tego czasu, bo dwa wspomnienia z tego czasu, bo to też nie jest już tak, że ja pamiętam dokładnie, jak to było, Ale jedna takim w kierunku bardziej przedsiębiorczym to była taka, że jak chodziliśmy z rodzicami zawsze na zakupy, to w moim domu było generalnie tak, że były pieniądze na wszystkie podstawowe rzeczy. W sensie jako byłem dzieckiem nie brakowało mi, nigdy nie chodziłem głodny, miałem plecak I nowe buty do szkoły, ale też na każdą złotówkę patrzyło się kilka razy zanim się ją wydało. I pamiętam zawsze, że gdy chodziliśmy na zakupy w sklepie spożywczym, to zawsze były takie rozmowy w czasie zakupów: OK, to znajdźmy najtańszy ryż, znajdźmy coś tam, co jest w promocji, kupmy coś taniej. I jakoś we mnie wtedy już to powodowało takie myślenie, że ja w przyszłości nie chciałbym tak robić. W sensie, że chciałbym na tyle się ustatkować, zarabiać, żebym wchodząc do sklepu spożywczego nie musiał myśleć o tym, który ryż jest najtańszy I który powinienem kupić.
Michał:To jest jedna w tym kierunku. W domu I w ogóle też na całej tej swojej drodze ja cały czas zmierzałem się z kimś, kto mówił mi, że nic ze mnie nie będzie. W domu, po każdym zebraniu, jak rodzice wracali, a ja nie byłem najgorszym uczniem. Ja tam generalnie trójki, trójki raczej średnio zawsze miałem powyżej cztery, więc uważam, że sobie I tak nieźle radziłem. To I tak słyszałem prawie cały czas, że w cudzysłowie oczywiście będę rowy kopał I nic ze mnie nie będzie, a jak się bardziej nie przyłożę do nauki.
Michał:Ja chyba całe życie uwielbiam działać w kontrze do czegoś, co słyszę. W sensie udowadniać, że wcale tak nie będzie I że znajdę na to swoją drogę, żeby udowodnić, że będzie inaczej I nie dla tego kogoś, tylko po prostu dla siebie. I też odkąd pamiętam I to jest ważne myślę, gdy wejdziemy potem jakby do tych późniejszych lat, ja od małego pracowałem. Miałem cały czas jakąś, a to roznosiłem ulotki, a to roznosiłem gazety, bo na wszystkie takie rzeczy dodatkowe poza butami I rzeczami do szkoły, jak chciałem mieć karnet na siłownię, to też musiałem na to zapracować samemu I uważam, że to pracowanie od małego po prostu wiele mnie uczyło. Uczyło mnie I takiej systematyczności, I odpowiedzialności, I tego też radzenia sobie samemu, tak jak nazywamy to dzisiaj obrotności.
Michał:I wiele z takich rzeczy, które dzisiaj poleca się robić 20-trzydzieści latkom, w sensie w tym okresie między 20-trzydzieści rokiem życia, żeby eksperymentować, próbować różnych rzeczy, to ja robiłem to między 15-tym a 20-tym rokiem życia, bo wtedy też zaczynała się moja przygoda z imprezami, alkoholem, którego teoretycznie nie powinno wtedy jeszcze być. I ja doskonale pamiętam, że dla mnie jak już kończyłem studia licencjackie, to dla mnie już imprezowanie I imprezowanie było takie faux pas, że tak powiem, że to już nie było coś dla mnie. Ja już 10 etap swojego życia przeżyłem o wiele dawniej. Ja już raczej wtedy miałem takie podejście, że następnego dnia po alkoholu czułem się tak źle, że wcale już go nie chciałem spożywać I tak naprawdę dzisiaj już prawie w ogóle nie spożywałem alkoholu. To jest kilka razy w roku, bo wiele z takich rzeczy, które ludzie normalnie robią trochę później mi się udało.
Michał:Wydaje mi się, że z korzyścią dla mnie, dla Michała Wrzoska dzisiaj w tym wieku zrobić wcześniej I gdy rówieśnicy na studiach raczej byli w tym takim kręgu próbowania nowych rzeczy, wychodzenia, wyjeżdżania, no to ja już trochę miałem 10 etap za sobą, w jakimś stopniu chociażby.
Krzysztof:Nie
Michał:wiem, czy odpowiedziałem to
Krzysztof:twoje pytanie. Tak, tak, tak. Ja usłyszałem przede wszystkim taką Pamiętam, Kamil, o twojej potrzebie pointy, zaraz, zaraz dobiegniemy, że z braku, ale nie z biedy, tylko z braku, z potrzeby, że gdyby to sprowadzić do takiego jednego zdania, które wydaje mi się dosyć mocno się rymuje nie tylko z moim życiem, ale też I z historiami, które tu słyszeliśmy wcześniej, gdzieś tam rymujące się nie tylko na poziomie osiągniętego sukcesu, bo każdy z tych naszych gości w swoim ogródku rzeczywiście doleciał, czyli jest w bardzo dalekim punkcie, a jeszcze dużo przed nimi, przed wami, to jednocześnie mam coś takiego, że słyszę, że 10 dyskomfort braku na początku mocno jest dopaminujący, mocno wspierający, mocno napędzający. Jeszcze trzeba bardzo mnie uśmiechają się, że rzeczywiście twoja inteligencja, przenikliwość taka, że kurczę studiuję na dietetyce, ale tutaj mamy automat taki, a bufet mamy taki, że to chyba nie o to chodzi, że jeżeli mam być, a ty tworzysz coś, co dzisiaj jest chyba najbardziej w cenie w takim środowisku, czyli markę osobistą. Jeżeli mam być marką osobistą, to muszę być autentyczny, bo inaczej to w ogóle nie dźwigniesz w dobie Internetu, w której żyjemy.
Kamil:Po pierwsze podoba mi się z jaką lekkością ty przeleciałeś przez 10 życiorys, pokazując trudizm mój, który normalnie jest po prostu niewidoczny I jest głęboko pod obrusem. Oczywiście ludzie, którzy patrzą na ciebie dzisiaj, to mówią: A 10 to miał łatwiej, udało mu się I w ogóle było z górki. A ty po prostu przeleciałeś przez wszystkie te elementy, które się pojawiają u specjalistów, specjalisty, którzy dobiegli do podobnego punktu. Za chwilkę spróbuję to rozłożyć, ale po prostu stwierdziłeś no tak ma być. W sensie taki mam karty, mam na rynku dwa przecinek siedem lat, co nie grają w pokera, to nie jest najlepsze rozdanie.
Kamil:Ale z tym też trzeba grać. Potem dostanę potem trzy przecinek osiem, będę próbował z tym coś dalej ugrać I po prostu w to szedłeś. Pierwsza kwestia to 10 motyw taki, który się powtarza przy tym stoliku, to motyw kanalizowania złości, niedostatku, braków, jakiegoś czegoś, co zasadniczo może przygniatać. A ty, jak I na przykład twoja poprzedniczka na tym fotelu dzisiaj, dochodziliście do wniosku, że nie, że jak brakuje, to po prostu trzeba byłoby Złamanie rąk nie sprawi, że 10 brak zniknie, tylko pomyślmy sobie, co mogę z tym zrobić.
Krzysztof:I jak wykorzystać energię tego braku do tworzenia nowej rzeczywistości? W jaki sposób to
Kamil:po prostu utorować I co z tym zrobić dalej? Jest pewna wątła teoria na temat PTSD, mówiąca o tym, że ludzie się genetycznie dzielą na takich, których nadmiar presji tłamsi, takich, którzy mniej więcej reagują na to w miarę neutralnie I na tych, którzy mają silną potrzebę odbicia się, bo inaczej nic sobie nie poradzą. Nie nazwałbym tego poważnymi badaniami, ale jest taka teoria I są w tym kierunku jakieś tam wyznaczniki, jakieś wnioski, więc znowu hejterzy powiedzą, że no tak, tak, ale 10 temat tak genetycznie I za każdym razem zareaguję w 10 sposób, a co ja biedny mam zrobić? Ja nie lubię w ogóle tego typu usprawiedliwiania, bo Bo ono zabiera Tak,
Michał:jak z otyłością zapisaną w genach.
Kamil:Tak, bo ono zabiera sprawczość. W sensie ono uczy społeczeństwo bezradności.
Michał:Gdybyśmy mieli otworzyć taką listę moich supermocy, bo oprócz miliona wad, które też mam, to mam też uważam taką listę supermocy, która jest totalnie listą zwyczajnych rzeczy, takie ja je postrzegam chociażby, ale właśnie jedną z nich jest ta sprawczość. W sensie ja zawsze gram tymi kartami, które mam. Jakby nie szukam usprawiedliwienia na zewnątrz, wchodzą nowe regulacje prawne, zaczyna się jakaś zmiana w biznesie, że tak powiem niezależna ode mnie. Ja po prostu skupiam się na tym, co ja mogę zrobić w tej chwili. Staram się, żeby 10 taki element rozłożonych rąk I takiego myślenia, to co teraz był możliwie jak najkrótszy, no bo nieraz oczywiście on musi być.
Michał:Żeby chociaż zabrać myśli, żeby zabrać te myśli, no bo najpierw zawsze jest jakaś taka reakcja emocjonalna, zanim będzie taka już analityczna I umysłowa. Ale uważam, że to właśnie nie szukanie winy na zewnątrz, tylko szukanie odpowiedzi na to, co ja mogę teraz zrobić w tej chwili, jest jedną z takich rzeczy, która na pewno gdzieś w tej mojej historii dalej będzie wybrzmiewała.
Kamil:Tak I to jest w ogóle przepiękne, że zamiast płakać nad rozlanym mlekiem, że tak się poetycko wyrażę, to myślisz sobie, jak to przełożyć na konkretne działania. I to jest jedna z rzeczy, która tu się pojawia I ona będzie cały czas. I zresztą pracujemy od niedawna nad twoją prezentacją. Przyjęliśmy ambitny cel. Chyba nie chciałbym go mówić na głos z różnych przyczyn, ale będziesz startował w konferencji, która moim zdaniem jest najtrudniejszą sceną konferencyjną w Polsce lub jedną z najtrudniejszych, czyli I love marketing, gdzie dla ludzi, którzy nie kojarzą tego akurat widowiska, Prelegenci na żywo są oceniani przez publiczność w zależności od tego, które miejsca zajmą, taką też dostają gratyfikację finansową.
Kamil:Obydwaj wiemy, że w twoim przypadku gratyfikacja finansowa nie ma tu żadnego znaczenia, ale idziemy tam po rywalizację. Bydwie zresztą lubimy 10 motor napędowy, więc widzę w trakcie tego procesu przygotowania do prezentacji, jak procesowo podchodzisz do problemów. Tu jest brak, to go nie roztrząsamy, nie bronimy, nie zastanawiamy się skąd tylko wyznaczamy ścieżkę, która pozwala nam z tego punktu wyjść. I to jest to jest na swój sposób wspaniałe. Ale jak teraz w ogóle zrobiłeś takie, taki wrap z tego wszystkiego całej twojej kariery, znowu ładne polskie słowo dzisiaj się mnie trzymają, to to wybrzmiewa jeszcze jedna rzecz, że ty dokonywałeś bisocjacji, czyli przeszczepiałeś rozwiązania z jednej dziedziny do drugiej lub też po prostu mieszałeś dziedziny z dietetyki do fitnessu jako jeden z pierwszych.
Kamil:Tutaj Acopa pokazałeś też, przywołałeś jako przykład. Ale to, co tutaj robiłeś I chciałbym poszukać konkretnych sytuacji, w których tak było, to szukałeś rozwiązań, których na rynku nie było, a Tobie wydawały się oczywiste, że muszą powstać. A jako że ich nie było, to piękne było to, że tyś ich nie szukał w branży, tylko szukałeś obok.
Krzysztof:I na tym poziomie była to kreatywność, kreacja rzeczywistości I siebie.
Kamil:Jakie to były rzeczy, których szukałeś, które nie były oczywiste dla branży w danym momencie? Jakie wyszukiwałeś? Podaj nam konkretne sytuacje, co tu się działo?
Michał:Mam dwie takie na pewno. Jedna jest w dzisiejszych czasach tak oczywista, że już bardziej może nie być, ale wprowadzenie płatności internetowych na stronę internetową to w tym dwa tysiąc e szesnaście roku to była całkowita rewolucja, bo żadna z marek osobistych większych ode mnie robiących to samo co ja rozwiązujących 10 sam problem zupełnie tego nie miała, tylko każdy pracował w 10 sposób, że ok, to ja ci wyślę numer konta, ty mi zrób przelew, wyślij potwierdzenie, to ja zacznę coś tam robić. To było niesamowite ułatwienie w ogóle dla całej mojej działalności I pracy. A drugą rzeczą uważam potem było rozpoczęcie studiów doktoranckich, bo jak miałem takie poczucie na początku, że właśnie połączenie bycia magistrem dietetyki I bycia trenerem personalnym będzie dość unikalnym połączeniem, no to większość osób z czasem mnie doścignęła, jakby robili już to samo, Więc ja stwierdziłem, że zrobię doktorat I też oczywiście z takich pobudek samej chęci rozwoju I też badania pewnych rzeczy, ale również wiedziałem, jak 10 tytuł wspomoże rozwój mojej marki osobistej I znowu względem wielu innych osób, które robią to samo. I oczywiście, że to nie jest tylko tak, że ty nagle robisz doktorat I 10 sam tytuł, 10 stopień raczej robi tą robotę, tylko trzeba to też, jak to źle zabrzmi teraz ładnie wykorzystać w tworzeniu jakby całej opowieści o swojej marce osobistej, bo to nie jest tak, że ja pięć lat robiłem te wszystkie badania, pisałem te wszystkie prace naukowe I nagle po pięciu latach powiedziałem: O hej, cześć, teraz mam stopień doktora, obroniłem się fajnie, dalej układam diety, tylko stworzyłem z tego całą pięcioletnią historię w moich mediach społecznościowych, gdzie relacjonowałem każdy etap prowadzenia zajęć, zaliczania też różnych egzaminów, pisania każdej pracy naukowej, aż finalnie potem do już skończenia swoich badań I prezentacji w naprawdę w renomowanych czasopismach naukowych wyników swoich badań.
Michał:I uważam, że to wszystko musiało tak zagrać, żeby 10 efekt na końcu był taki, jaki jest.
Kamil:Dobra, to w takim razie pójdę w tę alejkę. Jak odkrywałeś, co działa, co nie działa w mediach społecznościowych? Wiemy dziś, że ty wiesz, co działa I pewnie lepiej niż my tu z Krzysztofem razem wzięci, a może nawet jeszcze chłopaki, którzy stoją za kamerami, też by dorzucili na 10 nasz stół pokerowej wiedzy swoje żetony I dalej byśmy nie byli w stanie grać z tobą jak równy z równym. To pytanie brzmi jak Ty dochodziłeś do rozwiązań, które dzisiaj rozumiesz?
Michał:Myślę, że znowu tutaj będzie taka druga odpowiedź w sensie w kontekście moich supermocy I ona nie będzie wcale żadną jakąś nie poznaną supermocą, ale byłem przede wszystkim z tym konsekwentny I systematyczny. W sensie publikowałem przez pierwsze cztery-pięć lat obecności w social mediach praktycznie codziennie. Dalej to robię, tylko teraz robię trzy razy dziennie, więc wyobraźmy sobie przez dziesięć lat robię coś najpierw codziennie, a potem kilka razy dziennie. To po prostu dodaję tej wiedzy z czystych obserwacji, że widzisz potem jaki sposób pisania, jaki sposób robienia zdjęć, jaki sposób opowiadania tej historii działa lepiej. I gdzieś myślę, ta moja intuicja w tym kierunku, co robię, powodowała też to, że często dobrze trafiałem za pierwszym razem.
Michał:Czułem, że ta opowieść I historia związana z doktoratem będzie mocna. I ona już po pierwszych publikacjach, ja już wiedziałem, że ona oddaje I jest mocna I to było proste, żeby ją po prostu kontynuować. W sensie nie musiałem już nad tym dużo mędrkować czy główkować.
Krzysztof:A nie masz poczucia, a tak teraz tego słucham, idąc za ilością tego wszystkiego, co robisz I jednocześnie gdzieś akcentując to, że jesteś młodszy, co widzę jako zaletę w tym wypadku, że to jest właściwie już takie uzależniające ściganie się z rzeczywistością. Dwa słowa backgroundu tego pytania. Oczywiście każdy z nas jest inny, każdy z nas ma inną historię. Ja uprawiam zupełnie inny zawód, który z definicji oparty jest na, po pierwsze, twoim talencie aktorskim, druga rzecz na showbiznesie I na tym jakimś rozpoznawalności, ale w tym naszym środowisku, nie wartościując, co jest bardzo ważne, masz aktorów, którzy nie mają do do tej pory Instagrama, a ciągle ich oglądasz w telewizji, a masz takich, którzy rzadko grają, ale z Instagrama są bardziej znani niż z tego, w czym żyją tobie w sobie, z tego, z czego żyją. Tobie udaje się łączyć, to znaczy masz businessproof w postaci siebie, siebie jako mężczyźnie świetnie zbudowanego, wysportowanego, który przebiega z żoną, czy partnerką 10 maraton ostatnio.
Krzysztof:Masz businessproof w postaci swoich wyników. Masz businessproof w postaci wiedzy I tytułów naukowych, które nie daje się za Instagram, ani za ilość lajków, tylko się daje za to, sam przechodziłem przez tę ścieżkę, więc wiem, że to jest wymagające, że to jest trudne I że po drugiej stronie siedzi grupa I to mówię z czułością, smutnych ludzi, która tak patrzy podejrzliwie
Kamil:Czy was jest dwóch? Takie mamy pytanie w głowie.
Krzysztof:Patrzy podejrzliwie I weryfikuje rzeczywiście 10 stan wiedzy. To nie jest tak, że hej, robię doktorat, a pewno
Michał:muszę grać. W cudzych literackich najtrudniejsze jest trochę to, że tam już w ogóle nikt na tobą nie stoi. Ja miałem takiego promotora, który mówił wprost: Jak Cię nie chce, to nie rób. To jakby nikt Cię tutaj nie trzyma. Tam już nie masz żadnej motywacji zewnętrznej, która Cię zmusza do robienia tego, już nie masz rodziców, którzy stoją nad Tobą, skończy chociaż 10 intencja itd.
Michał:Tylko musisz chcieć to zrobić.
Krzysztof:Idąc dalej w moje pytanie I teraz słyszę Michała, który mówił, że przez pierwsze cztery lata systematycznie raz dziennie, a teraz trzy razy dziennie nie masz poczucia, że to może być wykańczające na długą metę, na dłuższą metę. Ja wiem, że to jest twoja pasja, ja wiem, że to jest twój zawód, ale myślę sobie o tym, że musisz mieć gdzieś wprogramowane, kurde, muszę teraz szybko pościg wrzucić, muszę to, to, to, bo mi algorytm spadnie. Nie masz poczucia, że można się stać zakładnikiem budowania marki osobistej w oparciu o social media?
Michał:Bardzo można. W sensie jestem przekonany I jestem przekonany, że jak się tego dobrze nie poukłada, a uważam, że na dzień dzisiejszy ja po prostu mam to dobrze poukładane I wiele rzeczy w tej mojej marce osobistej nie robię ja, robię te kluczowe rzeczy, ale nie wyobrażam sobie dzisiaj, żebym miał pamiętać o tym, żeby wrzucić jaki post. To robię po prostu już mój zespół, który jest za to odpowiedzialny. Nie ja też tworzę, bo po prostu I nie mam na to czasu nie byłbym w stanie jakby ogarnąć tych wszystkich rzeczy, które mam na co dzień, gdybym odpowiednio nie delegował wszystkich zadań I po stronie w ogóle swojej marki osobistej, no I też jakby nie pamiętajmy o tym. Ja jeszcze jestem CEO swojej firmy, gdzie jest sto sześćdziesiąt osób I tam też mam sporo zadań do zrobienia w ciągu dnia.
Michał:Więc w pewnym momencie, w sumie nie w pewnym momencie, myślę, że dopiszmy tą trzecią rzecz, która bardzo mi się przysłużyła przez całą moją karierę, to jest po prostu delegowanie zadań. I ja w momencie, gdy otwierałem swoją jednoosobową działalność gospodarczą w dwa tysiąc e szesnaście roku, ja ją założyłem dopiero w momencie, gdy ona była dochodowa, czyli najpierw wystawiałem, pamiętam jakieś rachunki czy faktury za pomocą jakichś takich portali, które to umożliwiały jeszcze bez otwierania swojej działalności. Więc ja, gdy założyłem swoją firmę, to prawdopodobnie już gdzieś zarabiałem jakieś pięć-osiem tysięcy złotych miesięcznie I w niej niemalże od razu już były jakieś osoby. Ja nie miałem takiego momentu, w którym robiłem sto procent sam. Miałem dużo szczęścia, ale jak już powiedziałem, uważam, że na szczęście trzeba swoje zapracować, żeby je znaleźć.
Michał:Miałem klienta, który był prawnikiem, więc ja wykonywałem z nim treningi personalne, a on mi pomagał we wszystkich rzeczach związanych z jakimiś umowami, pośrednikiem płatności itd. W ogóle jak sobie przypomnę potem swój wieczór kawalerski w dwa tysiąc e dwadzieścia jeden roku, to tam chyba na trzynaście osób, które były, to jedenaście z nich to byli moi klienci, których ja kiedyś odchudziłem I jako pierwsze, który jest moim po prostu kolegą, ale reszta to byli moi klienci I bardzo wiele. Ja rzeczy, że tak powiem na początku swojego JDG robiłem trochę w zamian. Jakby przyszedł do mnie Paweł, który dzisiaj jest moim wspólnikiem, ja go odchudziłem o tam prawie dwadzieścia kg on wyglądał super, a on w zamian za to mi zrobił właśnie płatności internetowe na stronie I potem jakby w ogóle rozbudowywał dalej ze mną tą stronę internetową. Osobę, która zaprojektowała moją pierwszą stronę, taką profesjonalną internetową w dwa tysiąc e osiemnaście roku też odchodziłem o dwadzieścia cztery kg.
Michał:Osoby, która dzisiaj mi pomaga z moimi finansami również. Więc ja miałem bardzo krótko taki etap w życiu, gdzie rzeczywiście sto procent tej firmy robiłem samemu, tylko bardzo szybko się wspierałem różnymi osobami. Oczywiście to też nie jest taka piękna historia, że wszystko miałem w wymianie. Normalnie też bardzo szybko, normalnie miałem współpracowników, z którymi się rozliczałem, normalnymi stawkami itd. Ale to oddawanie rzeczy, na których ja się nie znam, bo ja się nie znam na naprawdę wielu rzeczach.
Michał:Nienawidzę czytać umów, nie ogarniam tematów z urzędem skarbowym, żartów o urzędzie skarbowym, kwestii związanych z ZUS-em. Wcale nie jestem świetny w takim miękkim zarządzaniu ludźmi itd. To są takie obszary, które ja bardzo szybko po prostu delegowałem, żeby skupić się na tym, w czym jestem dobry. Uważam, że bardzo byłem dobry w komunikacji zdrowego stylu życia, czyli w opowiadaniu tej historii o tym, jak Michał Wrzosek uważa, że ta dieta, to zdrowe odżywianie, dbanie o siebie powinno wyglądać. Tego na pewnym etapie nikt by nie zrobił za mnie, bo uważałem, że bardzo dobrze rozumiem tych ludzi, między innymi też przez to, że sam miałem 10 problem, ale również przez to, że bardzo szybko zacząłem pracować z dość dużą ilością pacjentów, znałem mi ci stare, rozumiałem motywację, rozumiałem ciężkie chwile, trudne chwile.
Michał:Ja pierwszych swoich stu klientów to do tej pory niemalże pamiętam imiona I jestem w stanie sobie w głowie wyobrazić ich zdjęcia, no bo każdy pacjent na początku wysłał zdjęcia, sami bieliżnie, więc spokojnie pierwsze co metamorfoz, które prowadziłem z pacjentami, a ja dalej w głowie mam te zdjęcia. Nieraz zespół się dzisiaj nie dziwi, jak staramy się odnaleźć jakąś historię z pacjenta z dwa tysiąc e siedemnaście, a ja pamiętam jego adres mailowy. Więc tak to wyglądało, ale mówię też dość szybko I łatwo. I wydaje mi się, że mądrze przychodziło mi to delegowanie rzeczy, których nie chciałem robić albo byłem w nich słaby.
Kamil:To jest super ważna rzecz, żeby z jednej strony być pewnym siebie, a z drugiej strony pokornym. To jest taka mieszanka, która jest niebywale rzadka I jak jej nie ma, w sensie albo bardzo często jest tak, że wiesz, ktoś jest czymś wymiataczem, nie wiem, z najlepszym człowiekiem na świecie w dietetyce albo w programowaniu stron internetowych, czegokolwiek, to ma takie wrażenie, że jest w stanie przeskalować 10 swój skill z jednego obszaru na drugi I kompletnie nie widzi, że to są jednak umiejętności niepowiązane. I w momencie, kiedy nie potrafisz sam przed sobą przyznać, że w sumie to ja jestem jednak słaby w tych kilku rzeczach, którymi się nie zajmuję, to 1 są hamulcowymi przez wiele, wiele lat I zamiast odpuszczać, zwłaszcza jest to istotne wśród ludzi, którzy są tak jak ty I ja nastawieni na grywalizację, zamiast odpuszczać I oddać, to oni za wszelką cenę chcą podciągnąć 10 swój skill. Tam gdzie robić tego nie powinni, bo znacznie, znacznie szybciej I prościej dobiec byłoby do celu inaczej.
Michał:Dlatego się on od wspólnika.
Kamil:O widzisz, I to jest kolejna piękna rzecz, że to wtedy to się da połączyć. Natomiast jedna rzecz, która mi się tu bardzo podoba, jest ich więcej, mógłbym tak ciosać te wnioski, to 10 handel wymienny. Jedna cecha wspólna ludzi, którzy tutaj znowu zasiadali, nie wszystkich, ale większości z nich, jest taka, że oni nie bali się zaryzykować swojego czasu, swoich usług, wierząc, że dostaną w drugą stronę również ciekawe rzeczy, których być może nie byliby w stanie kupić. Ale poświęceniem tym swoim zaangażowaniem wkładali do życia, drugiej osoby coś, co tamta mogłaby sobie spokojnie kupić, ale z uwagi na to, że to był handel wymienny, on się odbywał na, jakby to powiedzieć, korzystniejszym kursie wymiany.
Michał:To trochę jest coś, co ja uprawiałem już w gimnazjum I liceum, bo ja mam też taką fajną myślę, że kompetencje to jest takie łączenie kropek I zarządzaniem sytuacją tak, żeby doprowadzić do swojego celu. Nie w takim kontekście, że ja muszę to zrobić, ale żeby cel został osiągnięty. I ja nie byłem najlepszy w robieniu notatek na lekcjach I to jest związane z moim pismem, które nie jest najładniejsze, ale też z jakimiś ogólnie różnymi rzeczami, które na tych lekcjach robiłem lub nie I przez które nie byłem w stanie skrzętnie, że tak powiem notować. Więc zawsze umiałem jakby dogadać się z różnymi osobami z kim, od kogo będę mógł sobie skserować zeszyt, do której grupy dołączyć na jakimś konkretnym projekcie, tak żeby to było wygodne dla nas wszystkich. Ale ja nigdy nie pozostawiałem tego bez jakiegoś zobowiązania w drugą stronę.
Michał:W sensie bardzo pilnowałem tego, żeby nie być postrzeganym I nie tylko nie być postrzeganym, tylko żeby nie wykorzystywać jakby nikogo. I robiłem to oczywiście na swój różny sposób. Nieraz przynosiłem komuś do szkoły kanapkę, zapraszałem go gdzieś, bo prawdopodobnie nie byłem w stanie dać mu zeszytu z innego przedmiotu na przykład, ale starałem się chociażby zawsze pamiętać o miłym słowie, które też jest jakąś rzeczą, wartością, którą można komuś dać. I potem to takie łączenie kropek I trochę takim zarządzaniem, że tak powiem klasą kto, co, z kim, do kogo, jak najlepiej uderzyć też towarzyszyło potem przez wszystkie lata I to zawsze było I transparentne, bo to mi towarzyszyło również na studiach. I mam takie głęboko poczucie, że nikt nigdy nie miał mi tego za złe, bo ja to zawsze robiłem w taki Przyjazny sposób, z rekompensatą zawsze.
Kamil:Bo to jest, bo to jest pierwotna rola handlu. Masz coś, czego ja chcę.
Michał:Ja mam coś, co
Kamil:ty chcesz. Po prostu się wymieńmy. Nie wiem, czy teraz nie przekręcę, ale tak mi się wydaje, że jest taki festiwal chyba Burning Man. Tak chyba kojarzę. Jest coś takiego, prawda?
Michał:Ja nie kojarzę z nazwy.
Kamil:Poproszę tutaj telefon do przyjaciela, do naszych operatorów, żeby zweryfikować, że się tutaj głupotnie gadam, ale mam przeświadczenie graniczące z pewnością, że jest właśnie tak jak mówię. Wydaje mi się, że na tym festiwalu albo na którymś z tych festiwali jest taka reguła, że tam nie ma handlu pieniędzmi, tylko handel przysługami. Żebyś przez 10 tydzień był w stanie przetrwać, to musisz dać komuś coś, czego potrzebujesz, czego on potrzebuje I odwrotnie, żeby w ogóle być w stanie wyżyć. I tylko tutaj dobiegnę do jakiegoś zakrętu puenty, że podobno tam się ludzie po prostu zmieniają I transformują w tym czasie. Jak nie lubię festiwali, tak na 10 bym kiedyś chciał pojechać.
Kamil:Nie wiem, czy telefon do przyjaciela. Tak, I tak faktycznie następuje taki handel.
Krzysztof:To dla was I dla wszystkich do zweryfikowania potem w telefonie.
Michał:Chciałem tylko w tym temacie dwie rzeczy, które fajnie gdzieś tam potem to oddają dalej w przyszłości, no to gdy zaczynałem np. Prowadzić z Akopem szkolenia dietetyczne na pewnym etapie, to chyba dwa tysiąc e siedemnaście rok był. My też doskonale wiedzieliśmy, kto co wnosi, że tak powiem, do tej spółki, tak jakby Akopowi był potrzebny, była potrzebna osoba, która wtedy była dietetykiem, która podbuduje go też trochę merytorycznie. Ja miałem trochę większy zasób wiedzy, a on był bardziej rozpoznawalny na tym etapie I to było też mega dobre połączenie, dzięki czemu przez długi czas robiliśmy największe szkolenia w Polsce I każdy wiedział też, co wnosi, jaką wartość wnosi, że tak powiem, do tego przedsięwzięcia, które razem realizujemy. A taka jakby umiejętność myślenia o kimś w ogóle chyba została, znaczy jest ze mną przez całe życie, bo to nieraz moi przyjaciele.
Michał:Ja w przyjaźni robię pewne rzeczy, a niektórych nie robię. Ja w przyjaźni bardzo rzadko dzwonię do kogoś, do jakiegoś mojego przyjaciela, to zawsze oni do mnie dzwonią, a ja czasem jeszcze nie odbieraj I muszę do nich oddzwonić. I to jest rzecz, nad którą w ogóle popracować. Ale z kolei np. Ja mam coś takiego, że ja bardzo o nich myślę I np.
Michał:Jak widzę, że mój przyjaciel robi jakieś przedsięwzięcie, to ja sam do niego napiszę: a może ja bym ci z tym pomógł? Jakby w ogóle bez niczego, jakby ja nie myślę w ogóle o tym, że coś będę z tego miał. I zawsze staram się po prostu myśleć o innych osobach I wychodzić wręcz z inicjatywą nawet w jakichś rzeczach, nad którymi oni pracują. Bo też wierzę w to, że dobro I karma wraca, że tak powiem. Jeśli jestem w stanie w czymś pomóc, to staram się proaktywnie z tym wychodzić, a nie tylko biernie czekać na ewentualną prośbę.
Kamil:Ponieważ idealnie wpasowujesz się w model, o którym tutaj mówiliśmy na starcie, to jest jeden z elementów, który polecam, po który polecam sięgać właściwie każdemu, kto przechodzi od takiego poziomu specjalisty do eksperta. To mniej więcej na tym etapie powinno się zaczynać, a potem powinno kontynuować się tę praktykę przez całe życie. Otóż chodzi o tzw. Merytoryczny tandem. Czy w ogóle ja na to mówię merytoryczny tandem, aczkolwiek on nie zawsze musi być merytoryczny, ale generalnie jakiś tandem, który działa na tej samej zasadzie, którą mieliście z Acopem, czyli on ma więcej rozpoznawalności, dzisiaj większą rozpoznawalność, ty masz większą wiedzę, więc Razem jesteście w stanie tutaj ukłuć znacznie więcej, jeżeli będziecie grali.
Kamil:Trochę zdejmując szyder. Podobnie zresztą chyba jak my tutaj dzisiaj z Krzyśkiem. Zrobimy 10 podcast dlatego, że co jest ważne, jak powiedzieliśmy sobie takie zdanie, kiedy go zaczynaliśmy, powiedzieliśmy takie zdanie, że jesteśmy w takim momencie w życiu, gdzie my chcemy to zrobić, a nie musimy tego robić, ale wnosimy różne, znowu angielskie, polskie ładne słowo assety, różne, różne wartości do tej relacji, które się poniekąd pewnie zazębiają, ale z uwagi na to, że te zbiory są jednak nieidealnie pokrywające się, to później następuje synergia. I takich myślę, że tandemów byśmy znaleźli więcej. I mam po prostu flashbacki też ze swojej jakiejś tam kariery, kiedy pierwszy robiłem taki tandem merytoryczny na większą skalę, czyli wystąpienie z Piotrem Buskim, który wygraliśmy pierwsze na I Love Marketing.
Kamil:Nie cholery bym tego sam nie wygrał, bo brakowało mi wiedzy. Potem z Piotrkiem Zielonką, który jest najlepszym polskim ekonomistą behawioralnym, to czego on nie miał? Generalnie chłopak nakrywał mnie czapką we wszystkich dziedzinach życia, jakie sobie można wyobrazić. I pewnie dalej tak jest, z wyjątkiem dwóch storytellingu I komedii. I to akurat były te dwie, których potrzebował.
Kamil:Cała reszta Dobrze by było, żebyśmy nie stawali w szranki, jeżeli miałbym wyjść z tego żywy. Tak się akurat złożyło, że on generalnie dobry z komedii. Natomiast szczęśliwie się złożyło, że szybciej od niego pierwsze cztery zdania zwipostowałem, co jedyne, co wystarczyło, żeby nawiązać te przyjaźnie. Więc czasem po prostu trzeba sobie wybrać odpowiedniego partnera do tego tandemu, żeby szybciej pedałować. Dobra, a
Krzysztof:co z taką rywalizacją wewnątrz tandemu? No bo siłą rzeczy nie spotyka się dwóch przeciętniaków, tylko dwóch jeszcze, jak słyszę w twoim przypadku mężczyzn, którzy czy w ogóle wspólników, nie kładą z tego gender, którzy chcą być najlepsi, chcą pójść najdalej, chcą zwyciężać. 10 pierwiastek rywalizacji jest przecież bardzo mocno motywujący, ale też I potrafi narobić złej krwi między wspólnikami. Jak sobie z tym radzisz? Jaki jest sukces na to, żeby budować dalej, zasilać się innymi osobami, zasilać je z powrotem swoją, jak mówisz, bardzo fajnie, że to powiedziałeś, choćby słowem dziękuję, wdzięcznością, docenieniem, szacunkiem tego, co zrobiły, zwrotem z inwestycji w postaci to tymi to, to ja ci to.
Krzysztof:Ale co jeszcze jest ważne z twojej perspektywy, żeby budować dobry spółki, dobry biznes?
Michał:Z moim obecnym wspólnikiem Pawłem, ale ta analogia potem tak naprawdę będzie oddawała dobrze jakby to, co robiłem też z Akopem, mieliśmy swoje pierwsze podejście do spółki, które skończyło się bardzo szybko, bo po jakichś trzy-cztery tygodniach. To co tam się pożarliśmy po prostu jakby narastał konflikt I powiedzieliśmy sobie: Dobra odpuśćmy sobie to lepiej w imię jakiejś tam naszej relacji. I to co nam wtedy nie zadziałało I czego brakowało to jest po prostu podział odpowiedzialności, podział kompetencji. Wszyscy robili to samo, a nikt nie robił tego, czego nikt nie robił, że tak powiem. Czyli były rzeczy, które oboje się skupialiśmy, a z kolei były zaniedbywane takie, które też powinniśmy byli robić.
Michał:I myślę, że to, co nam zagrało super z Akopem I to, co dzisiaj mi super gra z Pawłem, to jest jasny podział kto odpowiada za co. Jak ja współpracowałem z Akopem, to mieliśmy jasny podział, że ja odpowiadam w ogóle za zrobienie strony internetowej, tego, żeby tam wszystko działało, takie rzeczy techniczne. Ja musiałem znaleźć lokal, w którym poprowadzimy to szkolenie, bo to były rzeczy, na które AKO nie chciał robić lub zamknijmy to na tym poziomie, że nie chciał robić. A z kolei on wnosił do tej spółki rzeczy, których ja nie robiłem, czyli właśnie to, jak będziemy to komunikować w social mediach. Wnosił też na sali więcej luzu, więcej takiej humoru, takich rzeczy, których ja raczej nie mam w sobie, w szczególności w kontekście wystąpień publicznych.
Michał:I gdy sobie to na samym początku jasno podzieliliśmy, kto się zobowiązuje do zrobienia, czego, za co odpowiada I sobie ufamy jakby w tym podziale naszych kompetencji, to tak samo, gdy miałem drugie podejście do tworzenia dzisiejszego mojej marki, czyli Centrum Respo z Pawłem, czyli gdy po roku wróciliśmy do tego, że zostaliśmy wspólnikami, jesteśmy teraz od ponad trzy lat, uważam, że sukcesem, to również było to podzielenie się tym I wspólne granie do jednej bramki, tylko właśnie innymi zasobami w innych obszarach. Powiedzmy, nie wiem, on jest linią obrony, ja pomocy I dopiero gdy mamy obronę I pomoc, to jesteśmy w stanie strzelać bramki. Coś, coś w tym stylu? Takiej metafory bym użył?
Krzysztof:Jasne, super, super, super.
Kamil:Nadal tak powiem. Dwie kwestie. Po pierwsze, a propos tego luzu nie masz w wystąpieniach I tego humoru, to po pierwsze tak do końca nie jest, bo uważam, że masz jej to coraz więcej, a po drugie nawet jeżeli nie masz, to zmienimy to. Druga rzecz ważna to nie wiem, czy też tak do tego podchodzisz. Natomiast ta rywalizacja, która ewentualnie by była, ona nie musi być zła.
Kamil:Moje przynajmniej zawsze podejście do rywalizacji było dość niepopularne. Czyli mi nie chodziło o to, żeby po prostu wygrać. Mi chodziło o to, że jeżeli już wygrywać, to z mocnym przeciwnikiem. W sensie jaki jest fun zgrywania w zawodach, w których ludzie nie potrafią pływać? To w ogóle nie ma.
Kamil:To jest bezwartościowe. To jest takie zwycięstwo, które sobie myślisz no fajnie, że jest 10 medal równie dobrze można byłoby przetopić I zrobić z tego nakrętkę do słoika. Tak więc to nie ma. To w ogóle nie o to chodzi. To jest takie podejście, które pozwolę sobie na dłuższą tutaj jeszcze dłuższą linię narracyjną.
Kamil:We mnie chyba wyrobiła pewna manga. Część osób może z tym rezonować, część nie, ale I tak to opowiem. We mnie to wyrobił Dragon Ball. W sensie to była jakby manga, która zakazywała szukania łatwych zwycięstw. Cała ta fabuła to była tak naprawdę powieść o wytrwałości.
Kamil:Jakby ktoś nie oglądał tego, to tego nie rozumie, ale trudno jest zrozumieć. Natomiast to jest wręcz religia ludzi, którzy się w to wciągnęli do tego stopnia, że kiedy Akurator Jama w zeszłym roku albo w tym roku, nie pamiętam, zmarł, czyli twórca tej mangi, no w różnych miastach na świecie organizowało się przemarsze ludzi przebranych za główne postacie, dlatego że to tak naprawdę była historia o wytrwałości, ale o takim też zwyciężaniu, które miało jakąś wartość. Czyli nie o zwyciężaniu, które miało być najprostsze, tylko ci główni bohaterowie, czyli ci Sajanie odmawiali walki ze słabszym przeciwnikiem. Wręcz czasem było tak, że cieszyli się, że 10 przeciwnik rośnie, bo jeżeli mogliby przegrać, to przynajmniej przegraliby w pięknej walce. I to jest trochę coś, co widzę u ciebie, że ta rywalizacja nie musi być zła.
Kamil:A to, że ludzie, z którymi rywalizujesz rosną, czy stają się mocniejsi, to fantastycznie, bo tym lepiej będzie smakowało zwycięstwo. A jeżeli nie będzie tego zwycięstwa, to przynajmniej po drodze będziesz miał swoją nową życiówkę.
Michał:To też O, I to ostatnie zdanie właśnie, bo chciałem na początku powiedzieć, że u mnie ta rywalizacja jeszcze trochę inaczej wygląda, bo ja lubię rywalizować sam ze sobą. Może dlatego też właśnie tak polubiłem teraz to bieganie, no bo tutaj nie ścigam się jednak z innymi, w sensie nigdy nie dojdę do takiego momentu biegania, w którym będę się ścigał na wyścigach o to, żeby go wygrać, ale ścigam się ze swoim poprzednim czasem I ścigam się ze wszystkimi, nie wiem, swoimi słabościami, leniem, innymi jakby rzeczami, które zaprzątają mi głowę w czasie każdego kilometra, gdy jestem na treningu. I ja mam wręcz tak, że uwielbiam sobie wyznaczać po prostu ambitne cele. Takie zwykłe to mnie w ogóle nie jarają. To dla mnie zwykłe to jest takie zadanie.
Michał:Po prostu trzeba to dzisiaj zrobić I tyle. To nie jest dla mnie jakby żaden cel. I nie byłbym w tym miejscu, w którym jestem, gdyby nie jarała mnie sama droga do osiągania tego celu. Ja po prostu lubię sam proces pojechania tych rzeczy do przodu, a nie tylko gdzieś tam to zwycięstwo na końcu. Ja wręcz do tego zwycięstwa na końcu to rzadko wręcz dochodzę, bo najczęściej jak już jestem na dziewięćdziesiąt pięć procent realizacji czegoś, to tak naprawdę już przeskakuje na jakiś inny nowy cel, bo zawsze lubię jak coś się dzieje, kręci, są jakby jakieś kolejne rzeczy do osiągnięcia.
Michał:To tak jak dzisiaj miałem cola ze swoim zespołem w drodze do Was I powiedzmy wiemy jaki mamy konkretny plan do trzydzieści jeden stycznia, a ja staram się na spotkaniach już mówić więcej o tym, co będzie jakby po tym trzydzieści jeden stycznia, gdzie zespół jest, że tak powiem umoczony jakby w to, co się dzieje tu I teraz, no bo ktoś oczywiście musi być, a ja raczej planuję już jaki będzie drugi sezon mojego podcastu, gdy jeszcze nie zacząłem nagrywać pierwszego. I lubię jakby wybiegać z tym do przodu, mieć takie po prostu ambitne plany na przyszłość I zawsze mieć cel, to nawet tak jak lubię, gdy wracam z wakacji, mieć zarezerwowane kolejne.
Krzysztof:Podoba mi się
Kamil:też, że to powiedziałeś, dlatego że to podejście dzisiaj jest ekstremalnie niepopularne, bo ono wiesz, jest dalekie od work-life balance I w ogóle umiarkowania itd. Ja mam identyczne podejście jak ty I mam taką trochę refleksję, że ok, nigdy nie jesteś do końca syty, bo ciągle ci czegoś tam brakuje, trzymając się języka dietetycznego. Ale z drugiej strony to 10 głód napędza. W sensie właśnie dlatego, że jesteś w stanie sobie znaleźć kolejny posiłek, na który masz ochotę, kolejne zwycięstwo I kolejny cel, do którego się zbliżasz, ale go nie osiągasz. OK, on ci nie daje takiej pełni szczęścia w momencie, że tam jesteś, ale dzięki temu, że on jest, to on wywołuje akcję.
Kamil:I z drugiej strony może moglibyśmy I pewnie tak byłoby wygodniej I łatwiej, pewnie da się tego nauczyć. Mieliśmy tę rozmowę nawet z chłopakami, którzy rozstawiali dzisiaj u nas całe to nagranie, bez których nie nagralibyśmy tu pewnie ani pół klatki, że rywalizujemy we wszystkim, co robimy I staramy się osiągnąć coraz większe, coraz lepsze efekty. No ja, wiesz, ostatnio dość karkołomine, ale zacząłem biegać. Ja powiedziałem, że ja nie umiem biec bez presji na wynik, bo po cholerę biec bez presji na wynik. I oni mówią, że no tak, da się
Michał:to Tylko tu podkreślmy, że serio, są różne osoby. Nie są takie osoby, którym w ogóle to
Kamil:Ale ja absolutnie nie mówię, że to jest Ja tego nie wartościuję lepsze, gorsze I tak dalej. Ja po prostu mówię, że nas się w tym momencie bardzo mocno, że tak powiem, społeczeństwo czepia, że robimy sztuczną presję itd. To jest presja dla nas, w sensie chcecie to róbcie, nie to nie. Ale ważne jest to, że właśnie dlatego, że sobie tę presję narzucamy, to to daje nam energię do działania, bo bez tego, bez tej Tutaj tu mieliśmy taką dyskusję, że jeden z chłopaków, nie wiem, kto to powiedział z was. Błażej, tak, Błażej powiedział, tak, że on jakby już biega dzisiaj dla po prostu, dla fanów, dla biegania, dla uprawiania sportu I tak dalej.
Kamil:I ja mówię, że nie, że ja mu po prostu nie umiem, że ja muszę dla wyniku, że bez wyniku to bym po prostu nie chciał mi się wstawać. On mówi, że nie, można się tego nauczyć, że w ogóle też tak kiedyś miałem, a ja nauczyć, że w ogóle też tak kiedyś miałem, a ja mówię, że słuchaj, ja się nie chcę tego nauczyć. Jeżeli mi powiedz mi, jak się mam tego nauczyć I Albo najlepiej nie mów mi, że powiedz mi jak I będę postępował odwrotnie, bo po prostu nie chcę się tego nauczyć, pomimo tego, że być może pod kątem jakiegoś tam zdrowia psychicznego itd. Absolutnie tego nie deprecjonuję, to może być istotna kompetencja, to ona się dużo, dużo mniej na koniec dnia lubi z osiągnięciami. Bo właśnie 10 głód mniejszy lub większy I 10 cholernie ambitny cel, byśmy powiedzieli be hack, czyli be care outhattions goal.
Kamil:Po prostu popieprzenia ambitne, że jak ktoś to słyszy, to myśli, no on jest trochę jebnięty. Nie do końca jest normalny, ale to sprawia, że ok, to teraz mi się chce wstać. W sensie ja mam problem ze zrobieniem progresu o dwa procent, dziesięć procent, piętnaście procent. Nie chce mi się wstawać z łóżka. Po co?
Kamil:Ale myślę sobie ok, z tego jesteśmy w stanie zrobić dwieście procent. Ja gramy wtedy.
Michał:Przez długi czas tak miałem jak mówisz, ale chyba to z wiekiem przychodzi pewnie z jakimś doświadczeniem. W niektórych aspektach życia u mnie to się zaczyna zmieniać I tak jak dalej dziewięćdziesiąt procent treningów z biegania to jest tak, że idę właśnie po 10 progres, wiem po co idę I jest napisane trzeba to zrobić, bo to mi na koniec dnia da efekt. To staram się jakby szukać jednak też w życiu takich okazji na bycie tu I teraz, przeżywanie tego tu I teraz. I np. Dawno się tak dobrze nie bawiłem jak wczoraj, gdy poszedłem biegać I zupełnie nie pod wynik, nie pod zawody, gdy po prostu z synem wracaliśmy z treningu piłki, on sobie jechał dwanaście kilometrów na rowerze, a ja od niego obok niego biegłem I oczywiście mieliśmy milion przystanków I trzeba było wejść na stację benzynową po banana.
Michał:I to był super fun. I po prostu takie elementy w moim życiu akurat się pojawiają I 1 nie umiem jeszcze tego nazwać, bo to jest coś nowego. Jakbyś nie mówię, zadał mi to pytanie trzy lata temu, to mi się podpisał pewnie sto procent pod tym, co powiedziałeś ty, ale dzisiaj 1 dodają jakiegoś takiego kolorytu. Ja tylko dołożę, że absolutnie się z
Kamil:tym zgadzam, że nie mówię, że w każdej dziedzinie należy rywalizować we wszystkim I nawet jakby z własną córką zastanowić się, kto szybciej zbiegnie ze schodów na piętro, a potem mówi: a przegrałaś. Nie to miałem na myśli. W sensie chodzi mi o to, że warto pielęgnować w sobie 10 gen rywalizacji, zwłaszcza w czymś, co jest częścią twojej tożsamości. Bo dzięki temu ta tożsamość staje się ciekawsza. Ona się po prostu automatycznie rozwija, bo ona może nie tyle powiedzmy, jest żądna krwi, co jest po prostu żądna kolejnego trofeum.
Kamil:I nie ma w tym niczego złego, że tak jest. Powiedziałbym więcej. Próba wyjaśnienia społeczeństwu, że należy się tego oduczać, moim zdaniem jest chybiona.
Michał:Ja się też z tym zgadzam I tak samo ja tak samo nie robię w ogóle pojęcia work-life balance, bo to jest dla mnie też takie z góry dzielenie życia na tu jest życie, a tu jest praca w moim przypadku. I oczywiście jestem w stanie sobie wyobrazić, że ktoś może mieć zupełnie inaczej ale dla mnie po prostu praca jest elementem mojego życia, którego ja wcale nie chcę kończyć o jakiejś konkretnej godzinie I oczywiście, że przez bardzo długie lata Totalnie. Powiedziałbym przez, nie wiem, chyba osiem lat Nie, przesadziłem. Sześć lat. Ja pracowałem bardzo dużo.
Michał:Pewnie większość osób by im powiedziała, że za dużo.
Krzysztof:Ile to jest? Bardzo dużo godzin dziennie?
Michał:No nie wiem, tak w tygodniu pewnie dziesięć, dwanaście I w weekend raczej też po kilka. Tak bym to ujął. I ja sobie zdaję sprawę, że to było kosztem czegoś. W życiu zazwyczaj jest coś kosztem czegoś. Nie możesz mieć wszystkiego.
Michał:Musisz sobie wybrać na czym tu I teraz Ci zależy I ważne jest to, żeby wybierać świadomie uważam I zgodnie z jakimiś tam swoimi preferencjami, bo nawet jak gdzieś wyjeżdżałem, bo przez to, że ta moja działalność gospodarcza od 2016-dwa tysiąc e dwadzieścia jeden roku była głównie online, to ja I tak z żoną bardzo dużo podróżowaliśmy, ale na każdym wyjeździe ja też pracowałem. To nie było tak, że ja pierwszy taki urlop całkowity miałem rok temu, czyli dwa tysiąc e dwadzieścia trzy roku, gdzie odskoczyłem, że tak powiem z listy swoich celów wyjazd na Marydiwy I domek na wodzie I jakby posiadanie takiego pełnego urlopu. Co prawda mój pełny urlop skończył się po czterech dniach, ale nie dlatego, że ja musiałem wrócić do pracy. Ja po prostu chciałem, bo mam takie stwierdzenie, które dość często pojawia się u mnie na urlopie po trzech, czterech dniach, że ja już potrzebuję się zmęczyć psychicznie, że już potrzebuję o czymś pomyśleć, chcę o czymś pomyśleć, jakby już mnie kusi, żeby I wrócić do biegania, jak nie biegam I wrócić do jakiegoś myślenia o dalszej strategii biznesowej, czy co jako Michał Wrzosek mogę robić w kolejnych latach. Ale przez długie lata to było coś kosztem czegoś, bo każdy wyjazd, żeby jak wyjeżdżaliśmy ze znajomymi, to ja wstawałem pięć, sześć rano, żeby zrobić swoją pracę, tak żeby potem od dziesięć do osiemnaście móc spędzić z nimi czas, pojechać na jakąś wycieczkę, coś zobaczyć, a potem jeszcze pewnie na jakieś ostatnie maile I ostatnim pacjentom odpowiadałem na czacie czy na mailu wieczorem.
Michał:I oczywiście, że w tym czasie mniej czasu spędzałem ze znajomymi, mniej czasu spędzałem z rodziną, nie imprezowałem w ogóle, bo to już w ogóle też nie było w mojej głowie. Czyli pewne rzeczy świadomie odrzuciłem, zminimalizowałem w swoim życiu. Słowo klucz to jest to świadomie, bo ja nie mam dzisiaj poczucia, że ja coś straciłem. Ja jestem bardzo zadowolony z tych wyborów, które poczyniłem, dlatego że po pierwsze jestem niesamowicie dumny z czego doszedłem, do czego doszedłem w tym czasie. Nie żałuję wcale, że nie zatruwałem swojego organizmu alkoholem, który w każdej dawce jest pronowotworowy I nie ma czegoś takiego jak bezpieczna dawka alkoholu, a nawet jeżeli dla bardzo niektórych osób ona istnieje to jest tak mała,
Kamil:że w ogóle nie warto temu poświęcać uwagi.
Michał:Mnie po prostu bardzo jara ta cała biznesowa gra, ta cała gra związana z budowaniem marki osobistej I przede wszystkim ta cała gra z uczeniem Polaków zdrowych nawyków żywieniowych, bo serio, jak sobie powiedziałem, już nie pamiętam ile to lat temu było pięć, sześć, że chcę udowodnić każdej Polsce I każdemu Polakowi, że ta zdrowa dieta jest smaczna, tania, że da się tak na zawsze jeść zdrowo. To są słowa, które pozostają u mnie niezmienne od wielu lat I cały czas się pod nimi podpisuję. I jest to uważam, że mi jest łatwo to realizować. Dlaczego? Bo ilość pozytywnego pozytywnego feedbacku, który ja dostaję w swoją stronę jest tak duża, że to nie da się odpuścić.
Michał:W sensie to jest tak, że dzisiaj jak w Warszawie przejdę się dziesięć minut spacerem gdziekolwiek to nie będzie takiego dnia, gdzie nie podejdzie do mnie ktoś na ulicy I nie powie Michał dziękuję z centrum Respo schudłem, czuję się lepiej. Michał dziękuję dzięki Twoim filmikom nauczyłam się robić surowsze zakupy. Moje dziecko nie pije już napojów gazowanych itd. I ta ilość dobrych słów, z którymi się spotykam, w szczególności w kontakcie face to face, bo internet to jest zupełnie inny świat, jest tak duża, że nie jestem w stanie nawet tego porzucić, bo nie dość, że chcę, sprawia mi to frajdę, to wiem, że to działa I pomaga ludziom.
Krzysztof:Wspaniale, że cała twoja marka osobista ma taką zdrową cyrkulację, tak bym to nazwał. To znaczy wychodzi od ciebie, żeby zasilać I wraca do ciebie, ciebie zasila ciebie tym powrotem dobrego feedbacku I tego, co mówisz o żywym kontakcie z człowiekiem. A miałem raz, drugi, trzeci w życiu, tak bym powiedział, przyjemność usłyszenia czegoś od osoby, która nagle wyrywa cię z twojego pędu dokądś I jeszcze toczącego się pędu w głowie, takim zwykłym, życzliwym ludzkim uśmiechem I dobrym słowem. Fajne to jest. Idąc dalej za tym, gdzieś powoli dobiegając do tego, do puenty maratonu z tobą.
Krzysztof:W jaki sposób, gdybyś gdybyś mógł popatrzeć na to z perspektywy właśnie tych kilku lat, jak mówisz, twój taki dynamiczny rozwój, jak słyszę, to to są ostatnie lata, trzy-cztery lata. Wcześniej było takie budowanie backgroundu pod to, co teraz masz, to, co prowadzisz, bo posiadanie to też może nie jest najlepsze słowo. Biznes, który stworzyłeś oparty jest na tobie rzecz jasna, ale w tym biznesie, jak słyszę, masz firmę ludzi, tam sto sześćdziesiąt osób, padła taka rzecz waszych klientów, jest dużo, dużo więcej niż
Michał:Dwadzieścia czterytysiące.
Krzysztof:Dwadzieścia czterytysiące macie, rozumiem, miesięcznie
Michał:Aktywnych podopiecznych, którzy korzystają z opieki naszego dietetyka.
Krzysztof:Jedno małe miasteczko powiatowe, polskie.
Kamil:Dwie włoszczowy.
Krzysztof:No masa, pewnie która jeszcze będzie rosła I rosła, rosła. W jaki sposób oprócz tych zewnętrznych czynników ty się zasilasz? I proszę wybacz, że bezczelnie powiem. Gdybyśmy mogli na chwilę ważny, ale jednak odsunąć taki argument rodzina, syn, żona. Co jest takiego?
Krzysztof:Bo wiesz co, wytworzyć taką masę energetyczną, która robi tak spektakularną rzecz, jak biznes zatrudniający sto sześćdziesiąt osób pomagający dwadzieścia cztery tysiącom podopiecznym.
Kamil:I dopiero się rozkręcają.
Krzysztof:I jeszcze się rozkręca. Jeszcze do tego widziałem dzisiaj na twoich social mediach pięć:czterdzieści naklejone karteczki I ty masz torreboard szykujesz, bo macie tutaj jakieś sprawki swoje w postaci tego I love marketing. I wywiad leciały skądś dokądś. No jest cała masa tych rzeczy. I znowu jeszcze ci utrudniaę zasilać cię, jak rozumiem, daję ci tą całą energię sport, bieganie I bycie takim, bo powiedziałeś Nie
Michał:zabieraj mi wszystkiego, chodź.
Krzysztof:Nie, ja powiem do czego. Zabieram ci wszystko, żeby doszukać się tego, od czego zaczęliśmy. Co stamtąd z tego 15-letniego, 100-kilo owego chłopaka zostało co ciągle ciebie zasila do tego działania dalej? To ładne pytanie. Nazywam się Krzysztof Czeczo, zadaj takie pytanie.
Michał:Kosmicznie trudne. W sensie to, żeby sobie naprowadzić samemu myślami, to trochę złamie zasady tej gry. Jednak powiem, że rodzina I kontakt z synem I z żoną są dla mnie niezmiernie ważne I moje hobby w postaci biegania, w którym też właśnie zdrowo rywalizuje ze sobą, to są takie I to całe zdrowe życie w ogóle bym powiedział, bo to nie bez parady. Ja staram się diety nie nazywać dietą, mimo że większość ludzi tego szuka, gdy próbuje schudnąć, to ja raczej wolę nazywać to właśnie tym zdrowym życiem, bo to jest tak, że jak się nie wyśpisz, to nie będziesz mieć wystarczająco silnej woli, żeby jeść zdrowo. Nie będziesz miał siły, żeby iść poćwiczyć.
Michał:Jak nie poćwiczyć, to się dobrze nie wyśpisz. Jak się najesz przed snem, to się dobrze nie wyśpisz. To są wszystko naczynia połączone I gdy ludzie patrzą na to tylko w stylu od jutra nie jem cukru, to prawie nigdy się to nie udaje, to musimy na to patrzeć bardziej holistycznie. I ja serio głęboko wierzę w to, że to zdrowe życie po prostu dodaje mocy. Trochę to, o czym powiedziałem na początku, że to nie jest mniejszy rozmiar spodni, ale to jest to więcej energii.
Michał:I wiem, że gdyby nie 10 element tej mojej tożsamości, mojej osobowości, to nie zrobiłbym pewnie połowy tych rzeczy, które do tej pory zrobiłem. Co mi oddaje? Na pewno ciągle. Chyba jest coś takiego. To Kamil zaraz pewnie mądrzej podpowie, ale że jak już wchodzisz na jakiś poziom, to robisz to dalej.
Michał:Nawet nie tylko po to, żeby robić to większe, ale że trochę się boisz, że tego zaraz nie będzie. I na pewno tu działają dwie siły. Jedna jest taka, że ciągle pewnie żyję z jakimiś takimi słowami z tyłu głowy, o których mówiłem na początku, z tyłu nie wyjdzie ci, nic ciebie nie będzie, jak się nie będziesz uczył, to będziesz miał tam słaby zawód, nie będziesz zarabiał itd. I ja np. Do tej pory pamiętam, ja nigdy np.
Michał:Nie byłem z rodzicami za granicą na żadnym wyjeździe. To nie było coś mega dziwnego, nie żebyśmy mieli jasność. Jakby pewnie połowa moich rówieśników była, połowa nie była. Ale do tej pory gdzieś tam jak wyjeżdżam, a ja bardzo lubię podróżować I bardzo dużo podróżuje to dla mnie każdy wyjazd za granicę lot samolotem jest trochę takim proofem na to Michał zrobiłeś to? W sensie lecisz sobie w kolejnym fajne miejscu, o których nawet Ci się nie śniło, gdy byłeś tym pulchnym nastolatkiem z okropną cerą I kompleksami itd.
Michał:I chciałbym tak dalej, bo bardzo lubię to swoje życie pod takim każdym względem. W sensie to jest całkiem zabawna historia. Znaczy nie zabawna, znaczy dla mnie zabawna, dla mnie pozytywnie zabawna, ale gdy rozmawiam sobie ostatnio z jakimiś znajomymi I gdzieś tam jednak każdy dzwoni, trochę tutaj na coś narzeka, to w domu coś nie tak, nie mogę się zmobilizować, z pracą mogłoby być lepiej. To ja naprawdę nie pamiętam już kiedy I gdy się mnie pytają a co u Ciebie? To ja nie pamiętam, kiedy zacząłem na coś narzekać.
Michał:W sensie jest naprawdę fajnie I chciałbym to naprawdę fajnie utrzymywać tak długo, jak to możliwe, że jak już wiemy, ja nie lubię oddawać swojego losu I w ogóle jakiegoś efektu, który chcę osiągnąć na zewnątrz w czyjeś ręce, gdzieś tam mocno pracuje nad tym, żeby po prostu dalej było fajnie.
Kamil:Chyba nawet nie będę tego psuł.
Krzysztof:Nie, no wspaniała dawka takiej autentycznej, pozytywnej energii. Niedobre, bo pozytywnej, wspaniała dawka zasilającej energii, za którą dziękuję. Bardzo fajne spotkanie. Dziękuję.
Kamil:Kilka rzeczy bym jeszcze pewnie rozwinął, ale mam deja vu I dziś, dlatego że to samo powiedziałem na koniec poprzedniego wywiadu, że rozwinąłbym jeszcze kilka tematów, o których tutaj mówisz, m. In. Zgrany już, ale tutaj fajnie wybrzmiewający syndrom oszusta, zwłaszcza ucieczkę od tego syndromu oszusta, że boimy się, że nas dopadnie to, że mówiono, że się nie a tutaj jednak jesteśmy w fajnym miejscu, zaraz przyjdzie ktoś I to zabierze I będzie jakaś wielka funkcja.
Krzysztof:Ale Michał mówi, że nie ma syndromu oszusta, że bierze sprawy w słowiance I szczęśliwy
Kamil:z tego Nie, nie, w sensie trochę 10 syndrom oszusta w sensie ucieczka od tego, że mogą to zabrać, że nie chce, żeby to się skończyło itd. To tego ci już nie zabiorą ogólnie. W sensie, albo nawet jeżeli to nie zabiorą całości, bo to jest jak case Volkswagena, że już jesteś zbyt duży, żeby upaść, nawet jakbyś zrobił aferę z paleniem w dieslu, to I tak, to już tam za duży, żeby upaść, to już rząd by nie ci pomagał. To już dostaniesz wsparcie z Unii Europejskiej, żeby tobie się nic nie stało. Oczywiście trochę eskaluję, ale to jest jedna rzecz.
Kamil:A druga kwestia to właśnie ta adaptacja hedoniczna, czyli to, w jaki sposób się przyzwyczajamy do tego, co mamy I do tego, co chcemy I jak to wpływa na naszą motywację. To jest kolejny ciekawy wątek, który bym pewnie rozwinął, ale może nie róbmy sześć godzinnego maratonu albo ultramaratonu. Może tym razem po prostu skończymy na półmaratonie? A może dasz się kiedyś zaprosić jeszcze raz, to będziemy rozwijali. Bardzo miło mi
Michał:się rozmawiało. Bo to drugi wątek.
Krzysztof:Ponieważ ja mogę zmontować, dziękując za rozmowę, dwa słowa dla naszych stałych słuchaczy. Tylko dwa słowa. Pracujemy nad tym.
Kamil:Tak, pracujemy nad tym.
Krzysztof:Dzięki bardzo.
Kamil:Bo ty nie wiesz, ale to ci powiemy, że my po prostu od jakiegoś czasu staramy się tutaj pozyskać do tego podcastu Roberta Lewandowskiego. No ale też
Michał:starałem się pewnego czasu pozyskać Roberta Lewandowskiego do młodości z bieganiem.
Krzysztof:My już mamy dojście,
Kamil:mamy dojście do nieszczęsnego. Właśnie wstawiliśmy go do Barcelony teraz.
Michał:Właśnie, ale się planuję przeprowadzić chyba do Barcelony na początku roku, bo stwierdziłem, że to będzie ewenement na skalę tego tysiąclecia, żeby zobaczyć dwóch Polaków w Barcelonie. Jeszcze w takim sezonie, w którym ta Barcelona myślę, że ma całkiem duże szanse, żeby osiągnąć dobre rezultaty, więc bardzo możliwe, że w połowie przyszłego roku nie porozmawiamy, bo mogę być w cieplejszym klimacie.
Kamil:Bardzo mnie to cieszy jako fan Realu Madryt trzymam kciuki. Ja akurat mówię po hiszpańsku, to mogę się tam przydać jako tłumacz, więc Dobrze.
Michał:No I tak chcemy pobiec jeszcze pół w Barcelonie, więc Tak,
Kamil:zrobimy to w lutym. W takim razie biegiem w lutym półmaraton. Zaczynamy do dołączenia do tego, chciałem powiedzieć zdrowego celu, aczkolwiek szczerze mówiąc, nie wiem, czy półmaraton to już jest zdrowy cel.
Michał:Nie, półmaraton to jeszcze jest zdrowy cel.
Krzysztof:Tak, czy to
Kamil:jeszcze nie jest jakaś hardkorowa wersja. Super, miło Cię tu było gościć. Dzięki ślicznie. Miejscu Krzysztofa I do zobaczenia!